- Mam tego dość, wyrostki z podwórka wrzucają mi żołędzie i kamienie przez okna, wyzywają mnie - żali się nam Wacława Krasa. - Obrzucają mi okna błotem, jajkami i czym się da. W ostatnich dniach latali po schodach, stukali w drzwi, nabijali się ze mnie. Mają na podwórku swoją kryjówkę w dawnej pralni, zbierają się tam, jeden Bóg wie po co. Mam dość ich wyzwisk, ciągle krzyczą do mnie "ty, k...".
Ona je straszy
Zdaniem kobiety to ciągle ci sami - dwie dziewczyny i kilku chłopców. - Komu ja wadzę? Jestem katoliczką, sama sobie daję radę, chodzę na zakupy. Jestem sama już 12 lat, jak mąż umarł. A tu na stare lata nie mam spokoju - rozpacza kobieta.
Staruszka opowiada, że kłopoty z nastolatkami trwają już od roku, wiele razy zgłaszała to na policję, wzywała też straż miejską. - Nikt nie chce mi pomóc, policja przyjedzie, odjedzie, to samo i strażnicy, a ja tu zostaję i się męczę. Nie wytrzymam któregoś dnia i odkręcę gaz, skończę ze sobą, bo tego się nie da opisać - lamentuje W. Krasa.
Sąsiadka z mieszkania obok potwierdza, że dzieci z parteru i okolicznych domów dokuczają staruszce, szaleją po podwórku. - Mam uszkodzony kręgosłup, poruszam się z trudnością, z tych nerwów nie mogą spać po nocach. Mam tego dość - wzdycha staruszka.
Sąsiadka z parteru ma piątkę dzieci. - Dzieci jak to dzieci, nie utrzymasz ich na sznurku. Może tam i dokuczały, ale pani Krasa je wyzywa i straszy - opowiada.
Nie chce opiekunki
- Żadna ze stron nie jest bez winy - stwierdza Kamila Zgolak - Suszka, rzeczniczka żarskiej policji. - Starszej pani przeszkadza to, że dzieci się bawią, że grają w piłkę na podwórku. Dzieci z kolei nie lubią ciągłych uwag i reagują na to co mówi do nich pani Krasa. Dzielnicowy zna sprawę i próbuje załagodzić konflikt.
- Rozmawiałam z panią burmistrz, błagałam o pomoc, ale nic nie wskórałam - żali się dalej W. Krasa.
- Przecież nie postawę strażnika przy tej pani - odpowiada burmistrz Helena Sagasz. - Prawdą jest, że ta pani ma swoje lata, wyzywa dzieci, zaczepia je i grozi im laską. No i dzieci reagują w podobny sposób. Nikt z mieszkających w tym domu, a także w sąsiednich nie narzeka na dzieci, tylko pani Krasa ma problem.
Pani burmistrz zapewnia, że wielokrotnie proponowała staruszce pomocy w przydzieleniu opiekunki. Ale W. Krasa nie życzy sobie żadnej opiekunki. - A o przeprowadzce do domu opieki społecznej nawet nie chce słyszeć - zaznacza H. Sagasz. - Sprawa jest zbyt skomplikowana i trudna. Ale nie sądzę, żeby pani Krasa spełniła groźbę i odkręciła gaz. Ona tylko tak mówi - zapewnia burmistrz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?