O tym, że zamiast wina podczas Winobrania serwowany jest trunek przypominający dżem ze spirytusem, alarmowaliśmy w "GL" w ubiegłym roku. - To wstyd, by na święcie wina sprzedawano coś takiego - mówił nam Jan Bitka, jeden z zielonogórskich przedsiębiorców. - Widziałem, jak Niemcy krzywią się po wypiciu tego trunku.
- Do tego sprzedawcy mówili zagranicznym gościom, że to wino zielonogórskie - oburza się szef stowarzyszenia winiarskiego Roman Grad.
W tym roku napojów "winopodobnych" już na deptaku ma nie być. Wiceprezydent Mariusz Woźniak pisemnie zwrócił się do handlowców na jarmarku winobraniowym, by pod nazwą "wino" sprzedawali tylko napoje odpowiadające wymogom tego trunku - czyli wyroby, w których alkohol pochodzi wyłącznie z fermentacji, bez żadnych dodatków wzbogacających. Jednocześnie urzędnicy zastrzegli sobie prawo do kontroli jakości win, szczególnie w kubkach jednorazowego użytku.
- Jeśli sprzedawcy nie będą tych zasad przestrzegać, karą może być nawet cofnięcie koncesji na sprzedaż alkoholu - mówi Wojtek Załustowicz z firmy Aspe. - Powiadomiliśmy o tym wszystkich sprzedających.
- To prawdziwy przełom - ocenia J. Bitka. - W końcu wino będzie prawdziwe. Szkoda, że jeszcze nie nasze, zielonogórskie...
Nadal bowiem nie ma dobrych wieści dla naszych winiarzy. Obecny Sejm nie przyjął ustawy, która ułatwiałaby im sprzedaż swoich wyrobów. - Parlamentarzyści mają teraz inne sprawy na głowie - mówi R. Grad. - Obawiam się, że może dopiero za dwa lata na Winobraniu będzie można sprzedawać nasze trunki. Przecież ustawa musi jeszcze przejść przez cały parlament.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?