Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Sulechowie i Świebodzinie dla WOŚP zagrali wszyscy: mali i duzi

Eugeniusz Kurzawa Krzysztof Fedorowicz [email protected]
Gdy w Sulechowie wystąpiły maluchy z Przedszkola nr 5, przed sceną od razu zgromadziły się tłumy
Gdy w Sulechowie wystąpiły maluchy z Przedszkola nr 5, przed sceną od razu zgromadziły się tłumy fot. Ryszard Poprawski
Koncert Orkiestry w Sulechowie zaczął się od hejnału miasta, zagranego na trąbce przez Edwarda Birszela. Zielonogórska Orkiestra ruszyła już o 10.00, od kwesty i koncertów, a świebodzińska wystartowała paradą motocykli.

Było zimno

W Sulechowie scenę, jak i całe "oprzyrządowanie" Orkiestry (wojskowe namioty z gorącą grochówką, przedmioty przeznaczone do licytacji, operatorów światła i dźwięku) ustawiono, jak co roku na pl. Ratuszowym.

- Posiłki zaczęliśmy wydawać od 15.00, od razu poszło 20 porcji - mówił kucharz Krystian Frąszak, żołnierz z 5 Pułku Artylerii, który wspólnie z dziesięcioma kolegami z jednostki wspierał WOŚP "od strony kuchni". Wraz Tomaszem Harasimowiczm wydawał naprawdę smaczną żołnierską grochówkę.

W tym czasie jako pierwsi artyści wyszły na scenę maluchy z przedszkola "Pod Muchomorkiem". I o dziwo, na placu przed sceną zrobiło się tłoczno. Prowadzący występy, a w przerwach licytację, Jacek Stefanowicz wcale nie musiał specjalnie zachęcać publiczności do ruchu. Dlaczego?

- Takich ekstremalnych warunków podczas Orkiestry chyba jeszcze nie było - wspominał Tomasz Furtak, szef sztabu WOŚP. - Wiatr, mróz, ale przede wszystkim śnieg, podobnej pogody dotąd nie mieliśmy. A mimo to wszystko idzie zgodnie z planem, publiczności jest nawet więcej niż w poprzednich latach.

Pomyśleli o wolontariuszach

Organizatorzy pomyśleli przede wszystkim o 140 wolontariuszach, którzy od rana zbierali pieniądze. W siedzibie komendy hufca ZHP wolontariusze mogli liczyć na ciepły napój, drożdżówkę i kanapkę przygotowane przez miejscowych piekarzy. Ruch w tym miejscu zaczął się już o 7.45, a skończył o 21.00!

- Najwięcej pieniędzy ludzie wrzucali po mszach, a także z chwilą rozpoczęcia koncertów - mówiły Natalia Kutkowska i Magda Kwiatkowska, studentki-wolontatariuszki.

- Pieniążki daje się po to, żeby nie zostawiać innych ludzi samych sobie, zwłaszcza, jeśli są w trudnej sytuacji. A Orkiestra to dobry moment, żeby pamiętać, jak liczy się nasza dobroczynność - powiedziała pani Krystyna z uniwersytetu trzeciego wieku.

- Gdy trzy lata temu rodziłam w naszym szpitalu Maksymiliana, od razu zbadano, czy nie ma wad słuchu, a to było możliwe dzięki aparaturze podarowanej szpitalowi przez Owsiaka - przyznała Monika Michalak, dziś członkini sztabu WOŚP. Przy okazji podkreśliła, iż w mieście znakomicie w tym roku funkcjonowały tzw. patrole Orkiestry, czyli zespoły tworzone przez dwoje wolontariuszy, studenta i żołnierza. - Bardzo chciałabym podziękować właśnie żołnierzom i studentom, że w ten sposób zapewnili bezpieczeństwo patrolom - powiedziała.

W Zielonej Górze i Świebodzinie

W Zielonej Górze spotykaliśmy trzyosobowe grupy młodych wolontariuszy, najczęściej licealistów. Urszula Pietrzyńska, Joasia Kubrak i Noemi Napierała kwestowały w centrum. - Większość przechodniów wrzuca do puszek monety - stwierdziły zgodnie dziewczyny. - Chociaż niektórzy mówią, że później dorzucą parę złotych. Ludzie wymigują się, ale mają do tego prawo.

Zielonogórska zbiórka rzecz WOŚP miała ruszyć o 10.00, ale tak rano nie spotkaliśmy tutaj wolontariuszy. Natomiast siedmiu z nich zaczęło pracę o tej porze w jednej z hal Wojewódzkiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Drzonkowie, bo to tutaj oficjalnie zaczęła się zielonogórska akcja. - Puszka szybko się zapełnia - przyznała o 12.00 Basia Kapłon, która na co dzień jest ratownikiem na basenie WOSiR-u. Natomiast w samym mieście impreza finałowa WOŚP miała zacząć o 14.20 koncertem zespołu Exces. Niestety, o tej godzinie na scenę wkroczyli ludzie z miotłami, a impreza ruszyła o 16.00, kiedy do garstki widzów przemówił Tomasz Zubilewicz. Potem występ dał kabaret Svenson Band.

- Jestem zawiedziona - stwierdziła Anna Więckowska. - Dlaczego imprezy nie zrobiono w centrum, miasta, na parkingu przy Westerplatte? Na peryferia miasta w te śniegi prawie nikt nie dotarł!

Także zbiórka pieniędzy rozkręcała się niemrawo. Do 15.00 wolontariusze zebrali zaledwie 5 tys. zł! Potem zaś kasa zaczęła spływać w tempie błyskawicznym i na 19.00 mieliśmy przeszło 56 tys. zł.

Tradycyjnie już bardzo dobrze radził sobie orkiestrowy sztab w Świebodzinie, gdzie o 18.00 było już 14 tys. zł. Tu impreza zaczęła się o 14.00, wtedy ulicami miasta przejechały motocykle. Pół godziny później akcja przeniosła się na boisko szkolne specjalnego ośrodka szkolno-wychowawczego przy ul. Okrężnej. Głośno zrobiło się o 16.00, gdy wystąpiła grupa rockowa Anima, a potem, gdy na scenę wszedł zespół Cztery metry od chodnika. - Wyjątkowo widowiskowo zaprezentowali się policjanci - opowiadał Stanisław Mosiejko, dyr. domu kultury. - Bardzo efektowny okazał się ich pościg za bandytami, ale pokaz psów policyjnych także był niczego sobie.

Późnym wieczorem we wszystkich miastach zapaliło się tradycyjne światełko do nieba.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska