Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wkurzają Cię bloki reklamowe? Przygotuj się, że będzie gorzej

Jakub Pikulik 0 95 722 57 72 [email protected]
Pilot, czyli broń, którą do tej pory mogliśmy skutecznie walczyć z blokami reklamowymi
Pilot, czyli broń, którą do tej pory mogliśmy skutecznie walczyć z blokami reklamowymi fot. sxc.hu
Zwykle scenariusz jest taki: oglądasz super film, zbliża się moment, w którym ma nastąpić zwrot akcji i... zamiast tego następuje reklama. Kilka reklam. Cały blok, który trwa tyle, że w tym czasie zdążysz odwiedzić toaletę, zrobić sobie herbatę, odgrzać wczorajszą pizzę i sprawdzić, czy dziecko za ścianą zasnęło.

No właśnie, co robimy w trakcie trwania bloków reklamowych? To proste: wychodzimy na balkon, idziemy do toalety, albo do kuchni. Reklamodawcy nie lubią, kiedy tak robimy. Ale mają na to swoje sposoby. Przykłady?

Pamiętacie wesołą piosenkę z reklamy pewnych zapuszkowanych warzyw? Albo charakterystyczne pikanie, przypominające dźwięk budzika towarzyszące reklamie jednego z ogólnopolskich dzienników? Albo dźwięk, którym reklamuje swoje usługi największa w Polsce firma telekomunikacyjna? Te tzw. "sygnatury dźwiękowe" to sposoby na to, żeby przyzwyczaić nas do produktu nawet wtedy, kiedy nie widzimy jego reklamy.

Mamy jednak w rękach przepotężną broń. Jest nią pilot. Jednym kliknięciem przenosimy się z kanału na kanał, możemy omijać reklamy i wracać do oglądania naszego filmu, po ich zakończeniu. Niektórzy widzowie to prawdziwi eksperci w omijaniu bloków i wracaniu do oglądanego wcześniej programu dokładnie w momencie, kiedy reklamy się kończą. Co jednak w sytuacji, kiedy reklama ukryta jest w scenach oglądanego przez nas właśnie filmu? Wtedy nawet pilot nie pomoże.

Umieszczanie produktu

To polska nazwa angielskiego product placement. Zjawisko to widać coraz częściej w hollywoodzkich superprodukcjach. Ale nie tylko. Coraz częściej możemy się też z nim zetknąć w naszych, rodzimych serialach. Jakim autem jeździ James Bond? Ano takim, którego producent zapłaci najwięcej. To samo się tyczy zegarka. I telefonu. I wody kolońskiej. I garnituru. I hotelu, w którym główny bohater sypia. Tak moglibyśmy wyliczać godzinami.

No bo jeśli supertajny agent jej królewskiej mości jeździ fordem, to musi oznaczać, że to naprawdę niezła bryka. To, ile producenci płacą za umieszczanie w filmach swoich produktów zależy od kilku czynników. W grę chodzi czas, w którym produkt będzie prezentowany. Nie bez znaczenia jest też to, czy przedmiot będzie wyeksponowany na pierwszym, czy też na kolejnych planach. I najważniejsze: czy używa go pozytywny, czy negatywny bohater. No bo kto z nas chciałby nosić taki sam zegarek jak gościu, który zabija i gwałci na potęgę?

Przykładów umieszczania produktów nie trzeba długo szukać. Internet jest ich pełen. Spójrzmy, jak wygląda reklama produktów w filmie z **

Jamesem Bondem

w roli głównej. Zobaczcie, jak wiele produktów zareklamowało się w filmie

Transformers.


Na naszym rodzimym podwórku reklama ta jest dużo mniej subtelna. Bardzo skrytykowane zostało umieszczenie produktu w serialu

Na wspólnej.

** Widzowie uznali, że jest ono po prostu zbyt nachalne, niektóry określili je wręcz mianem chamskiego.

Będzie ich więcej

Kiedyś głośno było o reklamie podprogowej. W praktyce okazała się ona bardzo słabo, jeśli w ogóle skuteczna. Spece od reklamy już dawno zauważyli, że umieszczając swoje produkty w filmach, a nie w blokach reklamowych osiągają znacznie lepsze wyniki. Należy się więc spodziewać, że takich reklam będzie więcej. Ważne, żeby nie przesłoniły one przesłania filmu, tak jak to ma miejsce w zaprezentowanym powyżej fragmencie serialu.

Następnym razem oglądając film zastanów się, jak wiele produktów jest reklamowanych w czasie jego trwania poza blokiem reklamowym. Tak na marginesie, takie "wyłapywanie" ukrytych w filmie reklam może być nawet niezłą rozrywką, kiedy film jest nudnawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska