Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przelali ,,sprostowanie"

REDAKCJA
Przewodniczący Rady Nadzorczej Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Zielonej Górze uważa, że pieniądze nie śmierdzą i można je przelewać podług własnego widzimisię. Zwłaszcza, że są to pieniądze społeczne.

14 kwietnia, w świątecznym Magazynie ,,Gazeta Lubuska" zamieściła tekst ,,Przelali forsę", opisujący powiązania zielonogórskiego Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej z prywatną spółką z Radzynia koło Sławy ,,Victoria". W tekście znalazła się również informacja o prywatnych interesach prezesa WFOŚ, Andrzeja Kuśnierza z Krzysztofem Kiżukiem, prezesem ,,Victorii".
Publikacja wywołała reakcję przewodniczącego rady nadzorczej Funduszu, Tadeusza Zaborowskiego. Zwrócił się on do naszej redakcji z prośbą o zamieszczenie tekstu, w którym szczegółowo objaśniał mechanizm powoływania zarządu WFOŚ, odnosił się do własnych interpretacji fragmentów tekstu i jego tytułu oraz tłumaczył m.in., że obowiązkiem funduszu jest ,,troska o zdrowie dzieci i młodzieży narażonych na zanieczyszczenia środowiska". Pan przewodniczący chciał, by jego pismo ukazało się w ,,GL" jako sprostowanie.
Redakcja odmówiła, ponieważ tekst podpisany przez T. Zaborowskiego nie kwestionował prawdziwości żadnej z informacji podanych w artykule ,,Przelali forsę" i nie miał cech rzeczowego i odnoszącego się do faktów sprostowania. Nie było innego wyjścia: z treści Prawa prasowego jasno wynika, że w takim przypadku na redaktorze naczelnym ciąży wręcz obowiązek odmowy publikacji. Jednak, w piśmie do przewodniczącego Zaborowskiego, redakcja podpowiedziała mu, by skonkretyzował, jakie informacje chce sprostować lub by skorzystał z prawa do polemiki.
Pan przewodniczący zdecydował się jednak na sypnięcie społecznym groszem i, by ominąć normalną procedurę, postanowił swoje ,,sprostowanie" ogłosić jako tekst płatny w Magazynie ,,GL". Redakcja konsekwentnie odmówiła. Pan przewodniczący pewny siły podkreślmy to jeszcze raz: nie swoich pieniędzy pokolędował do redakcji lokalnego dodatku ,,Gazety Wyborczej". I tym razem się nie pomylił. Jego tekst ukazał się w minioną sobotę w ,,Gazecie Zachodniej"... jako reklama.
Do tej pory w lubuskich mediach panowała generalna, chociaż niepisana, zasada niewtrącania się w spory między redakcjami a osobami mającymi pretensje o jakieś publikacje. To była dobra zasada, ponieważ sprzyjała wypracowaniu kompromisu między zwaśnionymi stronami, pozwalała czytelnikom śledzić wymianę argumentów na jednych łamach i nie ingerowała w pracę innych redakcji. Tę zasadę w ,,GL" traktowaliśmy jako minimum lojalności obowiązujące na rynku konkurujących mediów. Przestrzegaliśmy jej także wobec redakcji lokalnego dodatku ,,Gazety Wyborczej". ,,Gazeta Zachodnia", jak się okazuje, to minimum lojalności wobec branży sprzedała za parę złotych.
By wszystko było jasne: ,,GL" chętnych do prostowania publikacji ,,Gazety Zachodniej" nadal odsyłać będzie do redakcji dodatku ,,Gazety Wyborczej". Nadal też nie będziemy się zgadzać na publikacje niejasnych wypowiedzi lokalnych notabli tylko dlatego, że dysponują społecznym groszem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska