Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Krośnie znów zablokują most w obronie szkół

Tomasz Czyżniewski (rgr) 68 324 88 34 [email protected]
Kobiety zebrane przed urzędem prosiły podinspektora Janusza Raszczuka, by sprawdził, czy ktoś wyjdzie i porozmawia z nimi
Kobiety zebrane przed urzędem prosiły podinspektora Janusza Raszczuka, by sprawdził, czy ktoś wyjdzie i porozmawia z nimi fot. Paweł Janczaruk
W Krośnie wrze. Rodzice dzieci z likwidowanych szkół w Osiecznicy, Wężyskach i Radnicy nie chcą się pogodzić z decyzją burmistrza Marka Cebuli. Wciąż protestują. Rano przed urzędem, po południu na moście.

W Krośnie Odrz. protestują przeciwko likwidacji szkół

Kierowco! Jeśli dziś wybierasz się w drogę przez Krosno, to musisz się liczyć z tym, że będziesz stał w kilkukilometrowym korku. Rozżaleni rodzice zapowiadają, że między 15.00 a 16.00 znów będą blokować most na Odrze.
- Jesteśmy zdeterminowani! Zimna się nie boimy i będziemy walczyć o przyszłość naszych dzieci - mówią.
Że zimna się nie boją, pokazali w środę rano, gdy o 9.00 ustawili pikietę przed magistratem. Około 50 osób stało na kilkunastostopniowym mrozie.
"Nie kochacie naszych dzieci", "PO wyborach, PO szkołach" - można było przeczytać na transparentach.
- Nasze dzieci nie są gorsze od tych z miasta! - skandowali zebrani (głównie kobiety).
- Tchórze! Tchórze! - można było usłyszeć na zmianę.
Ludzie stali już pół godziny na mrozie. Drzwi do urzędu pilnowali strażnicy miejscy. Taczek w środę nie było. Burmistrza też nie było, bo w "Radiu Zachód" tłumaczył powody swojej decyzji.

Tymczasem zastępca komendanta krośnieńskiej policji podinspektor Janusz Raszczuk wyjaśniał zebranym przepisy dotyczące zgromadzeń. Mimowolnie spełnił też rolę mediatora, obiecując, że sprawdzi, czy ktoś wyjdzie do protestujących.
- Nie wiem, jak to będzie - martwi się Edyta Nowak z Radnicy, przytupując z zimna. - Moja Ola chodzi do trzeciej klasy, a Marcelina do zerówki. Co, teraz będą wożone autobusem do Krosna? To nie do przyjęcia.
- A pani z jakiej wsi przyjechała? - pytam stojącą obok kobietę.
- Z Krosna - śmieje się Justyna Toczek. - Ale planuję przenosiny do Radnicy. Mój Brajan chodzi do przedszkola w Krośnie. Ma pięć lat. A Wiktor ma półtora roku. Co z nimi zrobię? Przecież w Krośnie nie ma miejsc w przedszkolach!
- Boję się! Mam małe dzieci chodzące do szkoły w Wężyskach. Mają tam świetne warunki. Chcą nam tam zakładać szkoły niepubliczne. Czemu tego nie robią w Krośnie? - denerwuje się Małgorzata Wasylków z Czarnowa.

Mediacje komendanta pomagają. Po godzinie do zebranych wychodzi wiceburmistrz Grzegorz Garczyński. - Bardzo tu zimno, może podać państwu gorącą herbatę lub kawę - usiłuje ocieplić atmosferę.
- Nie chcemy gorącej herbaty! Chcemy nasze szkoły! - słyszy w odpowiedzi.
Otoczony szczelnie wianuszkiem demonstrantów, przez prawie godzinę usiłuje przekonać ich do swoich racji. - Sytuacja jest krytyczna. Miasto jest potwornie zadłużone. To początek konsultacji. Chcemy z wszystkimi rozmawiać i razem szukać rozwiązań. Zamknięcie szkół nie jest przesądzone - tłumaczy Garczyński. - Musimy oszczędzać w każdym paragrafie.
- To czemu zaczęliście od podwyżek dla siebie? - komentują zebrani, przypominając podniesienie pensji burmistrza.
Garczyński zebranych nie przekonał. - W czwartek znów tu przyjdziemy - zapowiedzieli.
To była mniej widowiskowa część protestu. Bo w planie było jeszcze blokowanie mostu. Nie o 11.00 (wtedy skończyła się pikieta przed urzędem), lecz w godzinach szczytu.
- My nie! My nie! Nie poddamy się! - skandowali protestujący i o 15.00 ponad sto osób zaczęło chodzić w tę i powrotem po pasach przed wjazdem na most przez Odrę. Błyskawicznie utworzyła się kolejka samochodów, pod koniec demonstracji sięgała kilku kilometrów. Porządku pilnowali policjanci z drogówki, którzy co kilka minut prosili rodziców o zejście z jezdni i na kilka minut puszczali ruch.

- Demonstranci są bardzo zdyscyplinowani, słuchają poleceń kierujących ruchem. Nie mamy z nimi kłopotów - komentował rzecznik krośnieńskiej policji Norbert Marczenia.
O 16.00 blokada się skończyła i tłum ruszył pod urząd, do którego na 16.30 wezwano dyrektorki likwidowanych szkół. Tej wizyty burmistrz chyba się nie spodziewał, bo panie musiały czekać na mrozie, aż ktoś otworzy im drzwi. W końcu pojawił się wiceburmistrz Garczyński, który przez godzinę ustalał, kiedy i gdzie Cebula spotka się z rodzicami dzieci z likwidowanych szkół.
- My tu w czwartek wrócimy! I na most też - zapowiedzieli zebrani.

W środę burmistrz miał problem nie tylko z mieszkańcami gminy. W ostrym tonie przebiegła jego rozmowa z Bożenną Bukiewicz, szefową lubuskiej PO. - Nie można takich decyzji podejmować pochopnie. Trzeba szukać oszczędności, ale też rozmawiać z ludźmi. Przypomniałam burmistrzowi, że jego praca to misja dla ludzi - powiedziała nam Bukiewicz.
Według niej, Cebula zapowiedział wycofanie uchwały o zamiarze likwidacji szkół. Posłanka PO może zostać mediatorem w konflikcie. - Jeśli sytuacja się zaostrzy, a burmistrz nie wykona naszych ustaleń, nie wykluczam zawieszenia lub usunięcia go z PO. Nie chcemy, by Platforma przed wyborami kojarzyła się z likwidacją oświaty w gminie Krosno - dodała Bukiewicz.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska