Zgodnie z nowym unijnym prawem samorządy mają przejąć organizację transportu publicznego na swoim terenie. Do ich zadań należałoby m.in. ustalanie siatki połączeń i organizowanie przetargów na ich obsługę. - Unia doszła do wniosku, że skoro samorządy dopłacają do transportu miejskiego i gminnego, to powinny zająć się też regionalnym. Kłopot w tym, że Sejm nie uchwalił jeszcze krajowego prawa. A unijne nie jest dość precyzyjne - mówi szef gorzowskiego PKS-u Krzysztof Częstochowski.
Teoretycznie europejski przepis wchodzi w życie już 3 grudnia. Ale Polska ma trzy lata na dostosowanie się do niego.
Co będzie po tym czasie? Co te zmiany oznaczają dla pasażerów i przewoźników? Dziś nie jest to do końca jasne.
Pomysł UE jest taki, by to samorządy planowały rozkłady jazdy, a potem organizowały przetargi na obsługę poszczególnych odcinków. Wygra tańsza oferta. Czemu ma to służyć? Polepszeniu sytuacji pasażera. Bo nie ma co ukrywać, że niektóre linie są bardziej opłacalne, a inne mniej, np. łatwiej o autobus z Gorzowa do Międzyrzecza niż do Popowa. A samorząd będzie mógł narzucić konkretne warunki, np. określoną liczbę weekendowych połączeń z mniejszą miejscowością.
Pytanie tylko, czym za to wszystko samorządowcy zapłacą. - Nie mam pieniędzy na opłacanie kursów i czasu na organizowanie setek przetargów. Mam więc nadzieję, że za zleconym obowiązkiem pójdą pieniądze. A w ogóle mam wrażenie, że ten przepis to jakieś nieporozumienie. Przecież jedna trasa jednego autobusu najczęściej przecina kilka starostw, gmin. Jak wyliczyć swój wkład? I czemu w ogóle mamy się zajmować transportem? - mówi starosta gorzowski Józef Kruczkowski.
Kłopot to ogromny, bo skala przewozów autobusowych w naszym województwie jest wielka. PKP to 959 km linii kolejowych, którymi rocznie podróżuje 3,5 mln osób. Tymczasem autobusy objeżdżają 8 tys. km dróg (linie mają w sumie 45 tys. km długości), odwiedzają 1.411 miejscowości, a z ich usług korzysta 25 mln pasażerów! To głównie osoby mniej zamożne, które nie mają aut, a PKS (czy prywatny przewoźnik) to dla nich sposób na dotarcie do szkoły i pracy.
Co na to wszystko przewoźnicy? Przecież dla nich - teoretycznie - stałe zlecenia od samorządów to żyła złota! Otóż w unijnym przepisie jest haczyk. Na trasie, na obsługę której był przetarg, samorząd może zakazać innym firmom prowadzenia biznesu przewozowego (nie wydając po prostu zgody). To może doprowadzić do upadku kilku z 29 lubuskich firm przewozowych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?