Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Syn o mały włos nie zginął. Matka chce sprawiedliwości

Dorota Nyk 0 76 835 81 11 [email protected]
Irena Dybczyńska pojedzie do Zielonej Góry ze skargą na prokuratorów z Żagania. - Jestem nauczycielką. Gdyby taka rzecz zdarzyła się w szkole, już dawno ktoś by stał przed sądem - mówi.
Irena Dybczyńska pojedzie do Zielonej Góry ze skargą na prokuratorów z Żagania. - Jestem nauczycielką. Gdyby taka rzecz zdarzyła się w szkole, już dawno ktoś by stał przed sądem - mówi. fot. Dorota Nyk
- Prokuratura nas zlekceważyła - uważa Irena Dybczyńska. Jest matką 17-latka, który o mały włos nie zginął przygnieciony metalową bramką. Prokuratorzy uporczywie twierdzą, że to wina sportowca.

17-latek Wojtek Dybczyński z Głogowa, świetnie zapowiadający się lekkoatleta. Teraz źle widzi na jedno oko. Ale lekarze ze szpitala w Nowej Soli, którzy go ratowali, i tak są pełni podziwu, że w ogóle żyje. Jego stan, po młodzieżowych zawodach lekkoatletycznych zorganizowanych w Szprotawie, był tragiczny. Odbyły się one pod patronatem burmistrza, z okazji otwarcia stadionu miejskiego po modernizacji...

Mało nie zginął
To było w sobotę 17 maja zeszłego roku. Wojtek miał przerwę w zawodach. - Jeden z organizatorów powiedział, żebym przeszedł na boczną płytę boiska - tak opowiedział nam i policji. Był tam z kolegami i tam rozegrała się tragedia. Nastolatek rozciągał się wisząc na bramce.

Przewróciła się na niego i o mało co nie zabiła. Przez kilka tygodni był w tragicznym stanie. Dziś dochodzi do siebie, a rodzina walczy o ukaranie winnych. Jednak Prokuratura Rejonowa w Żaganiu już dwa razy umorzyła śledztwo w tej sprawie, uznając, że zawinił sam chłopak. - Sąd zlecił nam przeprowadzenie dodatkowych czynności procesowych. Wykonaliśmy je i ponownie uznaliśmy, że brak znamion czynu zabronionego - informuje prokurator rejonowy w Żaganiu Anna Pierścionek.

Ale matka chłopca, Irena Dybczyńska uważa inaczej. - Po pierwszym umorzeniu złożyłam zażalenie. Sąd się do niego przychylił i polecił prokuraturze ponownie zająć się tą sprawą. Po niespełna dwóch miesiącach dostałam zawiadomienie o ponownym umorzeniu. Jest mnóstwo świadków, którzy chcieliby zeznawać, ale nie byli wezwani. Prokurator za to ponownie przesłuchał dwóch pracowników stadionu. Zeznali to co wcześniej.

Wreszcie się poskarżą

Czy do winy poczuwa się burmistrz Szprotawy Franciszek Sitka, który był na tych zawodach jako organizator? - Przykro mi z powodu tego zdarzenia. Ale pretensje do organizatorów są bezpodstawne - powiedział. - Opiekunem tej grupy młodzieżowej był ojciec dziecka. Gdzie był, kiedy ci chłopcy podnieśli bramki, które leżały?

Po niedzieli Dybczyńska jedzie do Zielonej Góry, na skargę na prokuratorów z Żagania. - Czekamy na nią - powiedział nam rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze Kazimierz Rubaszewski. - Zweryfikujemy, czy był jakiś błąd.

- Prokurator nie ustalił, kto odpowiadał za zawody, kto ten sprzęt kupił, ustawił. Mimo że dostał polecenie od sądu - wylicza adwokat rodziny Jerzy Bartkowiak. - Burmistrz Szprotawy nawet nie został przesłuchany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska