Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Skwierzynie zachęcają do oddawania krwi

Beata Igielska
Bartłomiej Twardowski szósty raz oddawał wczoraj krew. - Wierzę, że tak komuś pomogę - mówił
Bartłomiej Twardowski szósty raz oddawał wczoraj krew. - Wierzę, że tak komuś pomogę - mówił fot. Beata Igielska
- To nie boli, a może komuś uratować życie - mówią honorowi dawcy krwi. Niestety, z roku na rok jest ich w mieście coraz mniej.

Wczoraj rano przed punktem krwiodawstwa spotkaliśmy Edytę Grzywacz. Dwudziestolatka trzeci raz przyjechała z Bledzewa, by oddać krew. - Zawsze chciałam w taki sposób pomagać innym - tłumaczyła z uśmiechem. Towarzyszył jej ojciec. - To córka namówiła mnie na oddawanie krwi - mówił z dumą pan Jacek.

Zachęcają mieszkańców

W placówce kilku młodych mężczyzn oddawało wczoraj krew. Koordynatorka oddziału, Zofia Woźniak, z sentymentem wspomina czasy, gdy dziennie krew oddawało nawet kilkadziesiąt osób. Dziś bywa, że oddział świeci pustkami. Żeby zachęcić mieszkańców do krwiodawstwa, pani Zofia, jej pracownicy oraz dawcy rozwieszają w mieście plakaty. Apele zamieszczają też na niezależnym portalu internetowym www.skwierzyna.eu.

- Na sto osób oddających krew tylko około trzydziestu jest ze Skwierzyny. Pozostali to mieszkańcy okolic i żołnierze, na których zawsze możemy liczyć - mówiła nam wczoraj pani Zofia. Dodała, że marzy jej się, by do akcji włączały się szkoły ponadgimnazjalne. - W Międzyrzeczu całe klasy przychodzą nieraz, by oddać krew. Chciałabym, by i u nas powstał młodzieżowy klub krwiodawców - mówiła kobieta.

Nie trzeba się bać

I dawcy, i pracownicy zgodnie podkreślają, że oddawanie krwi to nic strasznego. - Lekko zaboleć może tylko ukłucie igłą - mówił Bartłomiej Twardowski, żołnierz służby zasadniczej, który wczoraj szósty raz oddawał krew.

Z. Woźniak przyznaje, że kandydaci na dawców czasem boją się, że mogą zasłabnąć. Zapewnia jednak, że nawet jeśli ktoś się zdenerwuje lub źle poczuje, w każdej chwili może zrezygnować z oddawania krwi. - Najczęściej kręci się głowie z emocji. Dawcy cały czas jednak są pod naszą opieką. Żeby dodać sobie otuchy, można przyjść z kolegą lub kimś z rodziny - mówi pani Zofia.

To jest bardzo proste

Od niej i innych pracowników można dowiedzieć się, jak zostać dawcą. Procedura jest bardzo prosta. Trzeba zgłosić się do punktu z dowodem osobistym i książeczką RUM. Potem wypełnia się kwestionariusz i czeka na badanie lekarskie. W tym czasie dawca dostaje ciepły napój i przechodzi wstępne badanie krwi. Jeśli lekarz stwierdzi, że nie ma żadnych przeciwwskazań, można oddać krew w specjalnie przystosowanej do tego sali.

Dawcy mogą liczyć na małe gratyfikacje. - Dostają zwrot kosztów podróży, paczkę kawy i 10 czekolad. Mają też dzień wolny od pracy. Za każdy oddany litr krwi można odliczyć sobie od podatku 130 zł - mówi pani Zofia. Jej zdaniem dla dawców powinno być więcej przywilejów. - Może kiedyś to się zmieni na lepsze. Na razie liczymy głównie na ludzi dobrej woli - mówi Z. Woźniak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska