Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

We Wschowie był zamek królewski!

Alina Chondromadidis 68 387 52 87 [email protected]
Jest tu prawdopodobnie ukryte tajemne przejście, aż do baszty – twierdzi Mieczysław Tycner.
Jest tu prawdopodobnie ukryte tajemne przejście, aż do baszty – twierdzi Mieczysław Tycner. Fot. Alina Chondromadidis
Ten zamek nie miał szczęścia do właścicieli. Przechodził z rąk do rąk. W pewnym momencie zamienił się w bezładną zbieraninę przybudówek i garaży. Teraz za sprawą nowych właścicieli wypiękniał, ale wciąż trwa walka o utrzymanie jego prestiżu

- Zamek? To we Wschowie jest jakiś zamek? - dziwi się mężczyzna, zapytany o drogę. Rzeczywiście zabytek nawet dzisiaj trudno jest dostrzec. Niby stoi niedaleko ratusza, na obrzeżach zabytkowej starówki. Ale z jednej strony otacza go park i fosa, a z drugiej górują wieże ratusza i kościoła farnego.

W dodatku nie ma wokół żadnych drogowskazów, ani tablic informacyjnych o takim zabytku. W tym miejscu niedawno piętrzyły się rozmaite baraki. Dziedziniec zalany był grubą warstwą betonu, a w częściowo zrujnowanych budynkach przez lata funkcjonowała fabryka trykotażu. - Wiem, że przydałyby się tablice informacyjne, choćby strzałka z napisem "zamek" - mówi z wahaniem Alina Tycner, właścicielka. - Ale to schodzi na dalszy plan, bo zawsze są ważniejsze wydatki.

Dziś czuje się tu już charakter średniowiecznej twierdzy. Na dziedzińcu odsłonięto szlachetny bruk, wokół urokliwe podcienia i zespół trzech, może niezbyt okazałych, ale porządnie odnowionych budynków. W nich 7 pokoi hotelowych, kawiarnia i restauracja. Imponujące sale noszą dostojne nazwy, np. królewska i senatorska.

Alina i Mieczysław Tycnerowie kupili zamek przypadkiem 10 lat temu, szukali wtedy czegoś mniejszego. Przy odbudowie pracowali wszyscy, cała rodzina. Piwnice zasypane jeszcze przez Prusaków oczyszczali wiadro po wiadrze. - Odbudowa, to było ogromne wyzwanie, bo waga historyczna tego miejsca zobowiązuje. Środków wciąż było za mało, część funduszy mogliśmy mieć z Unii, ale żaden bank nie chciał kredytować takiej ruiny - mówi Mieczysław Tycner. Jego żona wspomina, że nieraz "stawali pod ścianą": troje dzieci na studiach i brak pieniędzy dosłownie na wszystko. Były chwile załamania, dali nawet ogłoszenie o sprzedaży.

Tycnerowie od początku walczyli, by wszystkim zakodowała się nazwa: "Zamek Królewski". Taką nazwę zresztą nadali firmie. Źródła historyczne z reguły podają, że średniowieczny zamek królewski we Wschowie już w XVIII w. przestał istnieć. W jego miejsce wzniesiono inny obiekt, w którym Prusacy urządzili… więzienie.

- Nazwa "zamek królewski" jest być może trochę na wyrost, bo zachowały się tam tylko fragmenty średniowiecznych murów, głównie w piwnicach - mówi Barbara Bielinis-Kopeć, wojewódzki konserwator zabytków. - Ale jeśli taka inicjatywa integruje ludzi, to ważniejszy jest społeczny interes. Dziś bowiem na brukowanym dziedzińcu odbywają się doroczne festiwale muzyki królewskiej, a w reprezentacyjnych salach obywają się bale, goszczą ważniejsze konferencje, czy uroczyste sesje rajców.

Mieczysław Tycner przestudiował wiele archiwów, zna każdy centymetr murów swego zamku i wie swoje. - Nazwa jest uzasadniona, bo we Wschowie był zamek królewski! Tak samo jak zamek na Wawelu, ten też należał do króla, ustanowił to sam Kazimierz Wielki, który zresztą we Wschowie brał ślub z Jadwigą Żagańską - tłumaczy. - Wiele wskazuje na to, że Prusacy wykorzystali istniejące mury, nie całkiem go zburzyli.

Zamek będzie też z daleka widoczny, bo właściciele planują zbudować ośmioboczną wieżę. Taką, jaka widnieje na starych sztychach albo na freskach w nawie wschowskiego kościoła farnego. Obiekt nie jest zbadany do końca, kryje się tu jeszcze sporo tajemnic. Prawdopodobnie istnieje podziemne przejście aż do baszty. W różnych archiwach jest wiele dokumentów na temat zamku, których nikt ze współczesnych nie czytał, bo to rękopisy po łacinie czy gotykiem po niemiecku. Na ich odcyfrowanie potrzeba znów dużo czasu i pieniędzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska