Według mieszkańców pomysł budowy kolejnej stacji paliw jest kompletnym absurdem, również dlatego, że kilkaset metrów dalej jest inna, całkiem duża. - Tu potrzebny jest spokój, a nie hałas samochodów. Tyle stacji jest w mieście, a tu na takiej małej działeczce nie jest to nam potrzebne - mówi Alina Stefaniak, też mieszkanka ul. Okrzei.
Przeczytaj też: Poznań rości sobie pretensje do Gorzowa?
W pobliżu miejsca, gdzie planowana jest stacja paliw, znajduje się ujęcie wody pitnej. Dlatego też już w ubiegłym roku sanepid wydał negatywną opinię w tej sprawie. W uzasadnieniu podał, że stacja może mieć negatywny wpływ na jakość pobieranej wody. - Nie wierzę, że zanieczyszczenia ze stacji nie będą się dostawać do tego ujęcia wody. Już poprzednia sprawa była dziwna, bo sanepid wydał niekorzystną opinię dla stacji, a mimo to miasto prowadziło postępowanie, żeby jednak stacja tu powstała - mówi Izabela Milczarek, która mieszka tuż przy planowanej inwestycji.
Sprawa nie jest przesądzona. Obecnie miasto dopiero prowadzi tzw. postępowanie administracyjne „w sprawie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla budowy stacji paliw przy ul. Okrzei”. - Dziwi mnie sytuacja, gdy mieszkańcy nie chcą stacji benzynowej na Piaskach, a ktoś znów chce ją stawiać komuś za płotem. Denerwuje mnie to, że miasto nie potrafi powiedzieć inwestorowi: nie! - złości się Izabela Milczarek.
Do 29 września mieszkańcy mogą zgłaszać w urzędzie miasta swoje uwagi i wnioski. Na ich prośbę specjalista z branży przygląda się dokumentacji inwestycyjnej. - Złożymy wniosek. Poza tym będziemy oczywiście znowu zbierać podpisy od mieszkańców, którzy protestują - dodaje Izabela Milczarek.
Tuż obok placu, gdzie miałaby powstać stacja paliw, znajduje się ośrodek interwencji kryzysowej. - Tam mieszkają matki z małymi dziećmi. Te rodziny też potrzebują spokoju - podkreśla Alina Stefaniak.
Mieszkańców bulwersuje jeszcze jedna jedna sprawa. Podobnie jak i w roku ubiegłym o pomyśle budowy stacji dowiadują się „przez zaskoczenie”. Magistrat powiadomił o tym pisemnie tylko mieszkańców sąsiadujących bezpośrednio z działką, na której miałaby powstać stacja (tak nakazują przepisy). Pozostali mieszkańcy o stacji mieli dowiedzieć się z obwieszczenia, które przyklejone zostało na latarni przy ul. Okrzei, lub z internetowego biuletynu informacji publicznej. - Przecież nawet gdy ktoś tędy przechodzi, to nie jest w stanie zauważyć tej kartki na słupie. Dlaczego miasto nie traktuje mieszkańców poważnie?! - mówi zdenerwowany pan Jan z ul. Okrzei.
Wczoraj od rana prosiliśmy urzędników na nasze pytania w tej sprawie. Do chwili zamknięcia gazety nie doczekaliśmy się jej. Do sprawy wrócimy. Najpóźniej w październiku dowiemy się, jak urząd potraktuje protesty mieszkańców.
Przeczytaj też: Kto jest za Gorzowem? A kto za Wielkopolskim?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?