Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzy kobiety uczą innych, jak można stać się dobrym człowiekiem

Danuta Kuleszyńska 0 68 324 88 43 [email protected]
Kobiety, które swoje życie poświęcają dla innych. Chwilę po odebraniu nagrody Homini Bono: Anita Kucharska-Dziedzic, Dagmara Dymarska-Gruszka i siostra Irmina Zielińska
Kobiety, które swoje życie poświęcają dla innych. Chwilę po odebraniu nagrody Homini Bono: Anita Kucharska-Dziedzic, Dagmara Dymarska-Gruszka i siostra Irmina Zielińska fot. Tomasz Gawałkiewicz
- Noszę w sobie poczucie winy, że los jest dla mnie zbyt łaskawy. Że miałam szczęśliwe dzieciństwo, że mam wspaniałą rodzinę... A przecież tylu ludzi cierpi wokół - mówi Anita Kucharska-Dziedzic.

- Kto to jest dobry człowiek? Hmm... - siostra Irmina Zielińska zastanawia się przez moment. - Myślę, że to człowiek z dobrym sercem. Taki, który na każdego patrzy życzliwie...

- A siostra jest dobrym człowiekiem?
- Nigdy nie patrzę na siebie w takich kategoriach. To wypływa ze mnie, ze środka... Pomoc to pomoc. I koniec. Z domu to wyniosłam, już jako dziecko nauczyłam się być dobra.

Wychowała się na wsi. Tata był murarzem, mama zajmowała się dziećmi i domem. Gdy Irmina skończyła 15 lat, oświadczyła, że idzie do zakonu. - Skąd taka decyzja? Nie wiem. Z serca wyszła... W rodzinie żadnych księży ani zakonników nie było. Ja chciałam być dziennikarką. Albo z dziećmi gdzieś pracować chciałam... I nagle wszystko się zmieniło... jednego dnia...Sama się zdziwiłam.

- A może z miłosnego zawodu wybrała siostra zakon?
- Skądże! To chyba Bóg poprowadził mnie taką drogą...
Została Elżbietanką. Od tamtej pory minęło 28 lat. Czy poszłaby inną drogą, gdyby znów mogła wybierać? Nie. - Spełniam się w mojej misji i jestem szczęśliwa.
Każdego dnia w przedszkolu dla niepełnosprawnych przy Elżbietankach w Zielonej Górze siostra Irmina pochyla się nad maluchami. Wyściska, wycałuje, pogłaszcze po główce... - One potrzebują miłości, przytulenia... Słowo nie zawsze jest potrzebne. A największą radość mam wtedy, gdy one też się radują...Gdy przyjdzie taka roślinka, co to nie mówi, nie reaguje, a po kilku miesiącach już się do nas uśmiecha, już rozpoznaje... Bardzo te dzieci kocham.

- A co dla siostry, poza tą misją, jest w życiu najważniejsze?
- Żeby trafić do nieba. I robię wszystko, by ten cel osiągnąć.
( Matka chorego dziecka w reportażu "Jak w bajce": - Siostra Irmina wkłada tyle miłości...Rozpłakałam się ze wzruszenia, gdy zobaczyłam jak pięknie w tym przedszkolu).

Ludzie bywają okrutni

Koń czuje, ma piękną duszę i to "coś", ten błysk w oku...Konia się kocha. Za nim w ogień można skoczyć. Dagmara Dymarska - Gruszka mogłaby o koniach rozprawiać godzinami.

- Nawet moja córka więcej czasu spędza ze mną w stajniach niż na placach zabaw - śmieje się. Jasmina ma pięć lat i też pokochała konie, bo nie miała innego wyboru. Niejeden raz jechała z mamą na drugi koniec kraju, żeby konika od rzezi uratować. Bo takie jest posłannictwo fundacji Centaurus. - Już ponad 90 koni udało nam się wyrwać śmierci - opowiada Dagmara. - Stary, wysłużony zwierzak jest już niepotrzebny, więc najlepiej wysłać go pod nóż. To straszne, tak być nie powinno...Ludzie bywają okrutni. - Dagmara nigdy z tym się nie pogodzi.

Do Centaurusa trafiła przypadkowo. Jechała na bazar, żeby nowe spodnie kupić, ale zamiast na targ trafiła do fundacji. Tam poznała Ewę Mastyk. Kobietę wyjątkową, która całe serce i całe życie poświęca na ratowanie koni. - Jest przecudna, przekochana, to od niej zaraziłam się tą miłością. Zaprzyjaźniłyśmy się od razu... Nie kupiłam wtedy spodni. Wszystkie pieniądze oddałam fundacji. I już na dobre tam się zadomowiłam.

Czy za końmi można płakać? Tak. Zwłaszcza gdy cierpią. Bywa, że człowiek stoi i jest bezradny. I niewiele może zrobić. Dagmara niejedną noc przepłakała. - Dostajemy informację, że pod Radomiem hodowca w nieludzkich warunkach trzyma 20 koni. Jedziemy. Widok okropny: same szkapy, wychudzone, niedożywione, w stajni jakiś konik w stanie rozkładu... I jak tu nie płakać! Albo gdy zabraknie 200 złotych na wyrwanie konika z transportu na rzeź... To boli.

Uratowane przez Centaurus zwierzęta trafiają do ośrodków, służą niepełnosprawnym dzieciom, bywa, że ktoś z dobrym sercem zabierze je do siebie...

- Właśnie dostałam informację z Francji, że Internacional Hospital Assistante przyznał naszej fundacji Krzyż Kawalerów Maltańskich. Muszę szybko zadzwonić do Ewy... Ona jest teraz w stajni i dogląda chorego konika.

(Ewa Mastyk w reportażu "Prawdy człowiekowi nie powie": Żeby konie nie widziały, to wydłubuje im się oczy. Albo jak nie mieszczą się w transporcie, to łamie im się nogi i upycha)

Zrywa się o północy

- Jak przyjdzie do mnie zgwałcona dziewczyna, albo pobita przez "kochającego" męża, to czuję się nieswojo. I wtedy mam w sobie poczucie winy, że los jest dla mnie zbyt łaskawy. Że miałam szczęśliwe dzieciństwo, że trafiłam na cudownego męża, że mam zdrowe dziecko - opowiada Anita Kucharska-Dziedzic. - A przecież tyle ludzi wokół cierpi, te kobiety... Wobec ich tragedii nie da się przejść obojętnie...

- Anita to taka baba, że potrafi o północy zerwać cię z łóżka i zatargać do domu, w którym dzieje się krzywda - opowiada Grażyna Walkowiak, dziennikarka Radia Zachód. - Nie ma dla niej godzin pracy, nie ma rzeczy ważniejszych od dramatu, jaki właśnie rozgrywa się w czterech ścianach. Trzeba pomóc i już! Choćby kosztem rodziny.

Anita jest szefową Stowarzyszenia BABA w Zielonej Górze. Skromna, nie lubi o sobie mówić. - Ja tylko jestem małym trybikiem w tej całej machinie. A moja pomoc dla innych, jest zaledwie promilem tego, co świadczą nasze dziewczyny w stowarzyszeniu. Za każdym dobrym człowiekiem stoi wielu dobrych ludzi...
Anita ma doktorat z polskiej literatury współczesnej, wykłada na Uniwersytecie Zielonogórskim. Praca w BAB-ie to jest pasja. - Mam w sobie energię, którą chcę poświęcić innym. To taki szlaban na nienudzenie.

Cel w życiu? Być może. Spotkało mnie wiele dobra i ja je teraz oddaję. Gdy w tym roku umierał mój tata, byłam zaskoczona jak wielu mam przyjaciół, znajomych, sąsiadów... Lekarze, pielęgniarki... To do mnie wróciło. Bo ja wierzę, że gdy ktoś czyni dobro, to ono potem wraca.

( Anita Kucharska-Dziedzic w reportażu "Lustro": - Marzy nam się, żeby nikt nikogo nie bił...")

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska