Pawluć jest syndkiem PBI od stycznia 2002 r. Został nim tuż po ogłoszeniu upadłości firmy. To syndyk wykrył nieprawidłowości w PBI i złożyła do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Wtedy wybuchła cała sprawa, dziś nazywana aferą budowlaną.
Maszyny sprzedawane na papierze
Czego dotyczyło zawiadomienie do prokuratury? Syndyk mówił w sądzie o sprzedaży maszyn przez PBI firmie Etap, w której pracował Radosław M. (dziś też oskarżony), syn oskarżonego Zygmunta M., szefa PBI. Za maszyny Etap nigdy nie zapłacił. Mało tego, PBI ciągle pracowało na tych maszynach. - Czynność ta była więc pozorna - ocenił świadek Pawluć. Odbyła się jedynie na papierze.
Później PBI i Etap podpisały umowę o współpracy. I PBI zapłaciło Etapowi 360 tys. zł za prace, których ta firma nie wykonywała. Po dokonaniu tej transakcji obie firmy podpisały umowę, zgodnie z którą maszyny znów stały się własnością PBI.
Przelewali pieniądze
Syndyk opowiadał też w sądzie o operacjach finansowych między PBI a Etapem i Radosławem M. - Przelewano znaczące kwoty od 40 tys. do ponad 2 mln zł. Te pieniądze wróciły do PBI, ale w dokumentach nie znalazłem uzasadnienia, dlaczego tak robiono. PBI pożyczała kwoty bezzasadnie - stwierdził świadek Pawluć.
Jak mówił, po upadłości PBI miało 500 wierzycieli. - Aktualnie wierzytelności firmy sięgają 36 mln zł - powiedział. Postępowanie upadłościowe jeszcze trwa.
Dziś w sądzie było tylko pięciu spośród 19 oskarżonych. Sędzia Dariusz Hendler postanowił jednak dalej prowadzić rozprawę. W sprawie oskarżeni są m.in. prezydent Gorzowa Tadeusz Jędrzejczak, były wojewoda Andrzej Korski i naczelnik wydziału inwestycji Władysław Żelazowski.
Kolejna rozprawa już jutro.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?