Szkoła podstawowa kolebką młodych przedsiębiorców?

- Dzieci u nas uczą się przedsiębiorczości, ale na pewno nie tak, jak to sobie niektórzy dorośli wyobrażają - wyjaśnia od razu Danuta Hołownia, dyrektorka podstawówki. - Są gry, częste odgrywanie scenek rodzajowych, a wszystko w formie zabaw, żeby uczniowie się nie nudzili - dodaje Katarzyna Zaremba, która prowadzi zajęcia z małej przedsiębiorczości. Odbywają się od klasy drugiej do szóstej. Godzinę w tygodniu. Są dobrowolne, ale garną się do nich wszyscy uczniowie. Dlaczego? - Bo drugich takich fajnych lekcji nie ma w naszej szkole - odpowiadają zbiorowo maluchy. - Nie trzeba prowadzić zeszytów, jest super!

Pomysłodawczynią lekcji była Danuta Luch, doradczyni dyrektorki. Zaproponowała autorski program nauczania, który został zaakceptowany przez radę pedagogiczną. Warto dodać, iż niepubliczna podstawówka w Płotach jest prowadzona przez Stowarzyszenie Mieszkańców Płotów i Zagórza.

- To nie są bogate wsie, zatem i uczniowie nie mają w domach luksusów, bo rodziców nie stać - wskazuje dyrektorka. Właśnie, dlatego placówka ma przygotować uczęszczającą tu młodzież do myślenia kategoriami przedsiębiorczości. Ma uczyć, jak samemu radzić sobie w dorosłym życiu. - Dlatego nie zajmujemy się tylko, szumnie mówiąc, ekonomicznymi aspektami przedmiotu, ale uczymy dzieci dobrych manier, jak zawierać znajomości, uczymy podejmowania decyzji, asertywności, autoprezentacji - podpowiada K. Zaremba. - Wiem, że to brzmi bardzo mądrze i dzieci nie posługują się takim językiem. My tłumaczymy im tylko, że jeśli kolega namawia, żeby za szkołą zapalić papierosa, to trzeba umieć odmówić. Powiedzieć: nie!

Podczas jednej z imprez szkolnych okazało się przypadkiem, że uczniowie są nieśmiali i nie potrafią na forum szkoły powiedzieć kilku zdań o sobie. A przecież warto umieć występować publicznie wobec rodziców i innych osób. To się może w życiu przydać. Podobnie jak autoprezentacja kiedyś, gdy będą starsze i dorosłe, może pomóc w znalezieniu dobrej szkoły, uczelni, a wreszcie miejsca pracy. Dlatego takie elementy od razu znalazły się w ramach przedmiotu mała przedsiębiorczość. A nauka samej przedsiębiorczości to na przykład zabawa w sklep. Jest sprzedawca, kolejka, pieniądze, warzywa i owoce. Lecz to również praktyka. - W tym roku uczniowie sprzedają we wsi „Gazetę Lubuską” - wskazuje D. Hołownia. - Zarabiają 50 groszy od egzemplarza. Na co przeznaczą pieniądze, to będzie ich decyzja.

Na początek pieniądze trafią na indywidualne konta uczniów. Szkoła, bowiem podpisuje umowę z bankiem PKO na prowadzenie Szkolnej Kasy Oszczędności, słynnej ongiś SKO. Jak mówią w szkole w Płotach, to opłacalna umowa, bo PKO organizuje różne konkursy z nagrodami dla najbardziej oszczędnych uczniów.

- Chodzi o to, żeby uczniowie potrafili sami założyć sobie konto, a potem przelewać pieniądze - opowiada pani Katarzyna. Wypłata będzie możliwa do 50 zł. Powyżej 50 zł przy akceptacji rodziców. W tej chwili celem jest uzbieranie wystarczającej sumy złotówek na wycieczkę. A co będzie jeśli uczeń wypłaci sobie „kasę” na lody? - Nie pojedzie na wycieczkę - mówi dyrektorka. - Każdy z nich musi się nauczyć odpowiedzialności i gospodarowania pieniędzmi. Twarda szkoła, ale kto wie, może z niepublicznej w Płotach będziemy kiedyś mieli ministra finansów?