Janina Wójcikowska mieszka przy ul. 3 Maja. Za sobą ma rów pełen wody. Podczas powodzi w 1997 r. jej dom zalany był po okna. Rok temu obłożyła go workami z piaskiem, które dostała z urzędu miasta. Mimo tego w piwnicy była woda. Na wspomnienie tamtych wydarzeń pani Janina płacze. - Boję się, jak to teraz będzie. Sąsiad powiedział mi, że znowu idzie woda - łka kobieta. - Nie wiem, czy gmina da worki. Nikogo tu nie było. Ja codziennie obserwuję Bóbr. Podnosi się.
Poruszona jest też Krystyna Wojtkowiak. Mieszka przy ul. Waryńskiego. W 1997 r. zalaną miała piwnicę i pralnię. Rok temu ogródek. Tam, gdzie była woda, nic nie siała. - Bo to nie wiadomo, jakie świństwo ze sobą przyniosła - tłumaczy kobieta. - Boję się, żeby i w tym roku nie było powodzi. Sąsiedzi też przestraszeni. Ciągle o tym rozmawiamy. A władza jakby ślepa. Burmistrz codziennie tędy do pracy przejeżdża i nie widzi, że Bóbr coraz większy?
Gdyby w Szprotawie była powódź, domu burmistrza Romana Rosoła woda nie zaleje. Co najwyżej będzie odcięty od miasta.
Straszna wyliczanka
Obawy mieszkańców są uzasadnione. We wtorek rano Bóbr przekroczył stan ostrzegawczy. W środę - stan alarmowy o 26 cm. W ratuszu powołano sztab kryzysowy, rozpisano dyżury. - Cały czas monitorujemy rzekę. Bóbr jest dla nas najbardziej niebezpieczny. Do niego spływa woda z gór. Rzeka Szprotawa też jest ważna, ale ona nie powoduje takiego zagrożenia - tłumaczy R. Rosół.
Największą powódź szprotawianie przeżyli w pamiętnym 1997 r. Rok temu woda nie była tak duża, ale wyrządziła wiele strat. Co od tego czasu zostało zrobione, by lepiej przygotować się na kolejną powódź? - Nie wszystko. Pewne rzeczy są nadal zaniedbane - zdradza włodarz miasta. - Nie uzupełniono wyrwy przy ulicy Młynarskiej. Zamiast tego usypano tylko wał z kamieni. Są błędy w budowie jazów i elektrowni. To trzeba poprawić. Dosyć poważnie naruszona jest konstrukcja mostu między Bobrowicami a Lesznem Dolnym. Niepokojący jest stan wałów w okolicach Dziećmiarowic i Wiechlic. Wyrwa na wysokości lasu komunalnego może ściągnąć kawał lasu. Zarządca czyli Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej we Wrocławiu nie zrobił nic. Tłumaczy się brakiem pieniędzy. We wtorek byli u nas przedstawiciele Lubuskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych i też wskazali rzeczy, które w trybie natychmiastowym trzeba zrobić.
Mają worki i piasek
Miasto ma ponad 65 tys. zł na działania przeciwpowodziowe. Rok temu oczyszczono prawie 30 km rowów melioracyjnych. M. in. ten za domem J. Wójcikowskiej. Dzięki temu kobieta może być spokojniejsza. Może też liczyć na pomoc czyli np. worki z piaskiem do obłożenia budynku. Miasto udrożniło też niektóre odpływy. Dzięki uregulowaniu górnego biegu Bobru - powyżej elektrowni - ul. Waryńskiego, przy której mieszka K. Wojtkowiak ma szansę pozostać sucha.
Żagań w miarę możliwości też jest przygotowany na ewentualną walkę z żywiołem. W magazynie znajduje się 5 tys. worków. Obecnie jednak do rekordowego stanu na Bobrze brakuje ponad 3 m wody. W 1997 r. Bóbr w centrum Żagania miał ponad 700 cm. Teraz straż miejska sprawdza stan wody co cztery godziny. W urzędzie miasta pełnione są specjalne dyżury. Strażnicy jeżdżą także w miejsca najbardziej zagrożone. - Ostatnio oglądali ulice X-lecia i Wiejską. Rozmawiamy także z zarządcami wspólnot na ulicach sąsiadujących z Bobrem, żeby prosili mieszkańców o doglądanie piwnic i znajdującego się w nich opału, czy żywności - zapewnia naczelnik wydziału spraw obywatelskich i obrony cywilnej urzędu miasta Jan Mazur.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?