Oczywiście trzeba spełnić pewne warunki. Pierwszym niewątpliwie jest stała praca i zarobki, które pozwolą nam odłożyć miesięcznie ok. 200-300 zł. Pozwoli nam to raz na dwa laty zorganizować sobie całkiem niezły wypad. Wszystko też zależy gdzie i jak chcemy podróżować. My zdecydowaliśmy się na wyprawy ekstremalne.
Ostatnia, w której uczestniczyłem trwała 6 tygodni. Przejechaliśmy w tym czasie sporą część Azji poczynając od Singapuru przez Malezję, Tajlandię, Laos, Wietnam, Kambodżę i malezyjską część Borneo, by zakończyć w Singapurze. Całkiem niezła pętla jak na 42 dni wędrówki. Korzystaliśmy z pociągów, autobusów, no i oczywiście samolotu. Koszt przelotu tam i z powrotem do Singapuru to kwota od 1800 do 3200 zł. Wszystko zależy, kiedy kupujemy bilet, w jaki sposób to czynimy i jakimi liniami lecimy. Warto spędzić nawet kilka dni w Internecie w poszukiwaniu najkorzystniejszej ceny.
Zobacz też: Jak tanio podróżować?
Nie nocujmy w hotelach. Całkiem przyzwoite miejsca do spania można znaleźć w azjatyckich hostelach, nocnych pociągach, sypialnych autobusach, w prywatnych domach oraz na piaszczystych plażach. Noc wśród gwiazd, chociaż nie zawsze bezpieczną, będziemy pamiętać do ostatnich swoich dni - gwarantuję. Na wyspie Penang (Malezja) spędziliśmy kilka wspaniałych dni u buddystów. Płaciliśmy za samodzielny pokój 7 dolarów. Był ciasny, zrobiony z falistej blachy (co dziwne nie było w nim nocą gorąco), a największą zaletą tego miejsca była atmosfera. Kadzidła, puszczańskie odgłosy, życzliwi ludzie.
W Amazonii, w wilgotnym, tropikalnym powietrzu podżerały nas robaki, a chleb pleśniał w ciągu godziny. Stada moskitów gnębiły nas o poranku i nocą. Baliśmy się chorób. W tych trudach jednak było coś wciągającego.
Dlaczego warto podróżować? Ot, choćby dla takiego spotkania: W Cusco nad Placem Broni (Plaza de Armes) odpoczywamy pod katedrą. Tam obserwuje nas stary Indianin. Ma chyba 200 lat, a może i więcej? Skóra twarzy ciemna, pomarszczona i popękana jak wyschnięta ziemia podczas suszy. Kapelusik, długie, szpakowate gęste włosy. Uśmiecha się do nas i ni z tego, ni z owego mówi: - Widziałem wczoraj cień grobu, a przed nim cień mojej matki, która trzymał w rękach mój cień. To jest moja śmierć.
Zwykły mieszkaniec Peru zawsze żył w świecie pełnym zagrożeń - poczynając od trzęsień ziemi, przez huragany a na burzach i powodziach kończąc. Może dlatego tak bliskie są mu problemy śmierci? Może też stąd w nim tyle siły, sprytu i przebiegłości?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?