Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Woodstock 2013: "Łapali stopa". Skończyło się tragedią

Jakub Pikulik 95 277 57 72 [email protected]
W miejscu, gdzie stał namiot tragicznie zmarłej pary, płoną teraz znicze i stoi gałązka, przewiązana czarnym kirem
W miejscu, gdzie stał namiot tragicznie zmarłej pary, płoną teraz znicze i stoi gałązka, przewiązana czarnym kirem Jakub Pikulik
Tragedia przed 19. Przystankiem Woodstock. Pod kołami samochodu, zginęły dwie osoby, które przyjechały na festiwal.

Po tym wypadku (doszło do niego w ostatni wtorek) na woodstockowym polu w Kostrzynie atmosfera jest dużo smutniejsza, niż zazwyczaj. Pierwsi festiwalowicze mniej się śmieją, mówią ciszej, a w miejscu, gdzie stał namiot tragicznie zmarłej pary, płoną teraz znicze i stoi gałązka, przewiązana czarnym kirem.

30-latek z dolnośląskiego i 25-letnia dziewczyna z Piotrkowa Trybunalskiego przyjechali do Kostrzyna z Anglii. - Mieli jakieś problemy finansowe, długi, szukali pracy. Mówili, że po Woodstocku chcą coś zarobić - mówi chłopak, który feralnego wieczoru widział makabryczny wypadek. Ze świeżo poznaną parą pojechali do Seelow. To niemieckie miasteczko, położone 22 km od granicy. - Chcieliśmy się rozerwać, pozwiedzać - relacjonuje Domestos (tak nazywają go kompani). Był alkohol. Dużo alkoholu. Zaczęło się ściemniać, a do namiotu i woodstockowego pola daleko. Dlatego cała trójka zaczęła szukać okazji, żeby zabrać się do Kostrzyna. Na próżno. Nikt się nie zatrzymał. - Aż wpadli na pomysł, żeby się położyć na asfalcie, wtedy na pewno jakieś auto się zatrzyma - mówi Domestos. Jak powiedzieli, tak zrobili. Chwilę później już nie żyli. - Przecież gdybym ich posłuchał i też się tam położył, to już bym nie żył - mówi chłopak. Jest wyraźnie wstrząśnięty tragedią, siedzi ze zwieszoną głową. Noc spędził na niemieckim komisariacie.

Przeczytaj też: Woodstock 2013: Na polu płoną znicze za tych, co zginęli w wypadku (wideo)

Para woodstockowiczów położyła się na obwodnicy Seelow. To ruchliwa droga, na której żaden kierowca nie spodziewa się spotkać pieszych. Jest tu zakaz jazdy rowerem i poruszania się pieszych. Na leżącą parę najechał 42-letni Niemiec, mieszkaniec okolic Seelow. Prowadził citroena c8. To duże, ciężkie, rodzinne auto. Kiedy doszło do tragedii, Domestos, w szoku, zaczął uciekać z miejsca tragedii. Wkrótce jednak trafił w ręce niemieckiej policji, gdzie został przesłuchany i dzięki jego relacji wiemy, jak doszło do tragedii. Blisko dobę zajęło polskiej policji ustalanie tożsamości nieboszczyków. Nie mieli przy sobie dokumentów, nie zostawili ich też na polu w Kostrzynie.

Organizatorzy Przystanku Woodstock nie chcą komentować sprawy. O tragedii dowiedzieli się od reportera "GL". Zaznaczają, że tak wiele dni przed festiwalem (impreza startuje 1 sierpnia), ludzie na własną rękę przyjeżdżają do Kostrzyna. Jurek Owsiak apelował jednak do woodstockowiczów, żeby, jeśli już chcą wypić, to robili to z umiarem. - Nie zepsujcie sobie i innym tego festiwalu. Zabierzcie stąd dobre wspomnienia, a alkohol przecież temu nie służy - mówił dwa tygodnie temu na konferencji prasowej Jurek Owsiak.
- Zginęli przez własną głupotę - słyszymy od tych, którzy od kilkunastu dni są rozbici w lesie przed woodstockową sceną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska