Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wodniackie pasje nowosolskiego komisarza

Edward Gurban
Nadkom. Mirosław Łuszczak prezentuje niektóre ze swoich trofeów
Nadkom. Mirosław Łuszczak prezentuje niektóre ze swoich trofeów Edward Gurban
Na co dzień surowy szef nowosolskiej "drogówki", prywatnie - pasjonat sportów wodnych oraz płetwonurek wspomagający różne akcje nowosolskich ochotników strażaków wodnych. Poznajcie nadkomisarza Mirosława Łuszczaka.

Skąd wzięły się wodniacki pasje u policjanta z Nowej Soli?
- Gdy miałem siedem lat, rodzice zabrali mnie nad jezioro Sławskie do Józefowa. Ojciec Zdzisław był zapalonym żeglarzem, a jego pasje podzielała także mama Barbara. Oboje pływali na "Omedze". Każde lato spędzali na żeglowaniu. Szybko i ja zdobyłem uprawnienia. Jako nastolatek ścigałem się z dorosłymi, z bardzo dobrymi rezultatami. M.in., zająłem drugie miejsce w corocznych regatach samotników na "Omedze". Jako dorosły żeglarz w ramach przypomnienia sobie starych czasów, w 2006 roku startowałem w Sławie w I Dolnośląskich Regatach o Puchar Komendanta Policji we Wrocławiu, gdzie także zająłem II miejsce.

W tym samym czasie, zaczęła się również przygoda pana Mirosława z kajakarstwem. W latach 1980-81 trenował pod okiem Zygmunta Chreptowicza w ZKS DOZAMET. To był okres stanu wojennego. Na treningi chodziło się z przepustką. Mimo takich ograniczeń, jeździło się na zawody do Niemiec, oczywiście tych demokratycznych. Co tydzień były organizowane jakieś imprezy kajakarskie. Zimą jeździło się na basen w Drzonkowie k. Zielonej Góry, gdzie doskonaliło się technikę pływania.

- Dzięki temu już w wieku 17 lat byłem młodszym ratownikiem, a rok później ratownikiem wodnym. Jeździłem na Mazury, gdzie w czasie wakacji pracowałem jako ratownik w miejscowości Sztynort na obozie żeglarskim. W roku 1989 przeżyłem tam jedne z najpiękniejszych w moim życiu wakacji.
Do przygody z kajakami pan Mirosław wrócił w 2002 roku, po ukończeniu oficerskiej szkoły policji w Szczytnie. Kolega, który kiedyś uprawiał z nim tę dyscyplinę sportową, zadzwonił z propozycją, że jest okazja popływania w nowosolskim klubie.

- I okazało się, że jest to coś, czego mi brakowało. Jak tylko mam wolny czas, to idę na przystań i pływam kajakiem. Jest to dla mnie idealna forma odstresowania się i odpoczynku - przyznaje komisarz. - Pomaga nawet w napiętych sytuacjach domowych. Żona czasem sama mnie wygania nad wodę, żebym sobie popływał.

Od kilku lat szef nowosolskiej drogówki jest też czynnym członkiem Ochotniczej Straży Pożarnej Ratownictwa Wodnego, której specjalizacją jest nurkowanie. Jego podstaw uczył pana Mirka kolega z OSP, Roman Kulczycki. Wkrótce i to zajęcie stało się jego pasją. Nastąpiły wspólne wyjazdy do Niesulic i Łagowa. Na początku sierpnia tego roku, przez tydzień przebywał w Łagowie, gdzie doskonalił swoje umiejętności w nurkowaniu. Najgłębiej dochodził ponad 20 metrów. - Wspaniałą sprawą jest oglądanie świata podwodnej fauny i flory, gdzie wielkie okazy ryb nie czują strachu przed człowiekiem i można je zobaczyć w naturalnym środowisku. Były to na przykład naprawdę wielkie szczupaki - opowiada komisarz.

- Wszystkie swoje pasje wodne uprawiam nie dla zdobycia jakichś nagród czy tytułów. Robię to wyłącznie dla przyjemności osobistej satysfakcji i podtrzymania sprawności fizycznej - przyznaje ze skromnością w głosie Mirosław Łuszczak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska