Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To dla nich skarb

Artur Matyszczyk
- Zrobimy wszystko, żeby zadbać o nasz kościół. Ale potrzebujemy wsparcia - mówią Małgorzata Czernik i Genowefa Godlewska.
- Zrobimy wszystko, żeby zadbać o nasz kościół. Ale potrzebujemy wsparcia - mówią Małgorzata Czernik i Genowefa Godlewska. fot. Mariusz Kapała
W Witaszkowie na remont kościoła każdy daje, ile może. Ludzie odejmują sobie od ust, bo zabytkowa świątynia jest jedyną rozrywką dla mieszkańców.

Genowefa Godlewska wyciąga zza pazuchy wielki klucz. Ma ze dwadzieścia centymetrów, żelazny. Nigdzie się już takiego nie spotka. Ten ma ponad sto lat. Bo tyle mają drzwi, które prowadzą do zabytkowego kościoła w Witaszkowie.

Każdy rzuci trochę grosza

TAJEMNICZE MIEJSCE

XVIII-wieczny zabytek i teren wokół niego skrywa ciekawe tajemnice. Na placu wokół kościoła są pozostałości starego, niemieckiego cmentarza. Świadczą o tym betonowe mogiły. Niektóre do dziś pozostały nietknięte.

Pani Genowefa pilnuje klucza jak oczka w głowie. Bo XVIII-wieczna świątynia jest dla mieszkańców Witaszkowa prawdziwym skarbem. I jak o skarb ludzie dbają o ten zabytek. Wchodzimy do środka. Wnętrze robi dobre, pierwsze wrażenie.

- Na remont trochę grosza daje każdy. Ile może. Problem w tym, że u nas większość to renciści - smuci się sołtys Małgorzata Czernik.

Mimo tego, że starszym się nie przelewa, ludzie odejmują sobie od ust i pomagają w odnawianiu zabytku. Dzięki temu wewnątrz już zrobiono boazerię. Ściany są pomalowane, ławki odnowione stoją równiutko przed ołtarzem. Teraz jednak przed mieszkańcami najważniejsze zadanie. Zabezpieczenia zacieków na dachu.

Woda leci na ołtarz

TU BYŁ SKARB

Witaszkowo weszło do światowej historii jako miejsce odkrycia słynnego scytyjskiego skarbu. Odnaleziono go w 1882 r. Skarb obejmował złote okucie tzw. gorytos, czyli skórzanej sakwy w kształcie ryby. W niej odnaleziono rzeczy, których wykonanie datowane jest na ok. 500 r. pne. Skarb jest w muzeum w Berlinie.

- Najgorzej, że woda leci na ołtarz - załamuje ręce pani Genowefa. - Prosiliśmy o pomoc konserwatora zabytków. Na razie jednak bezskutecznie.

Sołtysowa próbowała na własną rękę szukać sponsorów. Niestety nikt nie chciał pomóc w remoncie. - Żal patrzeć, jak taki zabytek się marnuje. Czasem jest nam wstyd. Szczególnie wtedy, gdy Niemcy do nas przyjeżdżają. A często robią sobie do nas rowerowe wycieczki - mówi Czernik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska