O problemie pani Frankowskiej pisaliśmy kilka miesięcy temu. Wtedy miała nadzieję, że sprawa zostanie załagodzona. Napisała do adwokata swojej wnuczki, że nie jest nikomu nic dłużna i ma na to dowody. Sądziła, że na tym koniec.
Niestety, nic z tego. Jakiś czas temu przyszło do niej wezwanie na rozprawę aż do Katowic. Wnuczka żąda od niej 8.700 zł wraz z odsetkami, 1.200 zł z tytułu kosztów procesu i na swojego adwokata.
Rozmowa przez adwokata
- Jestem emerytką, mam 900 zł co miesiąc. Z tego spłacam dwie raty, w sumie prawie 400 zł. Czy pójdę do więzienia? - pyta starsza pani.
Wszystko wskazuje na to, że wnuczka pani Zdzisławy chce ją pozbawić dachu nad głową. Przed laty przez jakiś czas mieszkała pod skrzydłami babci, w jej mieszkaniu. Teraz twierdzi, że pożyczyła wtedy starszej kobiecie 8.700 zł na wykup mieszkania, a ta w zamian obiecała jej przepisać na nią to lokum.
Dziewczyna wyjechała z Głogowa, mieszka teraz w Katowicach. Babcia ją wymeldowała z mieszkania. Pod koniec zeszłego roku dostała pismo od adwokata, że jej wnuczka domaga się od niej zwrotu pieniędzy lub mieszkania. Jak nie dostanie, to pójdzie do sądu. I poszła. Rozprawa ostatecznie odbędzie się w sierpniu w Głogowie.
Sama spłaca?
- To nieprawda, że wnuczka pożyczyła mi pieniądze - stanowczo twierdzi Z. Frankowska. - Na wykup mieszkania wzięłam pożyczkę, którą spłacam od dwóch lat. Przede mną jeszcze dwa lata spłacania. W sumie miesięcznie spłacam po 400 zł. Mam na to dowody. Mam też akt notarialny, w którym w żadnym miejscy nie jest napisane, że przy wykupie mieszkania była przy mnie wnuczka.
- Ona zwyczajnie kłamie. Twierdzi, że jestem złodziejką i alkoholiczką. Tak mi przykro. Dlaczego młodzi ludzie myślą, że starszy człowiek już nie ma prawa do życia, że trzeba go wykorzystać i zniszczyć?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?