MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tragedia nastolatków. Znicze płoną przed bramą

Anna Białęcka
Przed bramą na podwórko przy ul. Poczdamskiej od kilku dni palą się znicze. Przypominają o tragedii do jakiej doszło tu w sobotę.
Przed bramą na podwórko przy ul. Poczdamskiej od kilku dni palą się znicze. Przypominają o tragedii do jakiej doszło tu w sobotę. Fot. Anna Białęcka
Wczoraj odbył się pogrzeb Marka, jednego z chłopców, którzy zginęli w pożarze piwnicy przy ul. Poczdamskiej. Dzisiaj na cmentarzu przy ul. Świerkowej pochowany zostanie Michał.

Marek został pochowany na cmentarzu przy ul. Legnickiej, msza św. odprawiona została w kaplicy przy ul. Świerkowej. W ostatniej drodze, poza rodziną i bliskimi, towarzyszyli mu głównie młodzi ludzie - przyjaciele i koledzy ze szkoły i podwórka. Wielu z nich płakało.
- Marek Michał byli bardzo fajny, każdy z nich to taki normalny chłopak, wesoły, taki jak my wszyscy. Grali w kosza Baskecie - mówili ciepło o nastolatkach ich młodsi koledzy z podwórka Kacper, Maja, Kasia i Gosia. - Razem chodziliśmy do szkoły. My jesteśmy jeszcze w gimnazjum.

Ta tragedia to teraz główny temat rozmów głogowian. - Dlaczego musiało dojść do takiego nieszczęścia? - pytają. Na odpowiedź trzeba będzie jeszcze poczekać. Prokuratura rejonowa wciąż prowadzi śledztwo. - Wciąż czekamy na opinie biegłych - powiedział prokurator Marek Wójcik. - Sekcja zwłok potwierdza wcześniejsze przypuszczenia, że powodem śmierci nastolatków było zaczadzenie. Ale na ostateczne wyniki trzeba będzie jeszcze poczekać.

Przypomnijmy, w zaimprowizowanej siłowni w piwnicy należącej do Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej trzech nastolatków spędziło noc. Nad ranem, około 6.30, mieszkająca obok matka jednego z chłopców zauważyła dym wydobywający się z piwnicy. Wezwała staż pożarną. Michał i Marek nie przeżyli tego pożaru. Mirek walczy wciąż o życie w Łęcznej, ma poparzone górne drogi oddechowe. - Lekarze nie chcą wyrokować, co będzie z tym chłopcem, jednak jego stan określają jako ciężki - powiedział rzecznik policji Bogdan Kaleta.
Przed wejściem na podwórko kamienicy, w której doszło do tragedii od soboty palą się znicze. Ludzie zatrzymują się, czytają klepsydry informujące o terminie pogrzebów obu chłopców.

Piwnica, w której doszło do pożaru, należy do ZGM. - Przed laty był tu depozyt rzeczy pozostałych po eksmisjach, ale od 10 lat nie była wykorzystywana - powiedział dyr. ZGM Marek Rychlik. - Była zamknięta na kłódkę, na noc była zamykana także brama na to podwórko. Nikt z naszego zakładu nie mógł nawet przypuszczać, że tam spotykają się młodzi ludzie. Czy ktoś inny o tym wiedział, nie wiem.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska