Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Targowisko za milion tonie w błocie

Jakub Pikulik
Handlarze skarżą się, że targowiska nikt nie odśnieża. Jeszcze większym problemem jest woda, która nie ma odpływu.
Handlarze skarżą się, że targowiska nikt nie odśnieża. Jeszcze większym problemem jest woda, która nie ma odpływu. Jakub Pikulik
- Po co był ten remont?! - pytają handlarze w Kostrzynie nad Odrą. Oblodzone alejki, błoto i woda kapiąca za kołnierze to „atrakcje”, jakie mają tu na co dzień.

- Niech pan zobaczy, między alejkami jest lodowisko. Zbity śnieg, którego nikt nie raczył odśnieżyć. Klienci się na nim przewracają - mówią kupcy.
- Sami na własną rękę rozbijamy lód przy naszych stoiskach. Trzy kilo soli musiałam tu rozsypać, żeby ten lód puścił - żali się jedna z kobiet, które handlują na ryneczku.

Kupcy twierdzą, że targowisko w takim stanie to tylko wstyd dla miasta. - Jeśli są warunki, to handlujemy tu okrągły rok. Przychodzą nie tylko miejscowi, ale też sporo Niemców. Jak to wygląda? Kałuże, błoto, woda kapie nam na głowy - załamują ręce handlarze.

Przypomnijmy, ryneczek przy ul. Mickiewicza nie był remontowany od lat. Stare, zardzewiałe stragany aż kłuły w oczy. Trzy lata temu miasto postanowiło to zmienić. Udało się nawet dostać dofinansowanie. Na remont potrzeba było prawie 1 mln zł, ale większość kosztów (85 proc.) pokryła dotacja. Prace trwały dwa lata. Przez ten czas wywieziono stare stragany, część miejsca zagospodarowano na chodnik, trawniki i ławki, w drugiej części powstały boksy, przeznaczone do handlu. Zrobiono też oświetlenie i uporządkowano teren. Ale już na początku września pojawiły się pierwsze poważne sygnały, że na rynku nie wszystko jest tak, jak życzyliby sobie handlarze (miasto twierdzi, że przed remontem organizowało spotkania z kupcami, na których mogli oni zgłaszać swoje uwagi, ale zainteresowanie było znikome).

Już po remoncie na targowisko wybrali się przedstawiciele miasta i troje radnych: Monika Sądej, Piotr Dziekan i Bartłomiej Suski. Kupcy już wtedy nie milczeli, a lista zastrzeżeń do targowiska była długa. Część rzeczy poprawiono. Przy szalecie pojawiły się barierki, uniemożliwiające parkowanie, naprawiono zepsutą studzienkę, ustawiono ławkę. - Ale nie zrobiono nic, żeby poprawić warunki pracy - żalą się kupcy.

Zabiegali o rynny, które by odprowadzały wodę z dachów pawilonów. - Woda kapie nam na towar, na nas, na klientów, na kasy fiskalne - mówią handlarze. Tam, gdzie kapie woda, a nie ma kostki brukowej, tworzy się błoto. Kupcy ratują się więc kartonami, rzucanymi na ziemię. - Jak to wygląda?! - mówią.

Radny Bartłomiej Syski zapowiada, że rynny i drenaż odprowadzający wodę zostaną zrobione w tym roku. Szczegóły kupcy mają poznać wiosną, na kolejnym spotkaniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska