Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szlakiem naszych pięknych jezior: Kajakiem wśród kormoranów

Redakcja
Atrakcją tego akwenu jest ptactwo. Korzystają z tego turyści, którzy chętnie dokarmiają dzikie kaczki i łabędzie.
Atrakcją tego akwenu jest ptactwo. Korzystają z tego turyści, którzy chętnie dokarmiają dzikie kaczki i łabędzie. fot. Tomasz Krzymiński
Wycieczkę po Jeziorze Sławskim zaczynamy od Sławy, miasta leżącego tuż nad brzegiem akwenu.

Akurat pogoda dopisała, choć z tą bywa różnie tego lata.

Nim jednak ruszymy na wodę warto przyjrzeć się okolicy. Proponujemy spacer po... parku. Wita nas potężna powalona przez wiatr topola. Ogromne, przewrócone drzewo stało się atrakcją, po której biegają dzieci. My jednak skręcamy w lewo. Kilkadziesiąt metrów dalej spokojnie płynie rzeczka. To Czernica, która zasila Jezioro Sławskie. Przechodzimy przez jeden z mostków. W oddali widać piękny pałac, acz zaniedbany. W rogu posesji pałacu, tuż przy brzegu jeziora stoją dwie okazałe sosny czarne. Jedna z nich jest najgrubszym drzewem tego gatunku w Polsce, ma 3,7 metra obwodu i 23 metry wysokości. Są tylko dwie w Polsce, które są od niej wyższe. Wszystkich urzekają także drzewa pokryte od dołu do góry bluszczem. Między nimi można zobaczyć całe dywany tych roślin. Okazuje się, że park jest największym skupiskiem bluszczu w Zachodniej Polsce.

Popływamy dziś

Ale postanowiliśmy popływać. Dla leniwych jest stateczek "Lubuszanin" nim można opłynąć jezioro bez wysiłku. Tuż przy wjeździe na miejską plażę jest tablica z numerem telefonu do obsługi statku. Można się dowiedzieć, skąd i o jakiej porze wypływa.

Wybieramy jednak kajaki i wynajmujemy je tuż przy miejskiej plaży. Jeśli byłyby zajęte, jakieś 400 metrów dalej jest Lubuski Klub Żeglarski, gdzie można także wypożyczyć sprzęt. Obok niego widać dawny kapitanat Ligi Obrony Kraju. To część przedwojennego ośrodka, w którym obozowało elitarne marynarskie hitlerjugend.

Oprócz lornetki, czegoś do zjedzenia i picia, bierzemy też obowiązkowo kapoki. Ostrzegano nas, że ten piękny akwen może być niebezpieczny. Szczególnie, że jest dość długi i nabierające rozpędu fale bywają ogromne. My ruszamy na zachód. W stronę wysp. - Tylko nie płyńcie środkiem jeziora, a bliżej brzegu - poradził mijający nas kajakarz. - Bezpieczniej, a i więcej zobaczycie- przekonywał.

Tak też popłynęliśmy, minęliśmy port jachtowy i posuwaliśmy się dalej wzdłuż szuwarów.

Zaskakujące, że tak blisko zabudowań pojawia się tak dużo ptactwa wodnego. Dorosłe łabędzie z młodymi, łyski i jeszcze inne gatunki. Kiedy Sławę zostawiamy daleko z tyłu trafiamy na jedną z wysp. Największą porasta las. Kolejne wyspy choć mniejsze i oblegane przez kormorany. Kilkanaście tych ptaków dumnie zasiada na suchych gałęziach drzew. Stamtąd przedzieramy się na drugi brzeg.

I wsiądziemy na rower

Jezioro w części miejskiej jest oblegane, a w połowie długości jest niemal dziewicze. Do momentu, gdy dopływamy do Radzynia. Ale tam też znajdujemy jedno sympatyczne miejsce. To pływająca platforma, z pobliskiej stacji meteorologicznej. A dalej już park i w samym końcu pałac, który oglądaliśmy z lądu.

Godzinkę przeznaczyliśmy na pływanie i wylegiwanie się na brzegu. Po tej chwili relaksu zamieniamy kajaki na rowery. W parku znajdujemy drogowskazy szlaku i leśnymi dróżkami przedzieramy się aż do Lubiatowa. Zatrzymujemy się przy rancho i małym zoo. Pełno w nim różnego rodzaju ptactwa, są między innymi strusie.

W samej wsi idziemy zobaczyć uchodzącą z jeziora Obrzycę, podobno idealną do spływów. Ale niestety wody w niej jak na lekarstwo, dobrze więc, że nie wybraliśmy się w rejs kajakami.

Zmęczeni wracamy rowerami do Sławy i kończymy wycieczkę. Z pewnością jeden dzień to za mało, żeby poznać uroki tych stron. Bo oprócz największego jeziora w okolicy jest kilkanaście mniejszych. Wiele połączonych kanałami, które stanowią doskonały szlak dla kajakarzy. Rowerami można dojechać do Lginia i Wschowy, to wypad na jeden dzień. A kajakami Cienicą do Jeziora Głuchowskiego lub z Wielenia Zaobrzańskiego wrócić Czernicą do Sławy. Możliwości jest wiele, żeby się nie nudzić.

ŚLĄSKE MORZE
Jezioro Sławskie, nazywane niekiedy Śląskim Morzem to największy akwen Pojezierza Sławskiego, a także w całym województwie lubuskim. Powierzchnia to 850 hektarów, maksymalna głębokość to ponad 12 metrów. Znajdują się na nim wyspy o łącznej powierzchni około 10 ha. Z jeziora bierze swój początek rzeka Obrzyca odpływająca w kierunku północnym, ona zasila w wodę pitną Zieloną Górę. Wokół jeziora zlokalizowanych jest około 40 ośrodków wypoczynkowych. Sława zaczęła być wykorzystywana turystycznie od 1927 roku, wtedy wybudowano kompleks wypoczynkowy nad jeziorem.

NIE TYLKO SŁAWA
Wokół Jeziora Sławskiego znajduje się jeszcze kilka miejscowości, które chętnie odwiedzają turyści. Te ulubione to:

Józefów: - Niewielka wieś na samym końcu jeziora, położona wśród lasów. To doskonałe miejsce dla tych, którzy lubią wypoczywać w ciszy. Położona jest z dala od głównych dróg, żeby do niej dojechać, trzeba zboczyć nieco z trasy tuż za Lubiatowem.

Lubiatów: - Pierwsze wzmianki o tej wsi pochodzą z XVIII wieku. Jest ona dużym skupiskiem ośrodków wczasowych. Na ogół w sezonie nie ma tam problemów ze znalezieniem noclegu. Jest też port jachtowy. Wszystko to znajduje się w oddaleniu d zabudowań wiejskich, przy wjeździe od strony Sławy. W samej wsi znajduje się całoroczny pensjonat. Jego szefowie oferują kilka atrakcji, choćby kursy jazdy konnej. Do dyspozycji wczasowiczów jest też niewielkie zoo ukryte w lesie za wsią.

Radzyń: - Ta wieś nieodłącznie związana jest z jeziorem, bo przylegając do niego ciągnie się przez około trzy kilometry. Wzdłuż jego brzegu stoją ośrodki wypoczynkowe i domki letniskowe. Wielu mieszkańców żyje z turystyki. We wsi można zjeść smaczną rybę, bo na każdym kroku stoi smażalnia. Ciekawscy mogą obejrzeć posterunek stacji meteorologicznej. O to, żeby nie było nudno dbają w ośrodku Wratislavia. W sezonie niemal na każdy weekend szykowane są koncerty i występy. I to nie tylko dla gości ośrodka. Jest też ośrodek Wiktoria Król. Jeśli komuś akurat w lecie będzie za gorąco, może skorzystać z kriokomory, w której temperatura spada grubo poniżej stu stopni Celsjusza.

Tomasz Krzymiński
0 76 835 81 11
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska