Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wagony zabiły ich we własnym domu

Paweł Kozłowski 95 722 57 72 [email protected]
Widok wbitych wagonów w dworzec jest makabryczny. Dookoła jest mnóstwo gruzu. Strażacy wyciągnęli ciała dwójki lokatorów z parteru po 25 godzinach akcji.
Widok wbitych wagonów w dworzec jest makabryczny. Dookoła jest mnóstwo gruzu. Strażacy wyciągnęli ciała dwójki lokatorów z parteru po 25 godzinach akcji. Tomasz Nieciecki
- Właśnie zasypiałem, kiedy poczułem jak łóżko zaczęło się unosić. Po chwili usłyszałem syreny - Sławek Skotarczak mieszkał z rodziną na pierwszym piętrze budynku dworca w Zwierzynie. Był za ścianą pokoju, który teraz widać z ulicy.

- Mieszkam w tym budynku od 50 lat. 40 lat pracowałem na kolei i nigdy mi nie przyszło do głowy, że coś takiego może się zdarzyć! - załamuje ręce Zenon Jarmuszkiewicz.
- To było jak trzęsienie ziemi, podłoga uniosła się na 1,5 metra! Uciekliśmy z żoną w jednej chwili - opisuje Ireneusz Skotarczak, ojciec Sławomira, który mieszkał 50 lat w zburzonym budynku.
- Byłam wtedy u córki, poza mieszkaniem. Około 23.30 dowiedziałam się, że pociąg uderzył w dom. I tyle. Najbliżsi nie przyznali się, że chodzi o nasz budynek, by oszczędzić mi nerwów. Dlatego spokojnie poszłam spać, a o wszystkim dowiedziałam się rano. W mieszkaniu była moja druga córka. Szczęście od Boga, że nic się jej nie stało - opowiada Bronisława Ryś z drugiego piętra.

O katastrofie w Zwierzynie koło Strzelec Kraj. od wtorku mówi cała Polska. Zginęły trzy osoby: 75-letnia Joanna i 55-letni Lech, którzy mieszkali na parterze oraz nastolatka Sandra. Dziewczyna przypadkowo stała na stacji. Starsi państwo mieszkali na parterze. Żyli razem, choć nie byli małżeństwem. Nie mieli szans na przeżycie, kiedy parę minut po 22.00 w ich kolejowe mieszkanie na dworcu wjechał siedmiowagonowy - ważący około 300 ton - skład. Chwilę wcześniej, niezabezpieczony i bez lokomotywy, ruszył bocznicą z oddalonej o dwa kilometry firmy Eurovia zajmującej się produkcją masy bitumicznej. Właśnie trwał rozładunek kruszywa, przy wagonach pracowała trójka młodych osób i koparka. Gdy skład zaczął się toczyć, mimo prób, nie mieli szans, by go zatrzymać.

Prawdopodobnie w momencie uderzenia siedzieli na kanapie przy samej ścianie. Wagon "porwał" ich z całym gruzem. Ciała znaleziono przy końcu dworcowej poczekalni, która znajdowała się za ścianą ich mieszkania. W takim stanie, że ratownicy mieli problemy, by zidentyfikować płeć i zorientować się, do kogo należą szczątki. - To widok, który pozostanie w głowie do końca życia. W gruzach były kawałki kończyn, czaszki, ludzkie wnętrzności... Ktoś o słabych nerwach mógłby tego nie wytrzymać, ale nie strażacy - mówił nam jeden ze strażaków, który uczestniczył w akcji odgruzowywania. - 40 lat jestem strażakiem ochotnikiem i takiej tragedii nie pamiętam. Ciężko cokolwiek powiedzieć - dodaje Wiesław Gągoł.

Boczne tory - ciągną się aż do Strzelec Kraj., przez wieś Owczarki, gdzie znajduje się Eurovia - kończą się kilkanaście metrów przed budynkiem dworca w Zwierzynie. Wagony napędziły się, bo po drodze jest spad. W nocy po cichu "przeleciały" przynajmniej przez dwa przejazdy, a jeden z nich przecina główną drogę we wsi. To szczęście, że już wtedy nikomu nic się nie stało. Składu nie mógł zatrzymać ani kozioł oporowy na końcu bocznicy, ani kawałek ziemi, na który wypadł, a znajdujące się przed dworcem budynki gospodarcze posypały się, jak domki z kart. Uderzenie było tak silne, że jeden z wagonów wskoczył na drugi. Akcja odgruzowywania trwała do czwartku do 11.30. Być może w poniedziałek zapadnie decyzja, czy budynek da się uratować i w jaki sposób wyciągnąć z niego wagony, by nie uszkodzić jego konstrukcji. Czeka na nią pięć rodzin, które mieszkały na górze oraz po drugiej stronie dworca. Mimo że od PKP dostali propozycje nowych lokali, na razie nie myślą o przenosinach. W tych czterech ścianach został dorobek całego ich życia.

Zmarły mężczyzna pracował na stacji paliw w Strzelcach Kraj. Po drugiej stronie ulicy zatrudniony jest S. Skotarczak. - To byli porządni ludzie, spokojni. Pan Leszek jeszcze we wtorek przyszedł do naszej firmy pożyczyć kosiarkę do trawy - wspomina. Krzysztof Kirpluk pod dworcem zapalił znicz. Przede wszystkim dla Sandry. - Normalna, zwykła dziewczyna. Niedawno obchodziła 18. urodziny. W kameralnej salce była impreza - wspomina. - Zwierzyn to mała miejscowość, wszyscy się znaliśmy.
Sandra stała w pobliżu budynku dworca z siostrą i koleżankami, kiedy feralny skład wjeżdżał w budynki gospodarcze. Co robiły tam o tej porze? We wsi stacja i stary bunkier po drugiej stronie torów to najpopularniejsze miejsca spotkań i przesiadywania młodych. Czterem nastolatkom udało się odskoczyć, ona nie zdążyła. Na kolanie miała stabilizator po niedawnej kontuzji. - Być może dlatego nie zdążyła uciec? - zastanawia się rówieśniczka zmarłej dziewczyny.

Kiedy udzielano jej pierwszej pomocy, była nawet przytomna i kontaktowała. Jednak ratownicy już do Gorzowa wieźli ją z obawami. Bali się, że nie przeżyje transportu, choć w szpitalu wojewódzkim znalazła się zaledwie po kilkunastu minutach. Uderzenie spowodowało u Sandry uraz mózgowo-czaszkowy, miała zmiażdżoną miednicę, kości udowe i obrażenia wewnętrzne. Mimo trzygodzinnej operacji, lekarzom nie udało się jej uratować.
W czwartek prokuratura postawiła zarzuty nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym trzem pracownikom zewnętrznej firmy, którzy zajmowali się wyładunkiem kruszywa na terenie Eurovii. Według śledczych robili to, kiedy nie było już obsługi pociągu. Nieodpowiedzialnie zwolnili blokady hamulców w wagonach, rozczepili je z lokomotywą i by sobie pomóc przesuwali za pomocą koparki! W pewnym momencie skład ruszył w dół.
Zarzucono im nieumyślne spowodowanie sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym. Grozi za to nawet osiem lat więzienia. Jeszcze większego dramatu całemu wydarzeniu dodaje fakt, że pracownicy są w wieku 17 i 19 lat. To prawie rówieśnicy Sandry...

WYPADKÓW NA TORACH JEST KILKASET ROCZNIE

Do Owczarek, gdzie mieści się Wytwórnia Mas Bitumicznych transport kruszywa przyjechał z Lieske w Niemczech, kopalni w pobliżu Guben. By dostarczyć go pod Strzelce Krajeńskie firma Eurovia Kruszywa wynajęła u przewoźnika DB Schenker 30 wagonów. We wtorkowy wieczór materiał był rozładowywany przez pracowników pobliskiej firmy. Gdy skład z siedmioma wagonami ruszył w kierunku Zwierzyna do rozładowania pozostały jedynie 3 wagony.

W Polsce w ciągu roku dochodzi średnio do około 300-400 wypadków u udziałem taboru kolejowego. Ok. 75 proc. z nich ma miejsce na przejazdach kolejowych. Pozostała część to wypadki techniczne. Aż połowa wynika ze złego stanu torów. Wskutek złego stanu technicznego taboru dochodzi do kilkunastu wypadków. Ludzkie błędy nie stanowią nawet dziesięciu procent przypadków. Rocznie z tego powodu dochodzi do zaledwie kilkunastu zdarzeń.
Na terenie Polski działa 30 przewoźników towarowych i osobowych. Na tory należące do PKP Polskie Linie Kolejowe mogą wyjechać po uzyskaniu licencji z Urzędu Transportu Kolejowego.

(jm)

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska