Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

We wsi pod Nowogrodem Bobrzańskim mężczyzna sam ściąga eternit z dachu. Sąsiedzi boją się o swoje zdrowie

Marta Szkudlarek 0 68 324 88 36 [email protected]
- Złożyłem kawałki eternitu w jednym miejscu na folii, odsunąłem od mieszkańców - pokazuje Paweł Inglot.
- Złożyłem kawałki eternitu w jednym miejscu na folii, odsunąłem od mieszkańców - pokazuje Paweł Inglot. fot. Paweł Janczaruk
- Ten facet zagraża naszemu zdrowiu! Zróbcie coś z tym, proszę! - krzyczy pani Anna. I tłumaczy, jak trafić do starej szkoły. To tam zmieniają pokrycie dachu.

Przybymierz. Wieś spokojna i bardzo rozciągnięta. Ale ul. Szkolną znajdujemy bez problemu. I starą szkołę też widać już z daleka. Bez kawałka... dachu.
A zaczęło się od e-maila Czytelniczki: "Pan Paweł Inglot (..) wymienia samodzielnie eternit na dachu i bez żadnych zabezpieczeń i uprawnień, składują go pod płotem, zagrażając tym samym zdrowiu okolicznych mieszkańców. Prosimy o interwencję." A w załączniku cała masa zdjęć dachu, z którego znika eternit.

Na miejscu na budynku pracuje kilku mężczyzn. Zabezpieczają dach, żeby deszcz nie napadał do środka.

Przecież chce tam zamieszkać

- Nie byłem świadom ryzyka, jakiego się podjąłem, samodzielnie wymieniając eternit - tłumaczy Paweł Inglot, właściciel szkoły. Budynek nabył niedawno i właśnie przekształcił go na dom gospodarczy, w którym chce zamieszkać. I teraz przyszła kolej na remont dachu. - Ale mam tak złośliwych sąsiadów, że od razu odpowiednie osoby poinformowały mnie, iż powinienem zatrudnić firmę - mówi mieszkaniec. Dlatego ściągnął materiał tylko z jednej części dachu. Resztę zostawił. I dał zlecenie firmie AZ Eko.

Eternit, który zdążył już ściągnąć, poukładał na czarnej folii na swoim podwórku.

Powróci do pracy z fachowcami

Skontaktowaliśmy się z kierownikiem firmy AZ Eko. - Mężczyzna był nieświadom niebezpieczeństwa, na jakie naraził siebie i ludzi, którzy z nim pracują - informuje Paweł Jóźwiak. Ale po reakcji mieszkańców wsi musiał przerwać pracę i zgłosić rozbiórkę do powiatowego nadzoru budowlanego. Jóźwiak dodaje, że zanim będzie mógł powrócić do przerwanej pracy, odczeka 30 dni, bo tyle musi minąć od momentu zgłoszenia rozbiórki. - Potem wkraczamy do akcji, czyli ściągamy resztę materiału i zabieramy to, co zostało do utylizacji - mówi właściciel firmy.

Czy rzeczywiście podczas takiej pracy istnieje jakieś zagrożenie dla mieszkańców? - Tak, ponieważ ten pan nie zrobi tego profesjonalnie i może wytworzyć się odpad szczątkowy, a wtedy następuje pylenie. To może mieć negatywny wpływ na zdrowie - tłumaczy Jóźwiak. I dopowiada, że nie powinni robić tego ludzie, którzy nie posiadają odpowiednich kombinezonów i masek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska