MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ważne słowo - wybaczam

Grażyna Zwolińska
Justyna Iwanowska. Jest absolwentką psychologii Uniwersytetu im. A Mickiewicza w Poznaniu. Pracuje w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Zielonej Górze. Prowadzi też Pracownię Edukacji Psychologicznej i Wspomagania Rozwoju Just-in (www.just-in.pl). Ma męża Michała i córkę Ewę. Jej pasją jest ogród, zwłaszcza uprawianie ziół.
Justyna Iwanowska. Jest absolwentką psychologii Uniwersytetu im. A Mickiewicza w Poznaniu. Pracuje w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Zielonej Górze. Prowadzi też Pracownię Edukacji Psychologicznej i Wspomagania Rozwoju Just-in (www.just-in.pl). Ma męża Michała i córkę Ewę. Jej pasją jest ogród, zwłaszcza uprawianie ziół. fot. Mariusz Kapała
Rozmowa z Justyną Iwanowską, psychologiem.

- Wigilia, Boże Narodzenie, obowiązuje świąteczna atmosfera... A przecież sam fakt, że są święta nie wygasza w nas emocji. Także negatywnych.- Oczywiście, że nie. Święta są czasem, kiedy emocje nawet mocniej do nas docierają. I te przyjemne, i te trudne. To rzadki moment, kiedy mamy okazję zatrzymać się w codziennym biegu i usiąść na kilka godzin przy stole w rodzinnym gronie. Nie po to, żeby załatwić konkretną sprawę, ale po prostu być razem.

- I ma być nam miło. A czasem nie jest...- Ta sytuacja uruchamia w nas trudne emocje. Jeśli żyjemy w dużym napięciu, w pędzie, może dotrzeć do nas np. poczucie osamotnienia. Albo przypominają nam się jakieś urazy czy nieporozumienia z osobami, z którymi siedzimy przy stole. Jeśli każdy z uczestników spotkania coś takiego przeżywa, sytuacja staje się trudna.

- A może oduczyliśmy się bycia z bliskimi?- To prawda, że kiedyś rodziny częściej spotykały się na rodzinnych uroczystościach.

- Więc tym bardziej powinniśmy się starać, żebyśmy je dobrze wspominali. Jak ustrzec się przed niepotrzebnymi zgrzytami?- Najważniejsze, żeby z samym sobą umówić się, że ten czas nie jest po to, żeby rozdrapywać zadawnione spory, ale żeby poczuć bliskość. Mimo rzeczy, które nas dzielą. Powinno tu paść słowo "wybaczanie". Ale nie takie z wyższością (jestem lepszy, więc wybaczam). Chodzi o wybaczanie w sensie akceptacji czyichś wad i ze świadomością, że my też nie jesteśmy święci. Musimy dać sobie i innym prawo bycia niedoskonałymi.

- To trudne. Bo np. wiemy, że co roku z powodu konkretnej osoby atmosfera przy świątecznym stole zagęszcza się. Więc nie zaprosić tej osoby?- Można spróbować inaczej na nią spojrzeć. Jeśli zacznie wygłaszać pretensje, postarajmy się usłyszeć w nich nie to, co ma nam za złe, ale co chce nam powiedzieć o sobie. Jeśli zacznie narzekać, że znowu jej nie odwiedziliśmy, jest to wyraźny sygnał, że czuje się samotna. Można wtedy powiedzieć: Rozumiem, ciociu, że czujesz się samotna. - Tak, odkąd wujek umarł, to ja...

- I w tym momencie ta ciocia też zaczyna mówić o sobie...- Właśnie. Awantura zaczyna się wtedy, gdy próbujemy się bronić przez atak. Taka nasza reakcja bierze się po części z tego, że czujemy się trochę winni.

- A jeśli już doszło do spięcia?- Wtedy ktoś trzeci może powiedzieć: Zastanówmy się, co możemy zrobić, żebyście oboje byli zadowoleni. Nie wolno wyrokować, kto jest wygranym, kto przegranym w tym sporze. Raczej trzeba szukać pozytywnego dla obu stron rozwiązania, rozumiejąc racje stron.

- Przy świątecznym stole dochodzą też czasem do głosu nieporozumienia na tle majątkowym. Seniorka rodu może zacząć wypominać, co komu dała, zapisała, zapisze albo nie. Przecierpieć?- Może raczej zastanowić się, co ta starsza osoba tak naprawdę chce wszystkim powiedzieć? Może chce podkreślić, co w życiu osiągnęła? Może chce być doceniona, bo czuje się zepchnięta na margines? Może tak naprawdę robi podsumowanie swojego życia? I wtedy zobaczymy ją w innym świetle. Możemy też podkreślić, jaka to miła dla niej sytuacja, kiedy może komuś coś dać. Zrobić wysiłek i dostrzec, ile w tym, co mówi, jest dobrego.

- To wymaga życiowej mądrości, a ta nie każdemu jest dana.- Ale da się wyćwiczyć. Trzeba mieć tylko tego świadomość. Jeśli wyćwiczyliśmy, niekiedy do perfekcji, umiejętność wynajdywania we wszystkich ciemnych stron, to możemy też wyćwiczyć w sobie umiejętność znajdywania tych jasnych.

- Co jeszcze jako gospodarze możemy zrobić, żeby atmosfera przy świątecznym stole była dobra?- Powinniśmy niejako do przodu, jeszcze przed świątecznym spotkaniem, pomyśleć, co może się wydarzyć i na ile można temu zaradzić. Czasem warto odbyć wcześniejsze rozmowy z członkami rodziny. Uczulić ich na pewne sprawy. Oczywiście musi to być zrobione w taktowny sposób. A przede wszystkim powinniśmy pokochać siebie, niezależnie od naszych niedoskonałości. Wtedy będzie nam łatwiej patrzeć z miłością na innych, równie niedoskonałych członków naszej rodziny i wybaczać potknięcia. To rada nie tylko na wigilijny wieczór.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska