- Śpiewałam w chórze podstawówki w Szprotawie, a potem grałam i śpiewałam ucząc się w sulechowskim Studium wychowania przedszkolnego - wspomina Jolanta Kukla. Zajęcia muzyczne prowadził tam Bernard Grupa. - Brałam też udział w eliminacjach piosenki radzieckiej i żołnierskiej, ale jak wyszłam za mąż śpiewy się skończyły.
Pani Jolanta zbyt długo nie popracowała w wyuczonym zawodzie. Zatrudniła się w Łęgowie Sulechowskim w zakładzie szkolno-wychowawczym, który się spalił. Wynajmowała wtedy mieszkanie u siostry przyszłego męża, Tomasza Kukli. I tam się poznali.
Samochody go nie brały
- Jestem z zawodu mechanikiem samochodowym, ale szczerze mówiąc jakoś mnie samochody nie brały - podejmuje wątek T. Kukla. - Mimo to przez jakiś czas prowadziłem sklep motoryzacyjny. W końcu zrezygnowałem i uruchomiłem kwiaciarnię, w tym samym punkcie. Strzał był w dziesiątkę. Dziwiłem się, że nie wpadłem na to wcześniej.
- Dołączyłam do męża, gdy tylko najmłodsza córka poszła do przedszkola - dodaje J. Kukla. - Trzeba było robić ładne wiązanki, a facet nie bardzo się nadawał...
12 lat temu zaczął działać w Babimoście chór Cantus. W nim niemal naturalnie znalazła się pani Jolanta. To jeszcze nie wróżyło, że swój talent odkryje Tomasz, który przyznaje, że chóry go nie interesują. A jednak...
- Przy domu kultury powstał zespół "GTW" Tomka Gawrońskiego, gdzie śpiewała żona - opowiada T. Kukla. - Poszedłem do nich na próbę, zaśpiewałem, co spodobało się Gawrońskiemu. Przekazał swoje uwagi.
- Tomek Gawroński męczył mnie, żebym namawiała męża do śpiewu - wtrąca Jolanta. Co okazało się dobrym pomysłem; zaczął próbować.
Rozśpiewana karczma
A potem śpiewające małżeństwo pod skrzydła przejęła rozkręcająca działalność w swojej karczmie w Janowcu Jolanta Taberska.
- Gdzieś tak od roku zaprasza nas, a to żeby pośpiewać kolędy, a to na święta i tak występy weszły nam w krew - uważa J. Kukla. Spotkania, biesiady, niedawno akademia z okazji Dnia Kobiet, śpiewy w drugi dzień Wielkanocy - to wszystko dzieje się w Karczmie Taberskiej, gdzie, jako muzyczna okrasa imprez pojawia się śpiewające małżeństwo.
- Dużo ćwiczę, lubię to. Czasem jak się zapomnę, to śpiewam po dwie godziny dziennie, i tak jest przez cały tydzień - przekazuje pan Tomasz. Ściąga z internetu wybrane piosenki, pieśni i ćwiczy. - Słucham wpierw oryginału, coś drobnego dodaję od siebie i próbuję. To dla mnie ogromna przyjemność. Po prostu uwielbiam tę muzykę.
Jest całkowitym samoukiem. I niepowtarzalnym talentem. Nie miał emisji głosu, nikt go nie uczył, a mimo to "śpiewa jak z nut". Jest tenorem, ale jakim... Sam nie jest pewien.
Korzysta z repertuaru Presleya, Andrea Boccellego, hiszpańskiego Il Divo, ale nie stroni od pieśni biesiadnych i popowych. Kto nie wierzy, niech zajrzy w wtorki o 19.00 do karczmy. Wtedy odbywa się próba.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?