MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W hummerze do przedszkola w Ash Shafiiyah

Danuta Kuleszyńska
Oficer CIMIC mjr Tomasz Śnieć przekazuje dokumentację miejscowemu wykonawcy projektu.
Oficer CIMIC mjr Tomasz Śnieć przekazuje dokumentację miejscowemu wykonawcy projektu. fot. mjr Szczepan Głuszczak
Korespondencja własna z Diwaniyah w Iraku.

Po raz pierwszy od 9 dni noc z czwartku na piątek w bazie Echo w Diwaniyah była w miarę spokojna. Może dlatego, że przez całą noc miasto patrolowali Amerykanie. Terroryści z armi Muhdiego zdążyli wystrzelić w stronę bazy zaledwie jedną rakietę, która w dodatku nie wypaliła.

Godz. 8.30 ruszamy do Ash Shafiiyah. To niewielka miejscowość na zachód od Diwaniyah. Grupa Współpracy Cywilno Wojskowej, znana tu jako CIMIC (Civil Military Cooperation) ma przekazać lokalnej społeczności wyremontowane przedszkole. Kolumna składa się z siedmiu polskich opancerzonych samochodów hummer, które będą eskortowane przez wozy armii irackiej.

Dowódca grupy CIMIC ppłk Andrzej Dylong przypomina o grożącym nam niebezpieczeństwie. Trzeba uważać na bomby pułapki, które mogą leżeć wzdłuż drogi, a właśnie przejeżdżać będziemy przez taki niebezpieczny odcinek. Pomysłowość terrorystów bywa niewiarygodna. Bombą może być leżące na drodze dziecko (a raczej zwłoki dziecka), przydrożny kamień, koło od samochodu, czy stojące na poboczu auto.

Trzeba uważać na dzieci, które zbliżą się do samochodu, bo taki malec może do środka wrzucić granat. No i w budynku przedszkolnym nie wolno oddalać się, bo obiekt ma wiele zakamarków, w których kryć się mogą potencjalni kidnaperzy, albo zamachowcy. Generalna zasada jest taka: nie ufać nikomu.

.

Ruszamy. Przed nami kilka kilometrów drogi. Jadę w trzecim hummerze razem z majorem Szczepanem Głuszczakiem z biura prasowo - infrormacyjnego. Za kierownicą "pancerzaka" siedzi Sawik, obok Wiśnia, a strzelcem, który nas ochrania jest Łysy.

Wszyscy z 1.batalionu kawalerii powietrznej z Leźnicy Wielkiej (łódzkie). Cywilni kierowcy widząc naszą kolumnę zatrzymują się na poboczu. Taka zasada, że jak wojsko jedzie, wszystkie cywilne samochody muszą się zatrzymać. Po drodze mijamy sklecone z gliny niewielkie chaty i krzątających się wokół ludzi. Uderza jedno: wielka bieda i mnóstwo śmieci.

Po kilkunastu minutach dojeżdżamy do Ash Shafiiyah. Skręcamy w boczne, wąskie uliczki. Stojący wzdłuż drogi mieszkańcy przyglądają się nam z zaciekawieniem, a dzieci machają rękami na powitanie. Najpierw z wozów wysiadają grupy patrolowe. Uzbrojeni w karabiny sprawdzają, czy teren jest bezpieczny. Po upewnieniu się, że nic nam nie grozi, też opuszczamy hummery.

Przed budynkiem wita nas mała grupka dzieci. Z bukietami sztucznych kwiatów. Dziś jest piątek, a piątek dla Irakijczyków jest tym, czym niedziela dla nas. A więc dzień wolny od pracy. Wchodzimy do środka.

Przedszkole jest kolorowe z postaciami z bajek namalowanymi na ścianach. Pachnie świeżością. To najpiękniejszy budynek w całym Ash Shafiiyah. Jego remont kosztował 150 tysięcy dolarów, a pieniądze wyłożyła amerykańska armia. Podczas prac zatrudnionych było 27 tutejszych mieszkańców. Poprzednio budynek był zwykłą ruiną. Gdy Edyta Górlicka, koordynator grupy CIMIC do spraw pomocy humanitarnej, wniosła do środka kartony z zabawkami, dzieci rzuciły się na prezenty. Przybiegły też maluchy z całej wsi.

Gdy my rozdawaliśmy w przedszkolu zabawki, żołnierze z grupy CIMIC rozdzielali wśród miejscowej ludności paczki z żywnością i wodę mineralną. - Ludzie wyrywali sobie z rąk te dary - mówi Piotr Maciejewski. - Widać, że na co dzień nie mają co jeść. Żal serce ściska, gdy się patrzy na takie sytuacje.

Piotr jest z 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej z Żagania. Razem z nim w CIMIC pracuje czterech innych żaganian: Piotr Dudkiewicz, Jerzy Maślanka, Rafał Ceglański, Grzegorz Sondej.

Misja przekazania przedszkola miejscowej ludności przebiegła spokojnie. W drodze powrotnej nie natknęliśmy się na bomby pułapki, nikt nie ostrzelał naszego konwoju. Mniej szczęścia miał inny połączony iracko-amerykańskim patrol, który rano kontrolował Diwaniyah. Natknął się na bombę. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Jedynie niewielkiemu zniszczeniu uległ amerykański pojazd.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska