Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ten cmentarz jest... wesoły (zdjęcia)

DARIUSZ CHAJEWSKI 0 68 324 88 36 [email protected]
Cmentarz sam w sobie stanowi unikatowy zbiór dzieł sztuki ludowej. Krzyże są robione z dębiny malowanej na niebiesko, co wyraża nadzieję i wolność.
Cmentarz sam w sobie stanowi unikatowy zbiór dzieł sztuki ludowej. Krzyże są robione z dębiny malowanej na niebiesko, co wyraża nadzieję i wolność. fot. Dariusz Chajewski
Tutaj można zanurzyć się we wspomnieniach. O ludziach, którzy spoczęli na tej rumuńskiej nekropolii. W roli głównej występuje tutaj bowiem życie.

[galeria_glowna]
"Chyba niczego złego w życiu nie zrobiłem, malowałem, kochałem, no i troszkę piłem" - napisał w epitafium na swoim grobie w rumuńskiej Sapancie miejscowy artysta Ioan Stan Patras. Nagrobek jest niezwykły, drewniany, w kształcie... łóżka.

Jednak na tej nekropolii sypialny grób nikogo specjalnie nie szokuje. W końcu jest to Cimitirul Vesel, czyli... wesoły cmentarz. Próżno szukać tutaj wizerunku Ukrzyżowanego, świętych. W roli głównej występują zwykli ludzie. Zmarli.

Nie śmierć, życie

Przed niedużą nekropolią w Sapanta w regionie Maramuresz co chwilę zatrzymuje się turystyczny autokar. Pasażerowie, mimo że wiedzą czego się spodziewać, stają w bramie jak wryci i mija ładnych parę minut zanim sięgają po aparaty fotograficzne. Bo czy tak... zabawnie może wyglądać... śmierć? Nie, to przecież historia życia i odejścia niż śmierci.
Oto mężczyzna z kolegami w otoczeniu kilku butelek śliwowicy. Obok wojskowy, kobieta czytająca książkę, wyelegantowana dziewczyna z bukietem kwiatów, przędząca stara kobieta, górnik... Stąd wiemy kim byli ludzie, których tutaj pochowano. Jak zarabiali na życie, jakie były ich pasje. Tancerka, śpiewak... Historie życia, ale i śmierci. Zazwyczaj po drugiej stronie nagrobka. Ten mężczyzna wpadł pod pociąg, ten się utopił, innego zastrzelono i odcięto mu głowę. Cóż, był rok 1941. Jeszcze inny zginął na wojnie.

Smutne? A gdzież tam... Żywe kolory. I poczucie humoru. "Tu leży moja teściowa. Gdyby żyła rok dłużej, leżałbym tutaj ja" - napisał na pożegnanie jakiś kochający zięć... "Tu ja spoczywam, Ion Stan się nazywam. Byłem policjantem tu i w Brasov. Byłem dobrym policjantem. Teraz was pozdrawiam i salutuję, bo już więcej się nie zobaczymy. Świat opuściłem w 68. roku życia". Może to i dziwnie brzmi w takim miejscu, ale wszystko jest takie... żywe. Zapis codzienności czerpiący motywy z bogatego folkloru Marameszu.

To nic dziwnego

W prawosławiu zwyczaje związane ze śmiercią mają nieco inny charakter niż w katolicyzmie. Może być radosnym jest łatwiej, ponieważ w tej teologii nie ma czyśćca, a do piekła trafiają tylko najwięksi grzesznicy, a za takiego przecież nikt się nie uważa.

Pierwszy nagrobek powstał w 1935 r. Wyrzeźbił go miejscowy artysta Patras. Błękitny, ozdobiony kolorowym, prostym obrazkiem krzyż spodobał się mieszkańcom wsi. Patras do lat 60. XX w. malował na nagrobku małe biografie. I to często nie do końca przedstawiające czcigodnych zmarłych jako kryształowe postacie. Sporo tutaj jest przywar - pociąg do kieliszka, próżność... I pomniki tworzył nie z marmuru, nie z brązu, nie z kamienia - jak sam twierdził, ale właśnie z drewna, gdyż ludzie z Marameszu żyli z drewnem i żyli z drewna. Dziś nagrobki wykonuje jego uczeń.

To nieco niepokojące miejsce odkrył dla świata francuski podróżnik. Nadał mu nazwę wesołego i uznał za jedno z najdziwniejszych miejsc na świecie i zarazem najdziwniejszą nekropolię.

Ale właściwie dlaczego dziwną? Przecież śmierć jest nieodłączną częścią naszego życia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska