Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Twórca hitu "Ona tańczy dla mnie" nie gwiazdorzy (wideo)

Tomasz Rusek 95 722 57 72 [email protected]
Garderoba? Ochrona? A gdzie tam. Wokalista zespołu Weekend podczas pobytu w Gorzowie miał niewielki pokój, a ubrania na występ porozkładał na łóżku.
Garderoba? Ochrona? A gdzie tam. Wokalista zespołu Weekend podczas pobytu w Gorzowie miał niewielki pokój, a ubrania na występ porozkładał na łóżku. Tomasz Rusek
Radek Liszewski, twórca hitu ,,Ona tańczy dla mnie", to najzwyklejszy gość na świecie. I przyznaje, że... zdarza mu się zapomnieć słów tego przeboju!

,,Ja, uwielbiam ją, ona tu jest, i tańczy dla mnie"... Można się śmiać z naiwnych tekstów, można kpić z muzyki grupy Weekend. Ale nie można zlekceważyć ponad 70 mln odsłon ich teledysku na portalu Youtube.com. Takiej popularności w internecie nigdy nie miał żaden polski zespół. To z tego powodu ta grupa disco polo wyszła poza zamknięty krąg fanów tej muzyki. ,,Ona tańczy dla mnie" grali wszyscy i wszędzie. A wokalista Radosław Liszewski był i jest zapraszany na salony i do wiodących stacji telewizyjnych, a grupa od roku gra koncert za koncertem.

Kilka tygodni temu pojawiają się plakaty: Weekend będzie 21 września w Gorzowie. Nauczony doświadczeniem staram się umówić na wywiad ponad tydzień wcześniej. Ale... nic z tego. Komórka menedżera Tomasza Jakubowskiego jest wiecznie zajęta, a nagranie na automatycznej sekretarce informuje, że nie ma już miejsca na nowe wiadomości. Na dziewięć prób - dziewięć nieudanych. Trudno.
Jest 21 września. Weekend ma wejść na scenę w gorzowskim centrum handlowym po 17.00. Ale od 15.30 zbierają się tu fani. Głównie grupy nastolatków. Choć do występu jeszcze grubo ponad godzina, już nie można przedrzeć się przez ruchome schody koło kina! Władze galerii blokują je, a ludzie zajmują każdy jeden stopień.

Bartłomiej Bujnowski, który odpowiada w Askanie za marketing, zdradza mi kwadrans po 16.00, że panowie z Weekendu już są w pobliskim hotelu. Postanawiam więc jeszcze raz spróbować dodzwonić się do menedżera grupy, choć nie mam złudzeń: jaka gwiazda znajdzie czas na wywiad na chwilę przed występem? A tu podwójne zaskoczenie: menadżer odbiera natychmiast i bez problemu zgadza się na spotkanie z Radkiem Liszewskim. - Niech pan przyjeżdża. Żaden kłopot! - obiecuje T. Wróblewski.
Twórca hitu ,,Ona tańczy dla mnie" przyjmuje mnie w maleńkim pokoju. Uśmiechnięty, w białych skarpetkach, przeprasza za bałagan. Na łóżku leżą ,,koncertowe" ubrania, obok dwie pary butów, kolejne ciuchy wiszą na szafie.

Liszewski od razu przechodzi na ty. Jest skromny, miły, nie daje mi odczuć, że zajmuję jego cenny czas pytaniami, na które już kiedyś odpowiadał.
Okazuje się, że życie gwiazdy to żadna sielanka. - Gramy czasami po dwie sztuki, czyli dwa koncerty dziennie. To oznacza, że przyjeżdżamy do hotelu, instalujemy się, gramy, wracamy, odświeżamy i jedziemy dalej. Tak jak dziś. Gramy w Gorzowie od 17.00, o 19.00 pewnie wyjeżdżamy, bo na 1.00 musimy być koło Krakowa. Nie ma czasu na zabawy, imprezki. Czasami udaje się nam pójść z chłopakami z zespołu na piwo. Ale nic więcej - mówi Liszewski.
Fanki? Pewnie, że są. - To miłe, że ktoś ceni naszą muzykę i lubi występy. I koniec. Mamy rodziny, bliskich - podkreśla. Czyli granice między zespołem, a wielbicielkami są wyraźnie zaznaczone.
Podobnie jak dni wolne...

Weekend gra od 13 lat. Wcześniej jednak jego popularność nie była tak wielka, choć fanom disco znane były ich piosenki, a zespół zdobywał ,,branżowe" nagrody. Jednak piosenka ,,Ona tańczy dla mnie" postawiła życie trzech muzyków na głowie. Przede wszystkim ukradła im... czas. Kalendarz jest wypełniony koncertami. - Jednak z rodzinami ustaliliśmy, że bez względu na wszystko, nie gramy w święta. To nasze dni, wolne, z bliskimi - dodaje Liszewski (dyskretnie sprawdza czas; zaczyna grać za pół godziny, a jeszcze musi się przebrać, dojechać do galerii - jednak nie przerywa rozmowy).
Przyznaje szczerze, że choć ,,Ona tańczy dla mnie" można usłyszeć niemal wszędzie (radio, telewizja, w internecie śpiewają tę piosenkę m.in. stadionowi kibice, a do tego są dziesiątki przeróbek), to zdarza mu się... zapomnieć słów! Wtedy po prostu kieruje mikrofon w stronę publiczności, a ona dośpiewuje, co trzeba.

- Uwielbiam to. Że dobrze się bawią przy naszej muzyce, że znają teksty i dają mi więcej energii, niż kosztuje mnie występ. To się nie może znudzić - kończy, podpytując, czy w galerii jest dużo ludzi.
- Dużo - odpowiadam.
- Super! - cieszy się, jakby grał swój pierwszy koncert, a przecież tylko w tym roku zagrali ich już pewnie około 200...

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska