Transporter leżał w krzakach, przy lesie. - Najpierw widziała go moja córka Wiktoria, ale bała się do niego zajrzeć - opowiada Jarosław Aulich z Krępy. - We wtorek przechodził tamtędy Radek, syn sąsiada i zatrzymał się, aby sprawdzić, co jest w środku.
- Zobaczyłem wielkie, wystraszone oczy. Od razu chwyciłem klatkę i pobiegłem do domu - dodaje Radek Janiak. - Kotka była przerażona. Pod sobą chowała trzy malutkie kociaki. Pomyślałem, tylko jedno: kto nie miał serca?
- Żeby karmiącą matkę z małymi wyrzucić? Okrucieństwo! - denerwuje się Jarosław. Transporter był zamknięty. Zwierzak nie miał możliwości wydostania się z niego. Zdobycia jakiegokolwiek pożywienia. - To było przerażające. Kotka bała się wyjść, była wyczerpana - opowiada ze smutkiem w głosie Radek. - Jadła z takim apetytem, jakby co najmniej kilka dni była przegłodzona. Czuwaliśmy nad nią, oswajaliśmy ją dwa dni i udało się. U nas jest na pewno bezpieczna.
- To szczyt wszystkiego. Gdzie ci ludzie mają serca? - Jarosław nie może pogodzić się z takim okrucieństwem. - Przecież skazali matkę karmiącą z małymi na pewną śmierć. Okrutną śmierć. Za grosz człowieczeństwa. Aż boję się pomyśleć, w jakim stanie zostałaby znaleziona kilka dni później.
To nie pierwszy taki przypadek w Krępej. Co jakiś czas ludzie porzucają tam zwierzaki. To dlatego rodzina Radka Janiaka opiekuje się już kilkoma kotami. - To ludzie z ogromnym sercem, którzy nigdy nie przejdą obojętnie obok potrzebujących zwierząt - przyznaje J. Aulich.
Zbliża się lato i strach mieszkańców się zwiększa. Czego to ludzie jeszcze nie wymyślą, aby pozbyć się problemu? - Więzienie dla takich to mało - denerwuje się Jarosław Aulich. - Nie potrafię zrozumieć takiego postępowania. Serce mnie boli do tej pory. Na szczęście kotka jest już bezpieczna. Ale ile jest takich przypadków, w których zwierzę nie przeżywa?
Joanna Łozicka, prezeska zielonogórskiej Inicjatywy dla Zwierząt przyznaje, że kilka razy w tygodniu ludzie przynoszą do schroniska reklamówkę z małymi kotkami znalezionymi na śmietniku. - Część z nich jest już martwa - mówi z żalem. - Ostatnio ktoś znalazła także malutkie szczeniaki, które miały zawiązane nitką pępowiny. Przerażające jest, że cały czas wzrasta liczba porzucanych zwierząt i to w sposób drastyczny.
Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt jest to przestępstwo, uznane jako znęcanie się nad zwierzętami. Za porzucenie grozi kara grzywny, a nawet pozbawienie wolności do dwóch lat. Nie bójmy się reagować. Zawiadamiajmy odpowiednie służby: policję (tel.997), straż miejską w Zielonej Górze (tel. 68 415 20 20), straż ochrony zwierząt (665 363 707), Inicjatywę dla Zwierząt ( tel. 784 90 88 90). Igor Ziętal ze straży ochrony zwierząt przyznaje, już wkrótce, niestety, zacznie się sezon na porzucanie zwierząt. Idą wakacje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?