Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W czasie pożaru w bloku w Żaganiu pan Adam ratował ludzi z płomieni

Małgorzata Trzcionkowska 518 135 502 [email protected]
Adam Migocki pobiegł ratować sąsiadów. Opowiada, że cała klatka schodowa przypominała zadymione i płonące piekło.
Adam Migocki pobiegł ratować sąsiadów. Opowiada, że cała klatka schodowa przypominała zadymione i płonące piekło. fot. Małgorzata Trzcionkowska
Przerażeni ludzie krzyczeli i wybiegali z mieszkań, okręcając sobie głowy mokrymi ręcznikami. Dzieci piszczały i wzywały pomocy. Takie dramatyczne sceny rozgrywały się w poniedziałkową noc w bloku przy ul. Buczka.

Przeczytaj też: Dramatyczna akcja w Żaganiu. Przerażeni ludzie krzyczeli i wybiegali na zewnątrz. Dzieci piszczały i wołały pomocy

Płomienie pojawiły się ok. 23.30 w mieszkaniu na parterze. Starsza kobieta usiłowała wydostać się przez balkon, ale zasłabła i upadła. Tam znaleźli ją ratownicy. Jej 28-letni syn leżał w mieszkaniu, był nieprzytomny.
- Mimo akcji reanimacyjnej strażaków, a następnie pogotowia, mężczyzna nie odzyskał świadomości - informuje starszy aspirant Waldemar Kasperowicz z żagańskiej straży pożarnej. - Został przewieziony do szpitala w Żarach.
- W nocy długo siedziałem przy komputerze - wspomina Adam Migocki, sąsiad z bloku. - Ogień zauważyła moja żona. Natychmiast zbiegłem, chciałem pomóc, bo mam przeszkolenie w zakresie pomocy przedmedycznej.

Przeczytaj też: W Zielonej Górze na Os. Pomorskim i Śląskim wybuchło 40 kuchenek gazowych. Ewakuowano ponad 6 tysięcy osób. Jedna osoba nie żyje, osiem jest rannych (wideo, zdjęcia)

Pan Adam znalazł na balkonie sąsiadkę, która zasłabła i nie mogła wydostać się z płonącego mieszkania. Razem ze strażakami wyprowadził ją, a potem pobiegł ratować innych. Na klatce schodowej było pełno dymu, języki ognia strzelały w górę. Krzyczała przerażona sąsiadka z pierwszego piętra, bo od żaru zaczęły pękać szyby. Płomienie momentalnie sięgnęły aż po dach. Kobietę z dzieckiem i sześć innych osób ewakuowano. Z przerażeniem patrzyli na rozprzestrzeniający się ogień.
Na korytarzu klatki schodowej jeszcze leżą strzykawki i jednorazowe rękawice, które pozostały po rozpaczliwym ratowaniu człowieka. - Aż mi serce ściskało, gdy zobaczyłem, jak bardzo chcą go przywrócić do życia - stwierdza jeden z sąsiadów.
Ludzie wspominają, że do podobnego zdarzenia doszło latem. - On zażywał jakieś substancje - opowiada sąsiad. - Często bywał odurzony. Podejrzewamy, że do pierwszego pożaru doszło podczas mieszania chemikaliów. Ledwie spółdzielnia mieszkaniowa wyremontowała naszą klatkę schodową, a tu znów nieszczęście.

Policjanci ustalili, że w czasie poniedziałkowego pożaru w mieszkaniu przebywały trzy osoby. Matka z synem i jego kolega, któremu nic się nie stało. - Kobieta została przewieziona do żagańskiego szpitala i jest w stanie dobrym - informuje podinspektor Sylwia Woroniec, oficer prasowy żagańskiej policji. - Jej syn w stanie ciężkim trafił na oddział intensywnej opieki medycznej żarskiego szpitala. Policjanci z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa prowadzą oględziny mieszkania. Ustalają przyczyny pożaru.
Lokal starszej kobiety spłonął całkowicie. Ucierpieli również ludzie mieszkający nad nimi. - Były już panie z opieki społecznej, które z pewnością zajmą się sąsiadką, jak wyjdzie ze szpitala - uspokajają sąsiedzi. - Szkoda kobiety, bo nigdy nikomu nie wadziła, a mieszkała tu od lat. Za to jej syn - lepiej nie mówić, bo leży chory, może umierający.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska