Ostatnia sesja rady miejskiej, jaka odbyła się w ubiegłym roku, niestety nie mogła odbyć się bez zgrzytów. Obecność na sali Wiesławy Kowal z Polskiego Klubu Ekologicznego dla wielu obecnych na sali wieszczyło gorącą atmosferę, gdy tylko poruszony zostanie temat lasku zlokalizowanego między os. Konstytucji 3 Maja, ul. Wojska Polskiego a osiedlem domków jednorodzinnych. Zaczęło się od radnego Henryka Radeckiego, który w swoich uwagach do projektu planu zagospodarowania przestrzennego starał się przemycić zapisy mające w jego mniemaniu uchronić drzewostan przez niechybną zagładą.
Wystąpieniu H. Radeckiego pozostali radni przysłuchiwali się dość ospale, jednak mocne słowa kończące jego wypowiedź obudziły z letargu zgromadzonych na sali. - Stwierdzenia pana Jacka Milewskiego były kłamstwem - mówił niewzruszony radny Radecki, mając na myśli szereg zapisów dotyczących różnych zakazów obowiązujących na rzeczonym terenie. Chodziło m.in. o kwestię budownictwa mieszkaniowego na obszarze sklasyfikowanym obecnie jako park leśny.
- Panie radny, ja bym prosił o zachowywanie jakiegoś poziomu dyskusji - starał się przerwać radnemu wiceprezydent Jacek Milewski, jednak H. Radecki ze stoickim spokojem skończył jednak swoją wypowiedź. Wtedy głos zabrał wiceprezydent. - Jest pan jedynym członkiem rady miejskiej w Nowej Soli, który systematycznie zaniża poziom na tej sali. Pan reprezentuje 40 tys. mieszkańców i apeluję do pana o zachowanie elementarnych zasad kultury - mówił J. Milewski wbijając wzrok w siedzącego naprzeciw radnego.
Gromy pod adresem H. Radeckiego poleciały też z ust prezydenta Wadima Tyszkiewicza. - Nie ma racji pan Radecki mówiąc o tym, że inne zapisy o zakazach są równoznaczne do tych, które tu są zastosowane w tym planie - mówił W. Tyszkiewicz. - W studium zagospodarowania przestrzennego jest zapis dopuszczający tam budownictwo mieszkaniowe. Gdzie był pan wtedy panie Radecki? - pytał radnego prezydent.
- Pan przy okazji zaistnienia próbuje zagrać na tym temacie, a to ja poszedłem spotkać się z mieszkańcami i z nimi porozmawiać. Plan, który zaproponowaliśmy jest ochroną tego terenu. Bo bez niego już dawno moglibyśmy wyciąć ten las i postawić tam bloki. Dlaczego pan nie bronił tego lasu, gdy uchwalaliśmy studium? Dlaczego pan zagłosował za budownictwem mieszkaniowym na tym terenie? To była moja inicjatywa żeby ten teren chronić - grzmiał W. Tyszkiewicz.
Tuż po tym jak prezydent wyłączył swój mikrofon, do dyskusji włączyła się W. Kowal. - Jeżeli tutaj powstanie ten park, który wcale nie jest potrzebny, to chuligani i wandale znajdą sobie kolejne miejsce do bytowania. Zaczną się tam gromadzić, wszystko niszczyć i dewastować, podczas gdy teraz jest spokój. Proszę o nieingerowanie w ten las. A sprzątają go mieszkańcy i uczniowie, bo tam nawet śmietników nie ma - apelowała szefowa nowosolskich ekologów.
- Pani prezes, to, co pani powiedziała, jest hipokryzją posuniętą już do granic absurdu - czerwone światełko na mikrofonie prezydenta znów rozbłysło. - Czy mamy nie stawiać śmietników w mieście, bo przecież za chwilę wandale je zniszczą? - pytał W. Tyszkiewicz. - Odwrócił pan moje pytanie, niszczą ci, którzy teraz przyjdą do lasu - W. Kowal nie dawała za wygraną. - A gdzie z kolei pani była jak było uchwalane studium? A odnośnie sprzątania to miasto nie posiada takich służb. My się tylko posługujemy skazańcami. I żenującą hipokryzją jest mówienie o tym, że jeśli zapiszemy, że jest to park leśny to następnego dnia rozpocznie się dewastacja - grzmiał prezydent.
Gdy emocje już opadły, a wszelkie wątpliwości natury prawnej zostały rozwiane, rada miejsca niejednogłośnie, ale przegłosowała jednak projekt uchwały wraz ze wszystkimi załącznikami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?