Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Studniówka. Jeśli nie pójdziesz, możesz żałować…

(maga)
– Nie pożałujesz, jeśli nie pójdziesz na swoją studniówkę?
– Nie pożałujesz, jeśli nie pójdziesz na swoją studniówkę? źródło: pomorska.pl
- Rachunek był prosty - za te pieniądze mogę spędzić kilka dni w górach. Długo się nie zastanawiałam. Czy żałuję, że nie byłam na własnej studniówce? Ani trochę - wyznaje Kasia.

- Nie, to nie był bojkot balu, tylko czysta kalkulacja - wyjaśnia Kasia, która maturę zdawała kilka lat temu. I wylicza: - Buty, sukienka i dodatki, nawet skromne i kupione na wyprzedaży kosztowałyby minimum 300 zł. Do tego koszt samego balu, taksówka - i kolejne dwie setki uciekają z portfela.
Kasę podarowaną w święta przez rodzinę postanowiła wykorzystać inaczej. Trojga najbliższych znajomych - w tym dwójki maturzystów, nie trzeba było przekonywać. - W czasie, gdy koleżanki z klasy przeżywały, kto, jak wyglądał i zachowywał się na balu, my siedzieliśmy w pociągu do Zakopanego - wspomina dziewczyna. - Potem było sześć dni szusowania i spijania grzanego wina. To był niezapomniany wyjazd.
Adam też nie poszedł na bal. Powód? Brak partnerki. - Stresowało mnie, że musiałbym siedzieć sam. Wszyscy koledzy wybierali się ze swoimi dziewczynami, a ja nie chciałem szukać towarzystwa na siłę - wyjaśnia. Czy żal mu straconego balu? - Żałowałem na moment przed studniówką, ale jak potem słuchałem opowieści kolegów, odniosłem wrażenie, że była to impreza jak każda inna, tyle, że bardziej napuszona - twierdzi Adam.

- Na własnej studniówce nie byłam i żałuję strasznie - mówi z kolei Ewelina. Kilka dni przed zabawą dziewczynę dopadła solidna infekcja. - Czułam się fatalnie, bolały mnie wszystkie mięśnie, ciągle leciało mi z nosa i z ledwością oddychałam. Nie było mowy o wyjściu z domu. W czasie, gdy moja klasa się bawiła, ja spałam z rozpalonym czołem i żalem w sercu - wyznaje Ewelina.
Dodaje, że straconej studniówki pożałowała jeszcze bardziej po roku, gdy wybrała się na bal z kolegą z osiedla. - Świetnie się bawiłam, ale skrycie zazdrościłam Michałowi i jego kolegom, bo było widać, że w towarzystwie ludzi, których zna się tyle lat, zabawa jest bez porównania lepsza. Mnie to, niestety, ominęło.
A studniówkowi rekordziści? Paweł był na studniówce trzy razy jako uczeń i już dwa razy jako opiekun. - Pierwszy raz poszedłem jako partner koleżanki z bloku. Po roku byłem na własnym balu. A potem jeszcze raz z moją ówczesną dziewczyną - wylicza mężczyzna. - Oczywiście najlepiej wypadła własna studniówka, choć teraz już nie pamiętam szczegółów, bo było to prawie dwadzieścia lat temu.
W przyszłym roku w studniówkowy garnitur wbije się po raz szósty. Jako wychowawca klasy III B. - Teraz jest to dla mnie przede wszystkim praca, ale bardzo przyjemna. I jestem pewny, że gdybym opuścił własny bal, żałowałbym. Bo to ważny element dojrzewania i tego okołomaturalnego rytuału.

"Patronem serwisu jest Uniwersytet Zielonogórski"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska