Liptowski Mikulasz to średniej wielkości miasto na Słowacji położona w paśmie tatrzańskim. Żyje tam ok. 30 tys. mieszkańców. Z centrum miejscowości doskonale widać tatrzańskie szczyty. To właśnie z tego kierunku w niedzielę 17 marca do miejscowości zszedł niedźwiedź brunatny, który w samo południe atakował ludzi. W wyniku "odwiedzin" niedźwiedzia pięć osób zostało rannych, w tym dzieci. Część z nich raniła się uciekając przed drapieżnikiem. Inne osoby - jak informuje miejscowy urząd miasta - mają zadrapania i rany po ugryzieniach.
Zaraz po zgłoszeniu o niedźwiedziu w mieście wprowadzono stan wyjątkowy. Na miejsce wysłane zostały patrole policji, straży parku narodowego, myśliwi. W nocy z niedzieli na poniedziałek i w sam poniedziałek sześć patroli wyposażonych w broń, drony, kamery termowizyjne i noktowizyjne patrolowało obrzeża miasta z jednym zamiarem - odstrzelenie dzikiego napastnika.
- Burmistrz Ján Blcháč od dawna domagał się od właściwych władz rozwiązania tej kwestii i w tej sprawie będzie domagał się reakcji i aktywnego podejścia ze strony Ministerstwa Środowiska. Oczekuje, że decyzją resortu powołane zostaną zespoły interwencyjne myśliwych na terenie naszego miasta i okolic – mówiła na konferencji prasowej Viktória Čapčíková, rzeczniczka prasowa miasta Liptovský Mikulasz.
Ludzie boją się spacerować po mieście
W poniedziałek odwiedziliśmy to słowackie miasto. W miejscowości ruch pieszy widać tylko w centrum. Nie są to jednak spacery, a szybki marsz - od samochodu do sklepu i z powrotem. Wszystko jest spowodowane niedzielnymi atakami niedźwiedzia na ludzi w centrum miasta.
- Spotkałam wczoraj zapłakane dziecko. Mówiło, że niedźwiedź atakował przechodniów. Ja też się boję. Dzisiaj wszędzie jeżdżę samochodem. Staram się od niego nie oddalać - mówi Anna, która przyjechała do centrum handlowego. - Dobrze, że wczoraj nie było tu spacerujących dzieci, bo mogło by dojść do tragedii - dodaje wskazując na pobliską szkołę, obok której w niedzielę przebiegał niedźwiedź.
- Takie rzeczy w środku dnia jeszcze się u nas nie działy. Człowiek wychodzi sobie na spacer, a tu biegnie niedźwiedź. Przecież on nawet mijał matkę z małym dzieckiem w wózku - dodaje inna kobieta.
Choć zdarzają się i tacy, którzy mówią wprost, że się zupełnie nie obawiają. Uważają, że niedźwiedź był tutaj przypadkiem i już nie wróci. Bo to nie jego środowisko.
Mieszkańcy Liptowskiego Mikulasza domagają się odstrzelenia niedźwiedzia
Strach po niedzielnym zajściu z niedźwiedziem sprawił, że niemal wszyscy mieszkańcy Liptowskiego Mikulasza są zgodni w sprawie rozwiązania - chcą, aby zwierzę zostało zastrzelone.
- Proszę sobie wyobrazić, że taki duży niedźwiedź atakuje pana, lub pańskie dziecko - mówi Peter. - To jest tylko zwierzę, a dobro człowieka przede wszystkim - argumentuje decyzję o odstrzale tatrzańskiego drapieżnika.
- Nie będziemy tylko patrzeć na bezprecedensowy atak niedźwiedzia w naszym mieście. Jesteśmy miastem w górach, ale wciąż miastem. Nie możemy pozwolić, aby niedźwiedź zaatakował pięć osób w centrum miasta w biały dzień. Dlatego jednym ze środków jest eliminacja agresywnej jednostki - poinformował w mediach społecznościowych Ján Blcháč, burmistrz Liptowskiego Mikulasza.
Dlaczego niedźwiedź pojawił się na gęsto zaludnionym terenie w środku dnia? Filip Zięba z Tatrzańskiego Parku Narodowego w Zakopanem, który zajmuje się niedźwiedziami, zaznacza, że Liptowski Mikulasz leży w bezpośrednim sąsiedztwie dwóch parków narodowych – Tatr Wysokich i Niskich.
- To miasto, podobnie jak Zakopane, graniczy z terenami, gdzie żyją niedźwiedzie. I to, że te zwierzęta są na styku miasto-park to nie jest nic nadzwyczajnego. To, że czasami w nocy będą próbowały przejść z jednej strony na drugą przez teren zurbanizowany, to też się będzie zdarzać. To jest dziwne, że ten niedźwiedź z jakiegoś powodu był w mieście w ciągu dnia – mówi Filip Zięba. - I nie wiadomo, czy popełnił błąd i źle sobie zaplanował godzinę przejścia i dzień go zaskoczył. Czy może był w tym mieście, ponieważ tam jest dokarmiany i to się dzieje od pewnego czasu – dodaje.
Przyrodnik dodaje, że niedźwiedzie nie atakują ludzi, by ich zjeść. Ataki zdarzają się w sytuacji, gdy niedźwiedź czuje się zagrożony. W przypadki słowackiego miasta niedźwiedź najprawdopodobniej był zdezorientowany i przerażony, co mogło spowodować jego irracjonalne zachowanie i ataki na ludzi. Filip Zięba dodaje, że niedźwiedzie najczęściej podchodzą do ludzkich osiedli w poszukiwaniu jedzenia. A to może oznaczać, że ktoś wcześniej próbował niedźwiedzia z Liptowskiego Mikulasza już dokarmiać i przez to nauczył go, że tak gdzie jest człowiek, jest pokarm.
- Zatopiona przez Jezioro Czorsztyńskie wieś Stare Maniowy. Zobacz, jak wygląda
- "Bangladesz" na Siwej Polanie. Buda za budą, pamiątki, kiełbaski i lane piwo
- To był kiedyś legendarny budynek na Krupówkach. Dziś w budynku hula wiatr
- Tatry. Legendarny Mnich - marzenie turystów i taterników [NIESAMOWITE ZDJĘCIA]
- Jak wyglądało Zakopane 30 lat temu i jak wygląda teraz? Miasto bardzo się zmieniło
- Tatry. Remonty szlaków idą pełną parą. To ciężka ręczna robota [ZDJĘCIA]
Strefa Biznesu: Polska nie jest gotowa na system kaucyjny?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?