Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Trzebiechowie przywracają zabytkowi blask

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
Marcin Jaskulski pieczołowicie wykonuje prace konserwatorskie przy jednych z 50 drzwi w Domu Pomocy Społecznej
Marcin Jaskulski pieczołowicie wykonuje prace konserwatorskie przy jednych z 50 drzwi w Domu Pomocy Społecznej fot. Krzysztof Kubasiewicz
- Już ponad 3 mln zł udało się "przerobić" na remonty i inwestycje zabytkowego Domu Pomocy Społecznej - mówi szefowa placówki. Właśnie kończy się renowacja 50 drzwi zaprojektowanych przez Henry'ego van de Velde.

- Renowację prowadzimy w dość trudnych warunkach, bo jest to obiekt "żyjący", po korytarzach wciąż chodzą ludzie, niektórzy jeżdżą na wózkach, trzeba nieustannie uważać - mówi Marcin Jaskulski z pracowni konserwatorskiej prof. Dariusza Markowskiego z UMK w Toruniu. - Zdarzało się, że gdy skończyliśmy zabiegi konserwatorskie przy jakichś drzwiach, po krótkim czasie zauważaliśmy na nich rysy lub zadrapania.

Trudno mieć do kogoś pretensje, bo przecież w Domu Pomocy Społecznej mieszkają osoby starsze i schorowane, niepełnosprawne. Czy ich interesuje fakt, że wystrój gmachu, na zamówienie księżnej Marii Aleksandriny von Reuss, zaprojektował jeden z najwybitniejszych artystów europejskiej secesji, Belg Henry van de Velde? Dziś to jedyny w Polsce budynek "ze śladami" znanego twórcy. Dlatego przybywają tu "pielgrzymki" z całej Europy, głównie z Niemiec.

- Chciałabym pokazać gościom nasz dom w stanie zbliżonym do pierwotnego, przywrócić kolory na korytarzach i w salach zgodnie z projektami van de Velde - deklaruje Agnieszka Szeląg, dyrektorka DPS. I to właśnie realizuje pracownia prof. Markowskiego, która wygrała przetarg na renowację 50 drzwi.

- Wpierw na każdych drzwiach robimy "odkrywki", czyli z niedużego wycinka zdejmujemy kolejne warstwy farby i próbujemy dojść do tej pierwotnej - opowiada Aleksandra Sprada. Przez lata uzbierało się pięć warstw. - Potem opalając starą farbę nagrzewnicami ściągamy wszystkie warstwy i lekko szlifujemy. Nie wolno jednak dotrzeć do żywego drewna. Wreszcie nakładamy kity, uzupełniamy drewno, jeśli trzeba, i nakładamy farbę wg kolorystyki van de Velde.

Najważniejsze są dachy

Konserwatorzy przebywają w DPS, z przerwami, już ponad cztery miesiące. Ale właśnie ich zajęcia dobiegają końca. Drzwi na parterze i pierwszym piętrze oraz wejściowe do budynku głównego są odnowione. Zostało drugie piętro oraz cały gmach administracyjny, ale to oddzielne zadanie.

- Kosztowało to 150 tys., przy czym po połowie pieniądze wyłożyli wojewódzki konserwator zabytków i powiat zielonogórski - podaje A. Szeląg. Jako szefowa placówki ma powody do dumy. Nie dość, że zawiaduje architektoniczną perełką, rzadkością w skali kraju, to jeszcze może liczyć na życzliwość swych władz w powiecie. Starostwo nie żałuje pieniędzy na różne etapy renowacji zabytku, ale też promuje go w regionie i za granicą.

- Obliczyłam, że za mojej kadencji, czyli od 2004 r., DPS dostał na inwestycje i remonty konserwatorskie 3,26 mln zł - wyliczyła Szeląg. Powiat dał 37 proc. tej kwoty, konserwator 32 proc., zaś Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych 8 proc., tylko 5 proc. minister kultury i podobne wielkości inne podmioty.

Dziś najważniejsze jest wyremontowanie dachów na budynkach stanowiących zabytkowy kompleks. Część zadaszenia już wykonano, np. za 500 tys. zł na budynku głównym, nowy dach na łączniku oraz połowę prac na gmachu administracyjnym.

- Wszystkie dachy muszą być nowe! - zapowiada dyrektorka. Odnowiona będzie też oranżeria i balkon obok. Dawne sanatorium wraca do dawnego blasku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska