(fot. fot. Paweł Janczaruk)
Kiedyś w mieście były chyba ze trzy firmy produkujące bombki choinkowe. Opisanie sposobu ich produkcji to dla dziennikarza świetny temat przed świętami.
- Niestety, nie ma już żadnego zakładu wytwarzającego te bomby - rozkłada ręce Wojciech Lis, szef Gminnego Centrum Informacyjnego. Na szczęście GCI właśnie rozpoczyna wielką akcję... malowania bombek. Weźmie w niej udział aż 700 dzieci!
W centrum ustawiono wielki stół i 30 krzeseł dla małych artystów. Przed każdym krzesłem na stole styropianowa kostka, a na niej czysta jeszcze, jasna, szklana bombka. Obok leżą farbki, pędzelki i co najważniejsze, jak się potem okaże - brokat. Jeszcze jest cicho, ale już za chwilę to się zmieni. W pałacyku pojawi się kolejna grupa 30 maluchów.
- Spotkanie zaczynam od rozmowy z dziećmi o obrzędach bożonarodzeniowych - mówi Marta Wiśniewska, etnolożka i antropolożka po poznańskim UAM-ie. To ona wymyśliła spotkania z tradycją i sama je prowadzi. - Podpatrzyłam to w czasie praktyk w Muzeum Etnograficznym.
Żeby doszło do wizyt aż 700 dzieciaków "u Kocha" - zaplanowanych od minionego poniedziałku do 22 grudnia - trzeba było przygotować grunt. Zakupić w wytwórni 700 bomb z białego szkła po 2,44 zł za sztukę. Dołożyć farbki i pędzelki. Pomysł skalkulowano na 5 zł "od głowy" dziecka i każde tyle wpłaciło. I na pewno było warto, gdyż zabawa przy okazji okazała się przednia.
Mikołaj czy Gwiazdor
(fot. fot. Paweł Janczaruk)
- Gdy rozmawiam z dziećmi o św. Mikołaju, Gwiazdorze, Bożym Narodzeniu to niejednokrotnie bywam zaskakiwana - relacjonuje pani Marta. Okazuje się bowiem, iż globalizacja dotknęła, niestety, także silnie umocowaną w tradycji Wielkopolskę. - Na pytanie kim jest św. Mikołaj słyszę odpowiedzi, że to taki pan z... coca-coli. Dziś jeden z pierwszaków stwierdził nawet, iż św. Mikołaj nie istnieje! Opłatek zaś to kawałek papieru, albo coś z mleka...
Etnolożka na gorąco "prostuje" błędne opinie maluchów. Wyjaśnia im, że wielkopolskiej tradycji Mikołaj odwiedza dzieci 6 grudnia, zaś w wigilię przychodzi Gwiazdor. Opowiada o wkładaniu siana pod obrus i ustawianiu snopów zboża w czterech kątach domu. Pokazuje polską, słowiańską podłaźniczkę, czyli poprzedniczkę choinki, która w XVIII wieku przyszła do nas z Niemiec.
- Podłaźniczka, czyli ucięty czubek choinki, była podwieszana na belce przy suficie - M. Wiśniewska pokazuje model przygotowany dla dzieciaków. Na niej bombki z opłatków. Bo tak ongiś bywało...
- Fajnie było - podsumował spotkanie Wiktor ze szkoły w Karpicku i zademonstrował swoją bombkę. Potem, jak wszyscy uczestnicy spotkania, zabrał ją do domu.
- Malowanie bardzo się dzieciom podoba, malują kółka, paski, gwiazdki, no i... Lecha Poznań. Ktoś zaś napisał: "Dla mamy, siostry i psa" - śmieje się pani Marta. - Lecz największą atrakcją jest końcowe posypywanie bombki brokatem. To się wszystkim podoba.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?