MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tadeusz Jaskulski: - Tu bije moje serce

Beata Igielska
Tadeusz Jaskulski. Ma 78 lat. Żonaty, ma pięcioro wnucząt i prawnuczkę. W latach 1982-96 był sołtysem. Lubi wycieczki rowerowe. Codziennie przejeżdża nawet kilkanaście kilometrów.
Tadeusz Jaskulski. Ma 78 lat. Żonaty, ma pięcioro wnucząt i prawnuczkę. W latach 1982-96 był sołtysem. Lubi wycieczki rowerowe. Codziennie przejeżdża nawet kilkanaście kilometrów. fot. Beata Igielska
Rozmowa z Tadeuszem Jaskulskim, warszawiakiem, który od 63 lat mieszka w Świniarach koło Skwierzyny.

- Jak trafił pan do Świniar?- Przyjechałem tu z rodzicami po wojnie. Wcześniej mieszkałem w stolicy. Mama zajmowała się domem, a tata, były legionista, dostawał rentę, bo był trzy razy ranny w walce z bolszewikami. Dorabiał też co nieco w fabryce. Miałem trzy siostry i dwóch braci, ale dopiero podczas okupacji poznaliśmy, co to bieda i głód. Tata przestał chodzić odbierać rentę, bo bał się, że trafi na roboty, jak inni weterani. W 1941 r. wyjechaliśmy do rodziny mamy. Po drodze natrafiliśmy na Niemców, ale udawaliśmy chorych na tyfus, więc dali nam spokój. Na wsi było spokojniej niż w mieście i przede wszystkim łatwiej było o żywność. Po wojnie chcieliśmy wrócić do Warszawy, ale okazało się, że nie ma już naszego domu. Całe miasto to było wielkie gruzowisko, więc tata zdecydował o wyjeździe na zachód kraju.

- Jak żyło się wam w Świniarach?- Na początku wszyscy myśleliśmy, że wrócimy do stolicy. Tęskniłem za kolegami, swoim podwórkiem, a nawet za dawną szkołą. Nic nie wyszło z naszych planów, bo w 1949 r. tata zachorował na płuca i zmarł. Starszy brat zginął podczas wojny, więc odpowiedzialność za rodzinę spadła na moje barki. Musiałem zapomnieć o nauce i pracować jak prawdziwy gospodarz. Przed śmiercią ojciec przestrzegł mnie przed komunistami. Mówił, że to czerwona zaraza i że mam od niej trzymać się z daleka. Dlatego nigdy nie zapisałem się do partii, chociaż próbowali mnie skusić zbożem i koniem. Na ten lep złowili w okolicy wielu gospodarzy. Z bratem nie daliśmy się też skaperować do hufca pracy, więc kiedyś milicjant niemal siłą zawiózł nas do PGR-u. Uciekliśmy stamtąd jednak. Powiedzieliśmy, że musimy podskoczyć do domu po ubrania i już nie wróciliśmy. We własnym gospodarstwie mieliśmy dość roboty. Byliśmy w niełasce u władz, a bez maszyn ciężko było pracować. Dopiero za Gierka nam się poprawiło, chociaż ten okres dziś różnie się ocenia.

- Co jeszcze utkwiło panu w pamięci?- Wielki pożar z 1946 r. Spłonął wtedy piękny pałac. Pracowali tam Niemcy, ale majątek był pod nadzorem milicjantów, którzy najchętniej pędzili bimber. Jak na złość motopompa we wsi była zepsuta i nawet nie było czym gasić zabytku. Ludzie uratowali tylko kilka worów ze zbożem. Zanim przyjechała straż pożarna ze Skwierzyny, wszystko poszło z dymem aż do fundamentów. Milicjanci potem próbowali zrzucić winę na młodego Niemca, ale w okolicy wszyscy wiedzieli, że to raczej milicja zaprószyła ogień. Ludzie do dziś często o tym mówią.

- Co mile pan wspomina z powojennych lat?- Sąsiedzką życzliwość i otwarcie na problemy sąsiadów. We wsi zamieszkali ludzie z Wielkopolski, Kresów, Mazowsza. Była to zbieranina z całej Polski, ale wszyscy się dogadywali. Było biednie i ciężko, ale ludzie mieli czas na zabawy. W niedziele do rana szaleliśmy na potańcówkach. We wsi było wtedy ponad 50 rolników ze sporym gospodarstwem. Pożyczali sobie sprzęt, a gdy jeden skończył u siebie żniwa, szedł pomóc sąsiadowi. Nikt nie pytał, czy coś za to dostanie i kiedy skończy się robota w polu. Dziś rolników już tu prawie nie ma, a każdy żyje swoim życiem. Ludzie wolą oglądać telewizję niż wspólnie bawić się na świeżym powietrzu. Tych wspólnych, cotygodniowych zabaw trochę mi brakuje.

- Tęskni pan jeszcze za Warszawą?- Czasem ją sobie wspominam, ale zapuściłem tu tak głęboko korzenie, że nie wyobrażam sobie, bym miał opuścić moje Świniary. Teraz tu bije moje serce.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska