GROT BLACHY PRÓSZYŃSKI ANILANA ŁÓDŹ – BUDNEX STAL GORZÓW WLKP. 26:28 (15:14)
- Grot Blachy Prószyński: Pisarkiewicz, B. Marciniak – Krajewski 7, Kamiński 4, Wawrzyniak, Kucharski, Helwak i Pawlak po 3, Czech, Katusza i Szewczyk po 1, Winiarski, Jakubiec, Pietrowski.
- Budnex Stal: Nowicki, C. Marciniak – Lemaniak 10, Stupiński 4, Pietrzkiewicz 3, Gumiński, Bronowski, Renicki, Ripa i Kłak po 2, Jaszkiewicz 1, Kozłowski, Wychowaniec, Droździk.
- Kary: 10 min – 6 min.
- Sędziowali: Grzegorz Młyński (Zwoleń) i Dariusz Żak (Radom).
- Widzów: 150.
Natarli na gospodarzy
Po niedawnych, bardzo udanych występach łodzian gorzowianie jechali do miasta włókniarzy pełni obaw o końcowy rezultat spotkania. Byli jednak na tyle skoncentrowani i zdyscyplinowani taktycznie, że szybko uzyskali kilkubramkowe prowadzenie: 3:6 w 11, 6:10 w 18 i 10:13 w 25 min. Świetnie spisywał się prawoskrzydłowy gości Michał Lemaniak (10 bramek w całym meczu!), pewnie wykonując rzuty karne i nie myląc się przy atakach ze skrzydła.
Gorsza w wykonaniu przyjezdnych była jednak końcówka pierwszej połowy. W ostatnich 4 minutach przed zejściem do szatni zdobyli tylko jednego gola (za sprawą Kacpra Jaszkiewicza), sami stracili aż 5 i oddali przeciwnikom prowadzenie w całym meczu.
Czekali na swoją chwilę
– Nie panikowaliśmy z powodu przewagi Anilany do przerwy 15:14 – zapewnił nas trener stalowców Oskar Serpina. – Widzieliśmy, że jesteśmy lepsi w praktycznie każdym elemencie gry i tylko kwestią czasu pozostawało, kiedy przeskoczymy przeciwników.
Zapowiedzi zapowiedziami, ale boiskowa rzeczywistość długo nie była dla gorzowian zbyt różowa. Łodzianie dwa razy uciekli im na 3 gole (18:15 w 33 i 23:20 w 42 min), a jeszcze w 53 min wygrywali 26:24. Wtedy żółto-niebiescy włączyli wyższy bieg. W bramce kilka rewelacyjnych obron z rzędu zaliczył Krzysztof Nowicki, do Lemaniaka dołączył w ataku – ale po lewej stronie boiska – Mateusz Stupiński, zaś na środku rozegrania niczym stary wyga poczynał sobie młodziutki Mateusz Ripa. Ich wspólny wysiłek sprawił, że między 53 a 60 min goście zdobyli 4 gole z rzędu i mogli dopisać do swego dorobku trzy punkty meczowe.
Pechowiec Pietrzkiewicz
Największym pechowcem meczu okazał się kołowy Budnex Stali Dawid Pietrzkiewicz. Był bardzo przydatny dla swego zespołu, zdobył 3 bramki, lecz nie dokończył spotkania. W drugiej połowie, w obronnej akcji ustawił się tak pechowo, że rozpędzony rywal uderzył go przypadkowo łokciem w twarz i złamał mu nos. Gorzowianin został odwieziony karetką do szpitala, skąd po kilkugodzinnym badaniu odjechał z resztą zespołu do Gorzowa.
Lekarska diagnoza jest jednoznaczna – przy takim urazie zawodnika czeka co najmniej miesięczna przerwa w treningach i grze.
Czytaj również:
Piłkarze ręczni Stali Gorzów nie składają broni. Ale o awans do Superligi będzie bardzo trudno"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?