Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To dopiero obojętność! Przeczytaj jak potraktowano człowieka, który sam posprzątał brudną plażę

Redakcja
Nasz Czytelnik sam postanowił posprzątać brudną plażę. W sumie uzbierał osiem worków śmieci. Poprosił jedynie o pomoc przy ich wywózce. Najpierw sołtysa wsi, w której leży jezioro, następnie Polski Związek Wędkarski, do którego teren należy. Nikt nie kiwnął palcem w sprawie.
fot. Czytelnik

(fot. fot. Czytelnik)

Prezentujemy cały mail, jaki otrzymaliśmy:


Szanowni Państwo!
W gminie Sulechów, w połowie drogi między maleńkim Brzeziem Pomorskim, a większym Pomorskiem, znajduje się małe jezioro. Łowią tam wędkarze, a latem kąpią się tam także ludzie z okolicznych wiosek. Pływam tam i ja.
Jedynym mankamentem tego miejsca jest to, że nikt się nim nie zajmuje, a ludzi chyba jeszcze nie nauczono, by sprzątali po sobie śmieci. Skutkiem tego zalegają one na piaszczystej plaży.
W sierpniu ubiegłego roku powiedziałem sobie, że zrobię coś dla tego miejsca. Przyjechałem z Sulechowa tradycyjnie rowerem, przy czym wziąłem ze sobą także worki na śmieci. W dwie godziny wysprzątałem całą plażę i jej okolicę. Wyszło w sumie około ośmiu dużych worków śmieci.
Niepodobna wziąć oczywiście tylu worków na rower. Ustawiłem je w jednym miejscu na plaży i pojechałem do sołtysa Pomorska. Pan Grzegorzewski z oburzeniem przyjął, że proszę go o pomoc z wywózką tych śmieci. Dodał do tego, że dbanie o okolice jeziora nie należą do jego obowiązków, że teren ten należy do Polskiego Związku Wędkarskiego.
Z Pomorska wyjechałem zmieszany. Przecież i moim obowiązkiem nie było zbieranie śmieci na tej plaży. Przecież, ktoś kto jest sołtysem powinien wykazać większe zaangażowanie, niż ktoś, kto znalazł się tam przypadkiem. Postawa Pana Grzegorzewskiego zaskakuje tym bardziej, że to jego mieszkańcy w dużej mierze właśnie w tym miejscu wypoczywają.
Ale to nic. Zadzwoniłem do Polskiego Związku Wędkarskiego, opowiedziałem o sprawie. Obiecali worki na dniach wywieźć.
Tak minął sierpień 2009. W październiku wyjechałem na studia i zapomniałem o sprawie. Niesłusznie.
Będąc w ostatni weekend w Sulechowie, stwierdziłem, że wyjdę na rower. Pojechałem nad to jezioro. Jest kwiecień 2010, worki pełne śmieci stają tam nadal, sporą część wiatr zdążył już rozrzucić i po plaży, i do wody.
I niech będzie wstyd Związkowi Wędkarzy w Zielonej Górze, bo obiecali i nie kiwnęli palcem. Niech będzie głupio Panu Grzegorzewskiemu, bo uznał, że to nie jego problem.
Ja oczywiście nie zniechęcam się i nadal będę robił w ochronie środowiska tyle ile mogę, ale jaka to lekcja dla tych, którzy robiliby coś, gdyby wierzyli, że to będzie miało sens?
Z poważaniem,
(nazwisko do wiadomości redakcji)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska