- W naszych przedszkolach siedzi też w grupie po 31 maluchów, jak kurczaki na amerykańskiej fermie; na przykład w przedszkolu nr 7 "Pod Muchomorkiem", które często odwiedzacie - sugeruje Czytelnik zachowujący anonimowość. Dodaje, iż ustawowo powinno być w grupie 25 dzieciaków.
- Wyż demograficzny to dziś problem całego kraju - uważa Dorota Klak, dyrektorka przedszkola nr 7. - U nas mamy nieco ponad normę dzieci w młodszych grupach, jedna liczy 29, druga 28 przedszkolaków, za to w dwóch oddziałach sześciolatków jest po 23 dzieci.
Inną kwestię podnosi sulechowianin w przypadku obu szkół podstawowych istniejących w mieście.
Precedens w skali kraju?
- W Szkole Podstawowej nr 1 były zapisy do nauki szkolnej cztero-, pięcio-, sześciolatków; od 8.00 do 13.00 dzieci mają darmową opiekę w niedoskonałych warunkach. Kto wyraził zgodę na objęcie nauką szkolną cztero- i pięciolatków w SP-1? - pyta retorycznie Czytelnik, gdyż zaraz odpowiada sobie, że tak zdecydowali radni.
- Radni niech się nie wstydzą. Być może to precedens w skali kraju. Mamy wielu nadgorliwych decydentów! Jeszcze nie ma ustawy, a już jest w kraju szkoła, w której uczą się maluchy. Żeby nie było wątpliwości - dzieci nie są objęte opieką pielęgniarską! A w programie nadzoru kuratoryjnego jest dbałość o higienę, bezpieczeństwo itd. Nadzór to sprawdza? Czy tylko zapisuje?
Zwróciliśmy się do kilku osób z kręgów oświaty o wyjaśnienia.
- Jako radni nie wybiegaliśmy przed szereg, nie uprzedziliśmy posłów - wyjaśnia Jan Rerus, wiceprzewodniczący rady miejskiej. - Po prostu w mieście mamy obecnie wyż demograficzny i uruchomienie oddziałów przedszkolnych w "jedynce" było wyjściem naprzeciw potrzebom rodziców.
Wielu sugerowało konieczność, żeby ich dzieci w tym wieku obracały się w kręgu rówieśników i to im umożliwiliśmy. W szkołach maluchy przebywają wprawdzie tylko pięć godzin, ale za to za darmo.
Tego chcieli rodzice
- Sytuacja jest taka, iż grupa sześciolatków, traktowana jest jako "zerówka", a dwie grupy łączone młodszych dzieci, jedna pięcio- i sześciolatków, druga cztero- i pięciolatków, są typowymi oddziałami przedszkolnymi, nikt nie prowadzi z nimi nauki - tłumaczy Wiesława Łukowska, wicedyrektorka SP-1. - Nie ma też ścisku, jest tam po 25 maluchów.
Zdaniem pani wicedyrektor radni nie wybiegli przed szereg, tylko wyszli naprzeciw oczekiwaniom rodziców.
- Nie rozumiem o co ten zamęt - pyta Wojciech Sołtys, kierownik wydziału oświaty w ratuszu. - Przecież idea oddziałów przedszkolnych jest realizowana w naszej gminie od dawna. Na terenach wiejskich chodzą do nich cztero- i pięciolatki, jeśli tylko jest miejsce. Bo pierwszeństwo mają sześciolatki. Na wsiach to się sprawdziło. A w SP-1 w zeszłym roku były trzy grupy sześciolatków, zaś w tym, podczas zapisów w maju, zebrało się ich tylko na półtorej grupy. Dlatego część połączono z pięciolatkami.
Jeśli idzie o zarzut braku opieki pielęgniarskiej, to wiadomo, że dzieci w wieku przedszkolnym nie są objęte opieką pielęgniarską. NFZ nie finansuje tejże opieki.
W. Sołtys uważa, że gmina nie ma się czego wstydzić, jeśli idzie o oświatę. Chociażby od tego roku wprowadzono dodatkowe etaty dla pomocy nauczycielskiej w przedszkolach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?