Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W kamienicy przy ul. Broni Pancernej w Żarach przecieka dach

Janczo Todorow 68 363 44 99 [email protected]
- Boję się tylko kolejnej odwilży. Wtedy w domu będzie się lało strumieniami - mówi Izabela Perkowicz
- Boję się tylko kolejnej odwilży. Wtedy w domu będzie się lało strumieniami - mówi Izabela Perkowicz fot. Janczo Todorow
Lokatorka, która mieszka na ostatnim piętrze jest załamana. - Po ostatnich roztopach, z sufitu lało się jak z cebra, a nikt nie jest w stanie naprawić dachu - mówi.

- Pierwsze zacieki pojawiły się już na początku stycznia - opowiada Izabela Perkowicz, mieszkająca na ostatnim piętrze budynku przy ulicy Broni Pancernej 5b. - Od razu powiadomiłam Rejon Obsługi Mieszkańców. Przyjechała ekipa z wysięgnikiem, panowie obejrzeli dach i powiedzieli, że wszystko jest zamarznięte i nic się nie da zrobić - dodaje.
Kobiecie coś ciągle nie dawało jednak spokoju. Nad wejściem do kamienicy, znajdował się bardzo długi sopel. - Poszłam drugi raz do ROM-u, by to zgłosić. Nikt już do mnie nie przyszedł. Przyszły mrozy, potem znowu odwilż. W ubiegłym tygodniu zalało drugą ścianę, odkleiły się tapety. Z sufitu powypadały kasetony, w mieszkaniu lało się strumieniami. Poustawiałem miski i wiadra. Potem poszłam zgłosić sprawę jeszcze raz - zaznacza.

W ostatni piątek ekipa remontowa znowu przyjechała do kamienicy, wyposażona w wysięgnik. Panowie zajęli się czyszczeniem rynien, po to, żeby je oczyścić z lodu i udrożnić. - Moja mama zadzwoniła do mnie, że pracownicy nie oczyścili do końca wszystkich rynien i odjechali. Zadzwoniłam po raz kolejny do komunalki. Kobieta, która odebrała telefon zdziwiła się, że tak się stało i obiecała, że następnego dnia - w sobotę - pracownicy znowu przyjadą - mówi I. Perkowicz.
W sobotę, według relacji lokatorki, ekipa przyjechała, ale okazało się, że kosz wysięgnika jest za szeroki i nie zmieści się między budynkami, po to, żeby dostać się do rynien z innej strony kamienicy. Więc i tym razem, zdaniem lokatorki, ekipa nie poradziła sobie do końca z problemem.

W poniedziałek I. Perkowicz zadzwoniła więc do działu wspólnot mieszkaniowych Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej. Chciała się dowiedzieć, co dalej. Kiedy dach zostanie naprawiony ostatecznie i zostaną zlikwidowane zacieki. - Powiedziano mi, że mam czekać do wiosny, bo remont dachu uzależniony jest od decyzji wspólnoty mieszkaniowej w naszym budynku - stwierdza lokatorka.
- To skandal. Jestem przerażona tym, co się dzieje, jeden z pokoi jest całkowicie zniszczony, już są zacieki i plamy w pozostałych pokojach. Ekipy przyjeżdżają i odjeżdżają, a dach nadal nie jest naprawiony - żali się Ewa Letińska - Perkowicz, matka lokatorki.

- Znamy sprawę dotyczącą dachu tej kamienicy - mówi Piotr Pisarski, kierownik działu wspólnot mieszkaniowych żarskiego ZGM. - W piątek i sobotę zrobiliśmy, co mogliśmy. Zdjęliśmy nadmiar śniegu i lodu, jednak w miejscach gdzie lód przywarł do połaci dachowej nie można było go oderwać, bo zostałyby uszkodzone dachówki. Nasi pracownicy posypali warstwę lodu solą, żeby przyspieszyć jej rozmrożenie. Lokatorka może liczyć na odszkodowanie, ponieważ budynek jest ubezpieczony - zaznacza przedstawiciel ZGM.

Z wyjaśnień P. Pisarskiego wynika, że dach został uszkodzony już trzy lata temu podczas wichury. Wówczas został załatany, ale mimo to wymaga większego remontu. - Trzeba będzie dokładnie sprawdzić jego stan i ewentualne ująć ten budynek w planie remontów na najbliższe miesiące - zapowiada P. Pisarski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska