MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wierzyli do samego końca

(rg)
W XIII wyścigu Rune Holta upadł przy wyjściu z pierwszego wirażu. Sprawcą jego wywrotki był Martin Vaculik, który nie zdołał utrzymać na ziemi przedniego koła swego motocykla. Ku niezadowoleniu rzeszowskich kibiców, sędzia zarządził powtórkę w czteroosobowym składzie i Caelum Stal... wygrała 5:1.
W XIII wyścigu Rune Holta upadł przy wyjściu z pierwszego wirażu. Sprawcą jego wywrotki był Martin Vaculik, który nie zdołał utrzymać na ziemi przedniego koła swego motocykla. Ku niezadowoleniu rzeszowskich kibiców, sędzia zarządził powtórkę w czteroosobowym składzie i Caelum Stal... wygrała 5:1. fot. Wojciech Zatwarnicki/Nowiny
Drugie wyjazdowe zwycięstwo gorzowian. Karlsson i Gollob śmiali się po meczu z pomyłki w XI wyścigu.

- Nasi zawodnicy najwyraźniej zapomnieli, że mecz trwa piętnaście, a nie dziesięć wyścigów - powiedział tuż po zakończeniu piątkowego meczu w Rzeszowie menadżer Marmy Polskich Folii Jacek Ziółkowski.

Podczas prezentacji zawodników gwizdy otrzymał tylko Rune Holta, który półtora roku temu rozstał się z rzeszowskim klubem w nie najlepszej atmosferze. A Matej Ferjan zerkał łobuzersko po stadionie i zapewniał: ,,Lubię takie długie tory. Coś mi się wydaje, że to będzie mój najlepszy mecz w ekstralidze.'' Przeczucie nie zawiodło Słoweńca, bo zakończył zawody z dorobkiem ośmiu oczek.

Dziesięć biegów niepewności

Żużlowców Caelum Stali zagrzewała do boju około 40-osobowa grupa kibiców, złożona po połowie z gorzowian i zaprzyjaźnionych z nimi sympatykami Motoru Lublin. Do XI wyścigu miny mieli nietęgie, bo żółto-niebiescy przegrywali dziesięcioma punktami (25:35).

- Wierzyłem do końca w nasze zwycięstwo - stwierdził po meczu szkoleniowiec gorzowian Stanisław Chomski. - Cały czas szukałem czwartego zawodnika na nominowane biegi, dlatego nie zdecydowałem się na taktyczne zmiany w VIII i IX gonitwie. Gdybym wtedy zostawił w parkingu Ferjana lub Monberga, to w końcówce spotkania już by się nie odnaleźli.

Pierwszy był źle przełożony, ale dobrze jechał. Drugi odwrotnie. Obydwaj potrzebowali czasu, by skorygować swoje błędy.

Końcówka meczu należała wyraźnie do przyjezdnych. Gospodarze doskonale radzili sobie do czasu, gdy warunki na torze przypominały te z treningu. Kiedy się zmieniły, gorzowianie z nawiązką odrobili wszystkie straty i wygrali mecz 48:44.

Kuriozalny joker

Pojedynek zmienił oblicze po XI wyścigu, gdy Peter Karlsson i jadący jako joker Tomasz Gollob ograli 7:1 Scotta Nichollsa i Davey'a Watta. Powinno być nawet 8:1, ale Szwed... za późno zaczął hamować i niechcący minął linię mety przed ,,Chudym''.

- Oczywiście wiedziałem, że mój partner startuje w ramach złotej rezerwy taktycznej - przyznał po spotkaniu ,,okularnik''. - Na ostatnim wirażu obejrzałem się i zobaczyłem Tomka w sporej odległości za mną. Przymknąłem gaz, ale równocześnie wjechałem na przyczepny fragment toru i zamiast zwolnić, jeszcze przyspieszyłem. Cóż, popełniłem błąd, zdarza się. Na szczęście nie wpłynął on na końcowy wynik spotkania.

W parkingu zrobiło się po tym wyścigu bardzo nerwowo. - Tomek rzucił kilka żołnierskich słów, bo już wcześniej, w VIII biegu został przymknięty przez Monberga i w efekcie obydwu wyprzedził Nicholls - przypomniał Chomski. - Atmosfera szybko się jednak rozładowała. Po meczu była już wyłącznie przedmiotem żartów, bo taka kuriozalna pomyłka nie ma prawa się zdarzyć zawodnikom na tym poziomie.

Dżentelmen Ziółkowski

W XIII wyścigu stadion zatrząsł się od gwizdów, gdy sędzia Jerzy Najwer zarządził powtórkę w czteroosobowym składzie po upadku Rune Holty na wyjściu z pierwszego wirażu.

- A ja nie mam do arbitra żadnych pretensji - oświadczył odważnie menadżer rzeszowskiej drużyny Jacek Ziółkowski. - Vaculik podniósł przednie koło, przycisnął Holtę do bandy, więc decyzja była w pełni uzasadniona.

Gorzowianie - po drugim wyjazdowym zwycięstwie w sezonie - są bardzo bliscy miejsca w czołowej czwórce ekstraligi przed fazą play off. Rzeszowianie odwrotnie - do końca zasadniczej fazy będą musieli walczyć o wydostanie się ze spadkowej strefy tabeli.

- W Gorzowie zdobyłem 16 punktów, a tutaj uzbierałem tylko dziewięć. To efekt problemów z moim motocyklem, w którym od trzeciego startu zaczęła nawalać elektryka - powiedział jeden z liderów Marmy Polskich Folii Matej Zagar.
A jego kolega z drużyny Kenneth Bjerre dodał: - Kontuzjowana lewa noga trochę mnie bolała dopiero w ostatnim wyścigu.

Ze swojego startu i 11 oczek jestem zadowolony, ale zawiedliśmy jako drużyna. Jest mi przykro, że nasi kibice musieli oglądać kolejną porażkę. Nie potrafiliśmy opanować nerwów, gdy rywale zaczęli odrabiać straty po podwójnej wygranej w biegu z jokerem.

Trzy pytania do Tomasza Golloba, kapitana Caelum Stali Gorzów

1. Zaczął pan swoje starty od czwartego miejsca w II wyścigu. Co było przyczyną tej przegranej?
- Motocykl nie wytrzymał. Szybko udało mi się zapomnieć o tym niepowodzeniu. Zmieniłem maszynę i następne biegi wyglądały już tak, jak powinny. Trzy podwójne zwycięstwa i spokojny, satysfakcjonujący nas remis w ostatniej gonitwie są tego najlepszym dowodem.

2. Bardzo był pan zdenerwowany, gdy Karlsson zapomniał pana przepuścić do przodu w XI gonitwie?
- Potraktujmy to zdarzenie jako wypadek przy pracy. Na szczęście nie miało ono żadnego znaczenia dla końcowego wyniku. Wymieniliśmy uwagi i skoncentrowaliśmy się na wyeliminowaniu błędów, które zdarzały się nam na torze.

3. Skąd tak diametralnie różny przebieg pierwszej i drugiej części spotkania?
- Wyjazd do Rzeszowa jest najdalszym w sezonie, bardzo rzadko startujemy na tamtejszym torze. Potrzebowaliśmy trochę czasu, by optymalnie dopasować się do nawierzchni. Zrobiliśmy to na tyle skutecznie, że wracamy do domów z kompletem punktów.

Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska