Ale są też przerażające sprawy - nie było pieniędzy na prąd i pracowników, a miliony szły bokiem.
Lista przekrętów w Pedizie byłaby bardzo długa. Najbardziej znany jest ten z frezarką. Pewnie dlatego, że trafił do sądu. Prezes Jacek R. jako szef firmy Gamma kazał tę frezarkę odmalować, zmienił tabliczkę znamionową, by maszyna udawała młodszą i zgłosił się do firmy leasingowej. Już jako Pediz tę maszynę przez firmę leasingową kupił. Dzięki czemu konto Gammy wzbogaciło się w 2004 r. o ponad 900 tys. zł, a ani jedna rata pożyczki nie została spłacona. Sprawa jest już w sądzie i było to jedyne postępowanie, w którym Jacka R. postanowiono aresztować.
Doili firmę jak się dało
Do prokuratury wpłynęło co najmniej kilka skarg od kontrahentów Gammy i Pedizu, którzy skarżyli się, że firmy te nie zapłaciły im za towar. Gamma na przykład wzięła sól od pewnej świebodzińskiej firmy (do odśnieżania Sulechowa) i nie zapłaciła za nią. Świebodzińska spółka myślała nawet, że zabezpieczyła się przed takim scenariuszem, bo według umowy sól była nadal jej. Ale nie swoją sól i tak użyła. I nie zapłaciła... I takich historii jest sporo... Wiele dotyczy Pedizu.
.
Ale najciekawsza w tej firmie była jednak inżynieria finansowa, dzięki której szefowie firmy nieźle się wzbogacili. Prokurent Mariusz Z. w 2003 roku wydał na przykład 75 tys. zł, które Pediz miał otrzymać od firmy Patentus w Pszczynie. 10 tys. zł wziął gotówką i nie rozliczył się, a 65 tys. zł z konta Pedizu, specjalnie na tę transakcję utworzonego i ukrywanego przed komornikiem. Od firmy Ołer we Wrocławiu Mariusz Z. wziął z kolei 314 tys. zł gotówką (!) i do kasy firmy ich nie wpłacił... I nikt się nie przejmował tym w spółce. Tak miało być.
Pół miliona Z. to jeszcze nic. Prezes K. nie rozliczył się z Pedizem na kwotę 1,17 mln zł. Jako szef spółki Farm Tech Trade Industry wziął z Pedizu sprzęt i za niego nie zapłacił. Ale można by pomyśleć, że prowadził charytatywną działalność, bo podpisał sam z sobą umowy, iż pożycza Pedizowi 197 tys. zł.
Pralnia bez prądu
Podczas gdy szefowie wyciągali miliony z złotych z firmy, która wciąż jeszcze była częściowo własnością miasta, jeździli drogimi samochodami, nie było pieniędzy na zapłatę kontrahentom, pracownicy nie dostawali pensji. Pikietowali, protestowali, aż przejęło ich częściowo miasto.
W spółce zostało niewiele osób. Jedna z tych pracownic potem w dochodzeniu prokuratorskim zeznała, że w końcu odcięto prąd w siedzibie firmy. Kilka dni wcześniej prezes Leszek S. - jeden z ostatnich szefów Pedizu - miał powiedzieć pracownicom: - Pediz to pralnia brudnych pieniędzy.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?