Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener Tomasz Paluch mówi, że jest tragicznie

Przemysław Piotrowski
Szkoleniowiec zielonogórzan Tomasz Paluch miał wielką szansę na awans do pierwszej ligi. Jego ekipa zawiodła i teraz, jeśli sekcja przetrwa, będzie musiał trenować raczej młodych i nieopierzonych zawodników.
Szkoleniowiec zielonogórzan Tomasz Paluch miał wielką szansę na awans do pierwszej ligi. Jego ekipa zawiodła i teraz, jeśli sekcja przetrwa, będzie musiał trenować raczej młodych i nieopierzonych zawodników. fot. Tomasz Gawałkiewicz
Wydawało się, że szumne zapowiedzi o awansie akademików do pierwszej ligi nie były wyssane z palca. Trener Tomasz Paluch miał najmocniejszy skład w historii, ale jego ekipa zawiodła i teraz jej sytuacja wygląda dramatycznie.

Drugoligowy AZS UZ dziś miał być już klasę wyżej. Marzenia o awansie prysły jednak jak mydlana bańka po finale grupy z UAM-em Poznań. Pytanie - dlaczego?

To miał być skład na awans. Doświadczony rozgrywający Łukasz Klucznik, świetni środkowi Jakub Kowalczyk i Piotr Przyborowski, silni skrzydłowi Wojciech Lis i Piotr Borkowski i solidny libero Bartosz Odwarzny - oni od samego początku zapowiadali walkę o najwyższe cele. Trener Paluch na początku sezonu jeszcze studził nastroje, ale w głębi duszy musiał wiedzieć, że kibiców i zawodników interesuje tylko awans. W końcu, po 12 zwycięstwach z rzędu przyznał się, że walczy o pełną pulę. Wszystko szło rewelacyjnie, aż do pierwszej porażki.

- Wszyscy myśleliśmy już, że jesteśmy tak silni, że wystarczy wyjść na parkiet, a mecz sam się wygra - przyznał Paluch. - Kolejne przegrane jeszcze bardziej sprowadziły nas na ziemię i chyba zawodnicy przestali wierzyć w swoje umiejętności. No i te problemy pozasportowe...

O co chodzi? Na przełomie roku okazało się, że obie sekcje siatkówki i piłki ręcznej nie mają pieniędzy, klub zawodnikom nie płaci, a ci dostali nawet wolne w szukaniu nowego pracodawcy. Sytuacja się komplikowała, ale ostatecznie kwoty, które zapewniały przetrwanie do końca sezonu wpłynęły na konto. Siatkarzom pozostało udowodnić w play offach, że im się należą. Niestety, pierwsze mecze tej fazy z średniakiem Cuprumem Mundo Lubin, z którym nasi sporo się męczyli, były zapowiedzią klęski z Poznaniem. Czy akademicy mogli ich pokonać i przedłużyć szanse na awans w turnieju mistrzów poszczególnych mistrzów czterech grup drugiej ligi?

Na porażkę składa się kilka czynników. Paluch wskazuje przede wszystkim na słabą dyspozycję libero Odwarznego, który przed decydującymi meczami był kontuzjowany i przystąpił do nich nie w pełni formy.
- To było widać, że nie grał prawie dwa miesiące - twierdzi trener zielonogórzan. - A cała gra zaczyna się od dobrego przyjęcia. Gdy go nie ma, trudno ustawiać kolegów w ataku, a rywale mają czas, aby ustawić blok. Wtedy wszystko się sypie. Zabrakło nam również odrobiny szczęścia, bo szczególnie w pierwszym, według mnie kluczowym spotkaniu, przegraliśmy kilka setów na przewagi. Niestety, okazaliśmy się po prostu trochę słabsi.

Pytanie co dalej z zielonogórską siatkówką, wokół której zrobiła się ostatnio wyjątkowo korzystna atmosfera, bo fani zaczęli wypełniać halę niemal po brzegi, pojawił się prężnie działający klub kibica? W świetle braku awansu, który z pewnością przyciągnąłby sponsorów, sytuacja wygląda bardzo źle.
- Powiedziałbym, że nawet tragicznie - dorzuca Paluch. - Tak fatalnie jeszcze nigdy nie było. Brakuje pieniędzy na wszystko.

Utrzymanie dwóch sekcji zakrawa obecnie na cud. Klub prawdopodobnie skieruje większą cześć pieniędzy na pierwszoligowych szczypiornistów. Czy zatem siatkówka upadnie?

- Z decyzjami trzeba poczekać do końca sezonu, gdy piłkarze ręczni rozegrają ostatni mecz, ale już teraz mogę powiedzieć, że wystartują obie sekcje - zapowiada wiceprezes AZS-u UZ-u Tomasz Grzybowski. - Nie ukrywam, że jesteśmy w trudnej sytuacji i musimy zbierać pieniądze od zera, ale siatkarze wystartują prawie na pewno, choć najpewniej juniorami. Najgorszy scenariusz też bierzemy pod uwagę, ale jesteśmy dobrej myśli.

W tej chwili nic nie wskazuje, że jest szansa na budowę mocnej drużyny. Praktycznie cały zespół złożony z tych najbardziej doświadczonych zawodników już szuka sobie nowych pracodawców. Nawet ci, którzy byli jego filarami od lat jak Lis, czy Przyborowski nie ukrywają, że najprawdopodobniej odejdą. Z Kowalczykiem i Klucznikiem już możemy się pożegnać. Sytuacja robi się wręcz beznadziejna.
- Jeśli nie teraz to kiedy. Interesuje nas tylko awans - zapowiadał przed sezonem Lis. Nic z tego nie wyszło i, niestety, musimy się przygotować na najgorsze. A nawet jeśli sekcja przetrwa, to zagramy juniorami. A powalczyć to będziemy mogli, co najwyżej o... utrzymanie w drugiej lidze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska