Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szok! Nasze dzieci są karmione warzywami, które śmierdzą jak stare skarpety

Katarzyna Borek 0 68 324 88 37 [email protected]
- Ten ogórek po prostu śmierdzi ze starości! - wścieka się tata uczennicy, której podstawówka uczestniczy w programie zachęcającym dzieci do… zdrowego odżywiania.

W szkolnych sklepikach można kupić głównie słodkie produkty, od których dzieci tyją nam na potęgę. Warzyw i owoców jednak jeść nie chcą. Rozwiązaniem problemu miał być specjalny program "Owoce i warzywa w szkole". Finansuje go głównie Unia Europejska, ale każdy kraj miał opracować własną strategię działania. W Polsce akcja obejmuje dziesięć wybranych tygodni semestru oraz uczniów podstawówek z klas I-III. W naszym województwie przystąpiło do niej najwięcej w kraju, bo 168 z 345 szkół, do których uczęszcza 15 tys. 894 uczniów. Wśród nich córka naszego Czytelnika, uczennica SP nr 11 w Zielonej Górze.

Tata z Zielonej Góry (dane do wiadomości redakcji) przyniósł nam paczkę, którą jego córka dostała w szkole. We wtorek w woreczku miała pachnące jabłuszko. I plasterki ogórka - rozmiękłego, pomarszczonego. Na dodatek cuchnął! Aż musieliśmy okno w redakcji otworzyć, bo tego smrodu nie dało się wytrzymać.

- A moja córka miała to zjeść, na zdrowie… - denerwuje się tata. - Wszystko trafiło do śmieci. To już kolejny raz, gdy przyniosła do domu taki "prezent". Zgłaszaliśmy już to na zebraniu rodziców, szkoła interweniowała, a problem wciąż się powtarza! Dlaczego?

Dyrektorka SP nr 11 w Zielonej Górze Lidia Dubniewska przyznaje, że idea programu jest piękna, ale jeśli chodzi o jej szkołę gorzej jest z wykonaniem. We wtorek nieświeże były ogórki, z kolei wczoraj podejrzanie wyglądała papryka. - Części warzyw w ogóle nie rozdaliśmy. I to był już kolejny taki przypadek - potwierdza dyrektorka. Zapewnia, co potwierdzają rodzice, że szkoła w każdej takiej sytuacji interweniuje u dostawcy paczek. Jest nim lokalny dystrybutor, za którym stoi jednak Springfresh, firma z lubuskich Żabic (gm. Górzyca).

Obsługuje ponad 90 proc. dostaw. Tygodniowo 80-100 tys. pakietów.
- Z ogórkiem mamy problem - przyznaje z miejsca Tomasz Skrok ze Springfresh. - To wina Unii Europejskiej, która odgórnie wytypowała rozdawane warzywa. A o tej porze roku, i w tej określonej cenie, nie da rady o dobrego ogórka. Takiego, który zniesie porcjowanie, przechowywanie i rozwożenie do szkół po dwóch, trzech dniach. Dlatego my już skończyliśmy z tym warzywem.

Ryszard Kołodziej, dyrektor oddziału Agencji Rozwoju Regionalnego w Gorzowie (która odpowiada za realizację unijnego programu) poprosił już swoją centralę, by wycofała ogórki z lubuskich szkół. - Ale i bez tej oficjalnej decyzji dystrybutorzy powinni wyrzucać nieświeże produkty. Bo dzieci są najważniejsze - mówi twardo dyrektor oddziału ARR. Prosi o zrozumienie. - To jest pilotażowa akcja. Uczymy się na błędach, ale i natychmiast reagujemy. Dlatego od przyszłego tygodnia zaczniemy u dystrybutorów kontrolę jakości tych warzyw i owoców.

- A ja, jeśli będą zastrzeżenia co do przywiezionych produktów, będę je już po prostu odsyłała z powrotem - obiecuje rodzicom szefowa SP nr 11. Jest to pierwsza szkoła, która poskarżyła się na jakość witaminowej paczki, jak przekazała nam zastępca naczelnika zielonogórskiego wydziału oświaty Lidia Gryko. Obiecała, że po naszym sygnale poleci sprawdzenie sytuacji w innych miejskich placówkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska