Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świat się zmienia, poczta razem z nim

Redakcja
fot. Mariusz Kapała
Rozmowa z Władysławem Gaczyńskim, dyrektorem oddziału rejonowego Poczty Polskiej w Zielonej Górze - Listonosz to więcej niż zawód. To misja - mówi WŁADYSŁAW GACZYŃSKI, dyrektor oddziału rejonowego Poczty Polskiej w Zielonej Górze.

- Czy dziś listonosz nie jest już wymierającym zawodem?

- W żadnym wypadku! W naszym rejonie jest 391 listonoszy i wszyscy są niezbędni! Na Poczcie Polskiej są to osoby pierwszego kontaktu. Poza tym listonosz to nie zawód, to misja! Choć oczywiście jego praca już się zmieniła i nadal będzie się zmieniać. Niekoniecznie będziemy go kojarzyć z postacią noszącą wypchaną torbę i jadącą rowerkiem przez wieś...

- To kim będzie? I czym powinien podróżować, jeśli nie rowerem?

- Będzie bardziej akwizytorem, jeżdżącym - zresztą już dziś - samochodem. Choć oczywiście nadal będzie roznosił renty i emerytury, bo istnieje duża grupa społeczna, która woli dostać gotówkę do ręki...

- I odpalić parę groszy, tak zwaną końcówkę, listonoszowi...

- Zgoda, tak jest. Ale jednocześnie dla wielu osób listonosz jest kimś, na kogo się czeka cały tydzień lub miesiąc, z kim chce się pogadać, czasem zaprasza się go na kawkę, ba, nawet zwierza się.

- To po co robić z niego akwizytora?! Niech zostanie powiernikiem społeczeństwa.

- Świat się zmienia, poczta się zmienia. Tego nie unikniemy. Musimy się dostosować, żeby przetrwać w gospodarce rynkowej.

- A przetrwacie? W 2014 roku zostanie "uwolniony" rynek usług pocztowych i pojawi się konkurencja.

- Przetrwamy! Poczta będzie istnieć do końca świata i jeszcze jeden dzień dłużej. A konkurencji się nie boimy. Przy tej okazji "uporządkujemy" swoją działalność, zniknie z poczt i agencji pocztowych towar w stylu "szwarc, mydło i powidło". Skupimy się na sprzedaży materiałów papierniczych, kopert i opakowań do paczek, widokówek, długopisów... Będziemy też świadczyć usługi finansowe, ubezpieczeniowe.

- Konkurencja wymusi na was zwolnienia pracowników, a także likwidację małych placówek.

- Prawda, ale redukcja etatów i tak następuje sukcesywnie od kilku lat, teraz jesteśmy na etapie zwolnień grupowych. Wiem, że to bolesne, ba, zdaję sobie sprawę, że niedługo ci zwolnieni mogą znaleźć się w konkurencji. Ale cóż, taki jest rynek...

- Czy Poczta Polska trochę sama nie kręci bicza na siebie tymi redukcjami, a zwłaszcza zamykaniem placówek na wioskach, w małych miasteczkach? Przecież zawsze poczta, podobnie jak PKP, była tam wręcz ostoją cywilizacji.

- Wiem o tym, ale cóż można zmienić. Stwierdziłem, że świat wymusza na nas zmiany, a przecież ten świat to my wszyscy. Proszę sobie uczciwie odpowiedzieć na pytanie, czy pisze pan dziś odręczne listy. Wysyła telegramy? Znam odpowiedź, bo to dotyczy większości naszego społeczeństwa - wysyła pan maile. Ja też, choć staram się jeszcze pisać kartki na święta. Zatem zanika pewna istotna forma naszej działalności. Pieniędzy już nie wysyła się przekazem, ale korzysta z przelewów internetowych.

- Ma pan za sobą sporo lat dyrektorowania. Ale czy pamięta pracę "na dole"? Może był pan listonoszem, takim, co go "tradycyjnie" pogryzł pies?

- Choć urodziłem się w znanej wiosce Kłopot, to akurat takich kłopotów uniknąłem. Fakt, że nie pracowałem jako listonosz, gdyż zaczynałem jako naczelnik małego urzędu w Rąpicach. Ale potem byłem naczelnikiem w Bytnicy i musiałem zastępować listonosza, jeździłem więc do tych czekających na wypłatę emerytek...

- A skąd ta psia przypadłość listonoszy? Czy to stary, wytarty dowcip?

- Nie, taka jest rzeczywistość. Znam wiele przypadków, że najspokojniejsze psy kąsały naszych doręczycieli, jednego nawet w nos, bo się schylił. Po prostu w torbie są setki druków i listów niosących różne zapachy. Niektóre z nich są dla zwierząt drażniące, dlatego atakują.

- Wiem, że atakują nie tylko zwierzęta.

- Niestety, bandziorów nie brakuje, to większa zmora niż psy. Dwa tygodnie temu był napad na listonoszkę, ale kobieta była tak uparta, że goniła napastnika, aż wyrzucił skradzioną saszetkę. Dlatego listonosz to zawód nie tylko lubiany społecznie, ale i... niebezpieczny.

- Dziękuję.

ZA TYDZIEŃ...

... rozmowa ze Stanisławem Kisielem, dyrektorem oddziału rejonowego Poczty Polskiej w Gorzowie Wlkp.

Władysław Gaczyński przepracował na Poczcie Polskiej 42 lata. Ma żonę Teresę, dzieci - Grzegorza i Joannę, wnuki - Jakuba, Szymona i Maksymiliana. Hobby - żużel, działka i czytanie; kiedyś biegał.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska