Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szef pogotowia chciał szczepić ratowników. Spadła na niego fala nienawiści. Andrzej Szmit boi się o życie. Powiadomił prokuraturę

Jakub Pikulik
Jakub Pikulik
Dr Andrzej Szmit to konsultant wojewódzki do spraw ratownictwa medycznego. Od około 30 lat kieruje wojewódzkim pogotowiem w Gorzowie, przez kilkanaście lat zajmował funkcję konsultanta wojewódzkiego, jest również współtwórcą ustawy o państwowym ratownictwie medycznym.
Dr Andrzej Szmit to konsultant wojewódzki do spraw ratownictwa medycznego. Od około 30 lat kieruje wojewódzkim pogotowiem w Gorzowie, przez kilkanaście lat zajmował funkcję konsultanta wojewódzkiego, jest również współtwórcą ustawy o państwowym ratownictwie medycznym. archiwum GL
Andrzej Szmit to wieloletni dyrektor gorzowskiej stacji pogotowia. Jest konsultantem wojewódzkim ratownictwa medycznego. Zaangażowany fachowiec, współtwórca ustawy o państwowym ratownictwie medycznym. Chciał, aby podlegli mu pracownicy szczepili się na COVID-19. Spadła na niego fala hejtu i nienawiści. Sprawa jest już w prokuraturze.
  • W piątek 18 grudnia Andrzej Szmit, dyrektor Samodzielnej Publicznej Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gorzowie, wysłał do pracowników pismo, uzależniające przedłużenie kontraktów od zaszczepienia się przeciw COVID-19.
  • Jedna z osób, która była adresatem pisma, umieściła je w internecie. Dokument był masowo udostępniany i komentowany.
  • W ciągu weekendu na Andrzeja Szmita spadła fala obraźliwych i nienawistnych komentarzy. Dyrektor boi się o życie swoje i swojej rodziny. Powiadomiono prokuraturę.

Pismo o szczepieniach na COVID-19 wywołało burzę

„Idziemy po ciebie, żonę i dzieci”, „spalimy ci dom”, „takich jak ty trzeba powiesić” – to tylko część komentarzy, które pojawiły się w internecie. Ich autorzy życzyli śmierci Andrzejowi Szmitowi i jego rodzinie po tym, jak dyrektor Samodzielnej Publicznej Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gorzowie wysłał do około 100 podległych mu pracowników pismo, w którym uzależnił przedłużenie kontraktów od zaszczepienia się na koronawirusa. Pismo zostało wysłane w piątek, 18 grudnia i jeszcze tego samego dnia znalazło się w internecie. Od tego momentu rozpętało się istne piekło.

Pismo do pracowników pogotowia

W piśmie skierowanym do pracowników Samodzielnej Publicznej Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gorzowie czytamy m. in.: W związku z tym, iż wszystkie kontrakty z SPWSPR w Gorzowie mają termin zakończenia w dniu 31 grudnia 2020 roku, informuję, iż w nowych kontraktach obowiązującym będzie konieczność zaszczepienia się przeciwko COVID-19. Wszystkie podmioty, które nie złożyły deklaracji o przystąpieniu do szczepienia (której termin mija w dniu 18 grudnia 2020 roku) nie będą miały przedłużonej umowy na świadczenia medyczne w 2021 roku i w latach następnych. Jedynymi powodami, dla których może nastąpić zwolnienie osoby wykonującej świadczenie medyczne na rzecz podmiotu, który ma zawartą lub zechce zawrzeć umowę z SPWSPR w Gorzowie są przeciwwskazania medyczne.

To nie jest hejt. Jeśli ktoś hejtuje, to po prostu obraża, bo na nic więcej go nie stać. To spływa po mnie jak po kaczce. Tutaj pojawiały się komentarze, których autorzy grozili mi i mojej rodzinie śmiercią. To były groźby, które są realnym zagrożeniem życia

Sprawa gróźb zgłoszona do prokuratury

Pismo, po tym jak trafiło do internetu, było masowo udostępniane na różnych kontach na portalach społecznościowych i w grupach, których członkami są m. in. ratownicy medyczni. – To nie jest hejt. Jeśli ktoś hejtuje, to po prostu obraża, bo na nic więcej go nie stać. To spływa po mnie jak po kaczce. Tutaj pojawiały się komentarze, których autorzy grozili mi i mojej rodzinie śmiercią. To były groźby, które są realnym zagrożeniem życia – mówi w rozmowie z GL dr Andrzej Szmit. – Nie próbuję się tu porównywać z prezydentem Pawłem Adamowiczem, ale jestem w stanie wyobrazić sobie, co on przeżywał. Nie mogę być pewny, czy jakiś psychopata, który naczyta się takich postów, nie weźmie sobie ich do serca – dodaje A. Szmit. Autorzy internetowych wpisów pisali np., że dyrektor gorzowskiego pogotowia „próbuje eksterminować nasz naród poprzez eksperymenty medyczne i trzeba go zniszczyć”. – Sprawa została już zgłoszona do prokuratury, zajmuje się tym policja. W intrnecie nikt nie jest anonimowy, a jeśli myśli, że jest, to jest po prostu głupi. Liczę, że autorzy tych wpisów zostaną pociągnięci do odpowiedzialności – przyznaje dr Szmit.

Autokar, samochody osobowe, ciężarówka i busy brały udział w ćwiczeniach, które zorganizowano na trasie S3 na północ od Gorzowa. W pozorowanym wypadku pomocy wymagało około 40 osób.- Takie ćwiczenia są potrzebne, żeby sprawdzić jak służby ze sobą współdziałają. Chcemy też przećwiczyć dojazd do miejsca wypadku w przypadku trasy S3. Ma ona ograniczoną ilość wjazdów, dlatego dotarcie do miejsca zdarzenia może być utrudnione - mówi st. bryg. Przemysław Gliński, zastępca komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Gorzowie Wlkp. To właśnie komenda wojewódzka była głównym organizatorem ćwiczeń. Zobacz też: Śmiertelny wypadek na S3 na wysokości Gorzowa (zdjęcia, wideo) Poza strażakami brała w nich udział również policja i pogotowie. - Oficjalnie mnie tu nie ma. Nie pomagam, nie podpowiadam. Przypatruję się pracy zespołów medycznych i sprawdzam czas, w jakim udzielana jest pomoc. Pora na analizę i wnioski przyjdzie po ćwiczeniach - mówi Andrzej Szmit, konsultant wojewódzki w dziedzinie ratownictwa medycznego.Zobacz też: http://www.gazetalubuska.pl/wiadomosci/sulechow/a/koszmar-na-s3-zginal-kierowca-i-pieciu-pasazerow,9802048/ Ćwiczenia, które zorganizowano w środę, to rzadkość w naszym regionie. Były bardzo realne i zaczęły się od telefonu do centrum powiadamiania ratunkowego na numer 112. Połączenie wykonał Dariusz Szymura, rzecznik prasowy lubuskich strażaków. Operator numeru 112 przekazał informację o wypadku do wszystkich służb, które pojawiły się na miejscu około 10 minut od otrzymania zgłoszenia. Wozy straży pożarnej, karetki i policja wyjechały na akcję ze swoich baz tak, jak w każdym innym przypadku. Nie czekały w gotowości w pobliżu miejsca zdarzenia.

Wielkie ćwiczenia na S3 w okolicy Gorzowa [WIDEO, ZDJĘCIA]

Medycy mają świecić przykładem

- Chciałbym teraz wiedzieć, kto umieścił zdjęcie pisma w internecie. To był zapalnik. Po tym fakcie niektórzy przyszli do mnie i przepraszali mnie, bo nie wiedzieli, że rozpęta się z tego taka burza. Jesteśmy medykami, mamy być przykładem dla innych, a nie rozmontowywać cały system zabezpieczający – tłumaczy dr Andrzej Szmit. Ostatecznie wszyscy pracownicy gorzowskiej stacji pogotowia złożyli deklaracje zaszczepienia się na koronawirusa. – Po fali gróźb i nienawistnych komentarzy wycofałem się z zapisu, mówiącym obowiązku szczepień. Wówczas swoją deklarację wycofała... jedna osoba! – mówi dr Szmit.

Po fali gróźb i nienawistnych komentarzy wycofałem się z zapisu, mówiącym obowiązku szczepień. Wówczas swoją deklarację wycofała... jedna osoba!

Może było warto?

Andrzej Szmit jest znany ze swoich częstych, niejednokrotnie kontrowersyjnych wypowiedzi w mediach. – Jeśli zdarzyło się, że podjąłem złą decyzję, to się z niej wycofywałem. Nie twierdzę, że jestem nieomylny, korona mi z głowy nie spadnie. Z taką falą nienawiści jak obecnie nigdy się jednak nie spotkałem. Od soboty czuję się jak przejechany przez tramwaj. Ale może było warto? Może dzięki temu do świadomości niektórych osób dotrze, jak ważne są szczepienia? – mówi dyrektor gorzowskiej stacji pogotowia. Przyznaje, że w ostatnich odebrał również telefony od osób, które go wspierały. – Z niektórymi z nich nie miałem kontaktu od 25 lat! – mówi Andrzej Szmit.

Ratownik medyczny: powinniśmy dawać przykład

Co na to ratownicy, którzy pracują w gorzowskiej stacji pogotowia? – Podejście dyrektora Szmita nie powinno dziwić. Ma pracowników kontraktowych, którzy idąc na L4 albo na kwarantannę z powodu zakażenia koronawirusem, dostają część wynagrodzenia. To ewenement, bo nie kojarzę innej stacji pogotowia, gdzie będąc na L4 ratownicy mają płacone, pieniądze za każdy zaplanowany w tym czasie dyżur po prostu przepadają – przyznaje Rafał Gajda, dyspozytor medyczny. Dziwi się za to przeciwnikom szczepień. – Ich skuteczność została udowodniona. Niektórzy mają obawy, bo szczepionka została opracowana w krótkim czasie. Ale wszystkie autorytety medyczne potwierdzają jej skuteczność. Dlatego jako medycy powinniśmy dać przykład i uspokoić tych, którzy mają wątpliwości. Przecież nikogo nie dziwi wymóg szczepień na wirusowe zapalenie wątroby typu b dla osób, które starają się o zatrudnienie w jakiejkolwiek placówce medycznej – dodaje nasz rozmówca. Dlaczego pismo dyrektora Szmita wywołało taką burzę? – Sam dowiedziałem się o nim z internetu. Rozumiem dyrektora. Być może, gdyby pismo zostało poprzedzone rozmowami z ratownikami, to reakcja byłaby inna – mówi R. Gajda.

Dyrektor ma żal. Nie dostał oferty pomocy

- Po fali nienawiści powinni się do mnie odezwać nie koledzy sprzed lat, a przedstawiciele rządu i wojewody. Nikt nie zapytał, czy potrzebuję jakiejkolwiek pomocy prawnej. Nikt w tej sprawie nic nie powiedział – przyznaje dr Andrzej Szmit. Dodaje, że nie rozumie, dlaczego minister zdrowia nie skorzystał z przysługującego mu obowiązku i nie wykorzystał zapisu ustawy o zwalczaniu chorób zakaźnych. - Jest tam napisane, że minister zdrowia może rozporządzeniem wprowadzić obowiązek szczepienia. Dlaczego tego nie zrobił? – pyta dr Andrzej Szmit.

Polecamy wideo: Karetka pod blokiem, a przed nim... szlaban

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska