- Zaczęło się w nocy z 28 na 29 grudnia - opowiada Mariusz Kopyciński, partner życiowy Marty Marczewskiej, która zwróciła się do nas o pomoc. - Zaczęło ciec w pokoju, w którym mieszka babcia, a właściwie praprababcia Marty, prawna lokatorka tego mieszkania, Władysława Zembrowska. Musieliśmy przesunąć łóżko spod okna, co babcię zdenerwowało. Nie dziw, ma już 95 lat i swoje nawyki...
- Z nami mieszka też moja pięcioletnia córka - dodaje pani Marta i opisuje sytuację: - Jesteśmy nieustannie zalewani, kapie z sufitu, ze ściany okiennej. W domu panuje wszechobecny zapach stęchlizny, w każdej chwili może odpaść część sufitu prosto na głowę babci.
Po interwencji lokatorów pojawiła się przy kamienicy ekipa komunalna, która z tzw. kosza odkuwała lód w rynnach. - Wątpię czy udrożnili rynny, bo jak ciekło, tak cieknie - wskazuje M. Kopyciński. - Dzwoniliśmy jeszcze wiele razy o pomoc, ale odzew jest żaden. A skutki? Proszę zobaczyć...
Z obejrzeniem mieszkania musimy poczekać. Właśnie na poddasze kamienicy komunalnej trafił agent ubezpieczeniowy. Ocenia straty. - Dobrze, że dowiedziałem się, iż nasza wspólnota mieszkaniowa jest ubezpieczona - uważa pan Mariusz, który oprowadza agenta. A potem ekipę "GL".
Mieszkanie ma trzy pokoje z kuchnią. Dwa z nich są od rynku, zresztą na wprost okien gabinetu burmistrza. W nich właśnie topniejący śnieg i lód zapchały rynnę. Woda zaczęła spływać po ścianach i dostawać się do mieszkania. Lokal wygląda jak po najeździe Hunów. Meble powrzucane w kąt, na podłodze folia. Sufit mokry, z zaciekami, na dodatek "pocięty" rowkami. - Zrobiłem je, żeby woda nie dostała się do przewodów elektrycznych, do lamp - dorzuca Kopyciński.
Można tylko współczuć
Pani Marta złożyła wniosek do komunalki o wymianę sufitu. - Jednak oni mają aż dwa tygodnie na podjęcie decyzji - mówi. - Tymczasem woda się leje, my dzwonimy do administratora, do zarządcy wspólnoty, a oni rozkładają ręce i każą czekać do wiosny. To jest niedorzeczne!
- Takich budynków i takich mieszkań na mieście mamy kilka, sytuacja w nich jest podobna lub nawet gorsza - tłumaczy Włodzimierz Grafka, z Supekomu, szef zarządców wspólnot mieszkaniowych. - W kamienicy nr 29 był jakiś czas temu kładziony nowych dach, więc tędy nie cieknie. Natomiast pełne lodu są rynny i pośrednio stąd biorą się zacieki w mieszkaniach. Niestety, możemy pomagać lokatorom tylko doraźnie, skuwać lód w rynnach, ewentualnie podgrzewać je palnikiem. Ale to jest niewłaściwe rozwiązanie, gdyż rynny są z cienkiej blachy, łatwo je uszkodzić podczas kucia, a podgrzewanie powoduje puszczanie lutów, czyli łączeń blach.
W. Grafka znalazł rozwiązanie problemu, choć dla dość kosztowne. W Skandynawii w rynnach umieszcza się specjalny drut oporowy wraz z systemem sterowników, który rozgrzewa topniejący śnieg czy marznący lód.
- Jeśli kolejne zimy miałyby by być podobne, to byłoby najlepsze rozwiązanie - uważa Grafka. Na dziś zaś może obiecać lokatorom tylko współczucie i doraźne interwencje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?