Kiedy na miejsce pożaru w bloku przy ul. Wandy 1 w Nowej Soli dojechali strażacy zauważyli leżącego na trawniku mężczyznę. - Wyskoczył z płonącego mieszkania przez okno z wysokości drugiej kondygnacji - informuje mł. kpt. Robert Spławski dyżurny komendy wojewódzkiej straży pożarnej w Gorzowie Wlkp.
Śmierć w płomieniach
Miał szczęście, że spadł na trawnik. - Z poparzeniami został zabrany do szpitala - mówi zastępca komendanta nowosolskiej straży bryg. Tadeusz Ostrowski. Do czasu przyjazdu karetki pogotowia pierwszej pomocy poszkodowanemu mężczyźnie udzielali strażacy i policjanci.
Groźny pożar mieszkania w każdej chwili mógł objąć cały blok. Strażacy zaczęli gasić płomienie i jednocześnie prowadzali ewakuację. - Konieczne było bezpieczne wyprowadzenie z bloku 44 osób - opowiada bryg. Ostrowski. Było to trudne zadanie. Z powodu pożaru na klatce schodowej panowała bardzo wysoka temperatura.
Było bardzo dramatycznie. W akcji brały udział cztery jednostki nowosolskiej straży, ochotnicy z Nowego Miasteczka i Otynia oraz ciężki wóz gaśniczy ochotników z Przyborowa.
Jeden wóz strażacki dowoził na miejsce akcji aparaty tlenowe. Strażacy niemal cały czas używali sprzętu oddymiającego blok. Agregaty pracowały na okrągło. Płomienie ugaszono dopiero około godz. 8.00.
W pożarze mieszkania przy ul. Wandy zginęła 65-letnia kobieta. - Z tego co na razie udało się nam ustalić była to osoba niepełnosprawna - mówi rzeczniczka nowosolskiej policji asp. sztab. Teresa Janusz.
Przyczyna pożaru nie jest jeszcze znana. Ustalą ją biegli z zakresu pożarnictwa. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi nowosolska policja.
Trzy pożary jednocześnie
Podczas akcji gaśniczej na Wandy, kilka jednostek walczyło też z płomieniami budynku w Kolsku. Ogień gasiły dwa wozy ochotników z Kolska, dwa z Lubięcina i zawodowcy z Nowej Soli.
Na domiar złego, kiedy trwała akcja gaśnicza przy Wandy potężny pożar wybuchł w Popowie w gminie Bytom Odrz. - Zapalił się duży budynek - mówi bryg. Ostrowski. Do walki z płomienia ruszyły trzy jednostki OSP z Nowego Miasteczka, dwa wozy ochotników z Bytomia Odrz., zastępy z Kożuchowa i Przyborowa oraz strażacy zawodowi z Nowej Soli.
Akcję gaśniczą dodatkowo utrudniało niskie ciśnienie wody w hydrantach. - Wodę na okrągło dowoziliśmy z Małaszowic i Miałkowa - relacjonuje bryg. Ostrowski.
Pożar udało się gasić dopiero około godz. 9.00. Od tego czasu trwa pilnowanie zgliszczy.
Straty wyceniono na ok. pół miliona złotych. - Udało nam się uratować mienie warte około 700 tys. zł - mówi bryg. Ostrowski.
To była ciężka noc dla nowosolskich ogniowców i ochotników. - Ludzie są wykończeni, potężne pożary i zimno na dworze nieźle dały w kość - mówi bryg.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?